Czas urlopów w pełni i chociaż pogoda w tym roku wypoczynkowi zbytnio nie sprzyja, jednak... co wakacje, to wakacje. Zapomnijmy zatem na chwilę o sprawach poważnych, debiutach giełdowych, zwyżkach i zniżkach, wskaźnikach i stopach procentowych. Zajmijmy się przez moment tematem - jak na taką poważną gazetę - iście lekkim i wakacyjnym.
Bo, oczywiście, wobec wielkiego biznesu sprawy mody są drugorzędne. Ale, ale... Chcę wszystkim przypomnieć, że jeden z ojców warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych, prezes Lesław Paga, miał zawsze idealnie skrojony garnitur, i nawet najlepiej ubrany jegomość mógł czuć się przy prezesie nieco zakłopotany. Coś więc musi być na rzeczy. Każdy zresztą przyzna, że lepiej zrobić interes z dobrze ubranym dżentelmenem, niż źle ubranym. No właśnie, i akcje rosną...
PRL elegancji raczej nie sprzyjała. Nawyki tego okresu widoczne są, niestety, jeszcze obecnie. Chociaż czasy białych skarpetek noszonych do ciemnego garnituru na szczęście już minęły, jednak jest w tej dziedzinie, podobnie jak w gospodarce, dużo w Polsce do zrobienia. Nie twierdzę, oczywiście, że trzeba od razu być Ludwikiem XIV czy Lordem Brummelem, jednak duże pieniądze lubią dobrze ubranych ludzi, a poczucie elegancji i dobry smak mogą czasem uchronić od dużych kłopotów.
Jeden z większych polskich banków na początku okresu transformacji nie udzielił ogromnego kredytu pewnym dwóm panom. Panowie ci byli później autorami chyba największej afery finansowej tego okresu w Polsce. Podobno nie dostali kredytu dlatego, że jeden z nich nosił właśnie białe skarpetki. Jak było naprawdę, nie wiem, jednak Edward VII mawiał, że "dżentelmena po jakiejkolwiek części ubrania od kanalii odróżnić można...". Temat więc nie jest aż tak banalny i dobrze jest znać elementarne zasady ubioru w biznesie.
Każdy, kto się trochę "kręci" po rynku, i ma nawet niewielki zmysł obserwacji, przyzna, że jakoś zawsze w wypełnionej sali, wzrok szybko wyłapie prezesa, a już na pewno obcokrajowca. Co ich wyróżnia? To elegancja i strój właśnie. Nie chcę przez to powiedzieć, że obcokrajowcy czy prezesi są zawsze lepiej ubrani. Znam kilka wręcz odwrotnych przykładów. Jednak choć garnitur często podobny, jak u innych (bo co tu można wymyślić?), to jednak coś przykuwa wzrok. Szczegóły. Bo elegancja to szczegół właśnie.