Z danych Ministerstwa Skarbu Państwa wynika, że nakłady inwestorów biorących udział w prywatyzacji polskich firm przekraczają ich zobowiązania podjęte w umowach prywatyzacyjnych i to o ponad 100 proc. - Do 31 grudnia 2005 roku inwestorzy zobowiązani byli do zrealizowania nakładów w wysokości blisko 23 mld zł. Faktycznie zrealizowane nakłady inwestycyjne wyniosły prawie 55 mld zł - napisał minister skarbu Wojciech Jasiński w dokumencie o kierunkach prywatyzacji, przedstawionym w ostatni czwartek w Sejmie.
Minister przyznaje jednocześnie, że zdarzają się problemy z wyegzekwowaniem zobowiązań. O takich pojedynczych przypadkach informuje także Najwyższa Izba Kontroli. W ostatnim raporcie z kontroli procesu prywatyzacji polskiego sektora spirytusowego NIK podaje kilka przykładów takich sytuacji. Jedną z nich była np. sprzedaż Polmosu w Siedlcach. Amerykański inwestor w tej spółce nie wyłożył ok. 48 mln zł na promocję produkowanej tam wódki Chopin.
Ale takich przypadków jest niewiele, a niezrealizowane nakłady opiewają na skromne kwoty. Jak podaje resort skarbu, od początku prywatyzacji, czyli przez ostatnie 16 lat, inwestorzy nie zrealizowali swoich zobowiązań na sumę ok. 620 mln zł. To zaledwie 3 proc. sumy, jaką obiecali zainwestować w rozwój firm.
Tymczasem polskie przedsiębiorstwa, szczególnie te będące jeszcze własnością państwa, potrzebują kapitału. Przyznaje to sam minister Jasiński, pisząc w sejmowym dokumencie, iż wiele państwowych firm wymaga gruntownej restrukturyzacji, w tym znacznych nakładów inwestycyjnych. - Państwo, jako właściciel, może nie być w stanie tego zapewnić - konkluduje szef resortu skarbu. To koronny argument za tym, żeby prywatyzację kontynuować.
Przekonany jest o tym Jan Wyrowiński, poseł PO i minister skarbu w gabinecie cieni tej partii. - Państwowe firmy, gdzie wydajność pracy jest dużo niższa niż w firmach prywatnych, potrzebują inwestycji. Dane ministerstwa skarbu to kolejny dowód na to, że wstrzymywanie prywatyzacji jest niezgodne z interesem publicznym - mówi Jan Wyrowiński.