Kwestie dotyczące Narodowego Banku Polskiego i Rady Polityki Pieniężnej były ostatnio wałkowane na wielu forach i na wiele stron. Korzystając z dobrodziejstw formuły felietonu, chciałbym dorzucić swoje trzy grosze do dwóch tematów: poszerzenia celów NBP oraz komunikacji RPP z otoczeniem gospodarczym.
Zacznijmy od poszerzenia celów banku centralnego. Po głębszym spojrzeniu w zakamarki swojej duszy ze zdziwieniem odkryłem, że jestem zdecydowanym zwolennikiem tej idei!!! Byłaby to pionierska inicjatywa, by bank centralny dbał zarówno o inflację, jak i wzrost gospodarczy, zwalczał bezrobocie i ubóstwo. Obecne instrumentarium pozwala skutecznie dbać tylko o poziom inflacji, aby więc realizować pozostałe zadania, NBP musiałby zostać wyposażony w dodatkowe instrumenty. Jedynym logicznym wyjściem byłoby umożliwienie NBP uchwalania ustaw dotyczących prawa pracy, zabezpieczenia społecznego oraz polityki gospodarczej, w tym prawa podatkowego. Sejm i rząd musiałyby więc przekazać swoją odpowiedzialność w tym zakresie na rzecz banku centralnego. Czy w świecie, w którym bank centralny ma pełną władzę nad ustawodawstwem gospodarczym byłoby przyjemniej? Nie wiem, ale patrząc na ostatnie dwa lata w polskiej polityce, chciałbym spróbować i pod takimi warunkami z całego serca poparłbym poszerzenie celów NBP.
Naiwne? Śmieszne? I naiwne, i śmieszne. Ale mniej śmieszne/straszne niż idea poszerzenia celów bez zwiększania instrumentarium banku centralnego.
W sprawie komunikacji Rady Polityki Pieniężnej z otoczeniem gospodarczym od razu rozpocznę od meritum sprawy: politykę pieniężną prowadzi większość, w polityce informacyjnej przeważa mniejszość lub jak w przypadku komunikatu Rady - nijakość. Tak przynajmniej wynika z lektury głosowań (gdzie kluczową rolę teraz można przypisać profesorom Wojtynie i Sławińskiemu). Z obserwacji konferencji Rady - gdzie głównym głosem jest prof. Balcerowicz. Z lektury komunikatów wydawanych po posiedzeniu RPP - gdzie osobiście mam kłopoty z dostrzeżeniem spójności wewnętrznej komunikatu i jego kompatybilności z decyzjami.
Z pełną wiarą mogę stwierdzić, że dla otoczenia gospodarczego, to jak Rada procesuje swoje decyzje, jaki jest wewnętrzny podział głosów, kto się z kim zgadza, a z kim nie, czyje ambicje są urażone bardziej - ma niewielkie znaczenie. Liczą się decyzje, a właściwie ich trafność, oraz - szczególnie ważna w systemie bezpośredniego celu inflacyjnego - komunikacja. W mojej ocenie najbardziej szwankują w tym zakresie wspomniane już: konferencja i komunikat po posiedzeniu Rady. Nie wiem, w jaki dokładnie sposób pisany jest komunikat. Wygląda tak, jakby obowiązywała zasada "pierwszego wspólnego mianownika", czyli w komunikacie zostaje tylko to, z czym zgadzają się dokładnie wszyscy członkowie Rady. Przy takiej polaryzacji opinii oznacza to tyle, że nikt nie dowie się z komunikatu więcej niż statystyczny opis gospodarki i ogólne wymienienie czynników mogących wpływać na inflację. Brakuje zapowiadanego bilansu ryzyka dla projekcji inflacji, ale przede wszystkim brakuje wskazania kluczowych dla większości Rady czynników dla kształtowania się obecnej i przyszłej inflacji i stóp procentowych. Jakie są remedia na powyższe problemy? Można przenieść do aneksu część statystyczną, skrócić kluczową część komunikatu do 10-15 zdań i skoncentrować się w niej na spojrzeniu Rady na kluczowe czynniki (a wśród nich krótki bilans ryzyka). Bardzo ważne jest, by nie był to głos "wspólnego mianownika", a większości. Z braku miejsca na detale wskażę tylko, że w mojej ocenie warto byłoby dojść do takiego poziomu, jaki prezentuje w tym zakresie chociażby Węgierski Bank Centralny.Istota problemu związana z konferencją - czyli to, że dominuje na niej głos obecnej mniejszości w Radzie - już została wspomniana. Postulat innej organizacji spotkania z dziennikarzami po posiedzeniu chyba byłby idiotyczny, więc może dobrym rozwiązaniem byłaby dość szybka publikacja minutek (ang. minutes), czyli sprawozdań z posiedzeń Rady. Ponoć RPP rozważa teraz wprowadzenie tego instrumentu. Osobiście wspieram taką inicjatywę z całego serca. Tym, którzy chcieliby się z nim zapoznać, polecam stojące na wysokim poziomie minutki publikowane także przez Węgierski Bank Centralny. Z niedawnego spotkania z szefem departamentu analiz tego banku Istvanem Hameczem mogę Państwu przekazać, że w ocenie tegoż banku instrument ten jest oceniany jako bardzo przydatny i wnoszący nową jakość w komunikację banku centralnego z otoczeniem.