Ku uciesze jednych, a zmartwieniu drugich, era Leszka Balcerowicza w Narodowym Banku Polskim nieuchronnie dobiega końca. Nowy prezes będzie mierzył się z nie lada wyzwaniem, gdyż poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko. Inflacja jest niska, złoty stabilny, wiara społeczeństwa w polską walutę bardzo silna, a kondycja systemu bankowego bezdyskusyjnie dobra.
Obawy inwestorów, analityków i komentatorów są uzasadnione: jeśli nowy szef banku centralnego nie będzie zdecydowanym strażnikiem polskiej waluty, to mogą nas czekać perturbacje na rynkach finansowych. Przy obecnym poziomie zadłużenia gospodarstw domowych w walutach obcych to ważny problem. Sytuacja jest o tyle niepewna, że przy podziale głosów w Radzie Polityki Pieniężnej, wynoszącym właściwie 4-2-4, ewentualne przejście prezesa NBP z obozu jastrzębi do obozu gołębi może zachwiać wypracowaną w ostatnim okresie równowagę w RPP.
Konsekwencje towarzyszące zmianie prezesa NBP w niektórych aspektach przypominają sytuację na Węgrzech sprzed kilku lat. Parlament, niezadowolony z braku współpracy węgierskiej Rady Monetarnej (odpowiednik polskiej Rady Polityki Pieniężnej) w zakresie obniżek stóp procentowych postanowił tak zmienić liczbę członków Rady, by mieli w niej przewagę zwolennicy rządzącej opcji politycznej. Liczbę członków zwiększono z 9 do 13. I co? I nic się nie stało. Źadnej zmiany w kierunkach polityki monetarnej, żadnych kontrowersji w działaniu. Z jednej strony można powiedzieć, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Każdy nowy członek Rady w nowej sytuacji dostrzegał ogrom swojej odpowiedzialności. Z drugiej strony, można jednak stwierdzić, że mała zmiana w zakresie komunikacji mogła ostudzić ewentualne zapędy nowych członków. Rada Monetarna przed samym powiększeniem składu wprowadziła do swojego arsenału narzędzi komunikacyjnych nowy, potężny instrument - "minutes" (w przekładzie spotyka się określenie "sprawozdania z posiedzenia Rady" lub w bardziej swobodnej formie: "minutki").
"Minutki" to pisemne sprawozdanie z przebiegu obrad Rady dość szczegółowo przedstawiające poglądy poszczególnych frakcji, a czasem nawet na poglądy pojedynczych jej członków, jeśli tylko mają odrębne zdanie od ogółu. Zazwyczaj nie wymienia ona z nazwiska członków Rady, ale analitycy najczźściej nie mają większych problemów z przypisaniem prezentowanych w "minutkach" poglądów do wybranej frakcji w Radzie czy do poszczególnych jej członków. Przykładem mogą być ostatnie "minutki" z posiedzenia Fedu, gdzie można dowiedzieć się, dlaczego jeden z członków - Jeffrey Lacker - nie zgadzał się z wizją pozostałych uczestników posiedzenia.
"Minutki" mają niebagatelną wartość dla wszystkich zajmujących się analizą polityki pieniężnej. Są doskonałym uzupełnieniem raportów inflacyjnych, gdyż w miarę jednoznacznie wskazują na to, jak członkowie Rady postrzegają przebieg inflacji i kształtowanie się zagrożeń. W obecnej sytuacji, kiedy obiecany przez RPP bilans ryzyka właściwie nie istnieje, a komunikat po posiedzeniu tego gremium jest jaki jest, "minutki" mogłyby być nowym rozdziałem w komunikacji Rady z otoczeniem.