Nie wystarczy tylko to, że organ regulacyjny w energetyce będzie istniał. Musi on jeszcze być niezależny, aby chronić odbiorców

Publikacja: 30.10.2006 09:18

Przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki poinformowali niedawno "Parkiet", że chcą odejść w opracowywanym właśnie nowym prawie energetycznym od zatwierdzania taryf w obecnym systemie ex ante na system kontroli taryf ex post. Może Pan nam wyjaśnić, na czym ta zmiana ma dokładnie polegać?

Teraz jest tak, że prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdza taryfy składane do niego we wnioskach przez firmy energetyczne. Bardzo często zdarza się, że nie wyraża on zgody na stawki, które proponują przedsiębiorstwa. Taryfy, które URE zatwierdza corocznie, nie mogą być przekraczane pod groźbą kary pieniężnej. Obecne przepisy mówią wyraźnie, że zadaniem URE jest równoważenie interesów branży energetycznej i końcowych odbiorców. Tymczasem ze strony sektora pojawiają się zarzuty, że to działania naszego urzędu przyczyniają się do tego, że firmy za mało inwestują, że ich przychody kształtują się poniżej kosztów.

Zapewne dlatego Ministerstwo Gospodarki zamierza zmienić system stanowienia taryf na ex post. Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, regulacja taryf będzie polegała na tym, że przedsiębiorstwa same wyznaczą taryfy, praktycznie według swojego uznania, i samodzielnie zaczną je stosować. Prezes URE dopiero potem będzie mógł ocenić zasadność zmiany i podjąć w tej sprawie stosowne działania. Obawiam się, że dla odbiorców ten układ będzie bardzo niekorzystny.

Dlaczego?

Bardzo prawdopodobne jest to, że polskie firmy energetyczne będą przyjmować pesymistyczne scenariusze i zawyżać ceny energii. Co więcej, nawet jeśli prezes URE negatywnie zaopiniuje taryfę, którą jakieś przedsiębiorstwo stosowało w danym roku, a następnie zażąda zwrotu nadmiarowo pobranych środków, ewentualne wyrównanie będzie następowało dopiero w następnych latach.

W jaki sposób?

Organizacja procesu wyrównywania jest odrębnym problemem. Nie wiadomo na razie, jak miałoby się to odbywać: poprzez obniżenie kolejnej taryfy czy też poprzez kwoty indywidualnie "dedykowane". W takim przypadku co z VAT-em? Każde z tych rozwiązań rodzi jakieś problemy. Wynikają one między innymi z tego, że bardzo trudno jest precyzyjnie określić, jakiej wysokości wyrównania przysługują wszystkim poszkodowanym odbiorcom. Część tych podmiotów dynamicznie zmienia grupy taryfowe, osobowość prawną i status. Dodatkowo każda firma energetyczna będzie mogła odwołać się od decyzji prezesa URE. Na rozstrzygnięcie tego typu spraw trzeba w polskich sądach gospodarczych czasem czekać nawet trzy lata. Przez ten okres konsumenci będą płacili zawyżone rachunki. Tymczasem przedsiębiorstwa energetyczne będą korzystały z bezpłatnego źródła kredytowania swojej działalności.

Co odbiorcy końcowi będą mogli zrobić w takiej sytuacji?

W zasadzie nic. Zrzeszenia konsumentów w Polsce nie działają zbyt prężnie i nie mają praktycznie żadnej siły przetargowej. Za to branża energetyczna, zwłaszcza sektor wytwórczy, bardzo skutecznie wykorzystuje zamieszanie w polityce do forsowania swoich interesów. Roszczeniową postawę sektora może ograniczyć dopiero bariera popytu. Trzeba natomiast pamiętać, że jeśli ceny energii wzrosną do zbyt wysokiego poziomu, odbije się to negatywnie na rozwoju gospodarczym całego kraju.

Kadencja obecnego prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, Leszka Juchniewicza, kończy się za niewiele ponad pół roku. Czy pana zdaniem dużo zmieni się w działalności URE, jeśli kierownictwo w urzędzie obejmie nowa osoba?

- Obawiam się, że tak. Dodatkowo nie można wykluczyć, że prezes Juchniewicz zostanie odwołany o wiele szybciej. Weszły już w życie nowe przepisy o służbie cywilnej i tzw. narodowym zasobie kadrowym. Dzięki nim premier może odwoływać osoby zajmujące kierownicze stanowiska w urzędach centralnych. Obowiązująca dotychczas zasada kadencyjności została uchylona. Może to przyczynić się do ograniczenia niezależności decyzji podejmowanych m.in. przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Tymczasem niezawisłość regulatora jest konieczna, aby postępująca liberalizacja rynku energetycznego nie prowadziła tak naprawdę do wygrywania renty monopolowej kosztem odbiorców. Nie wystarczy tylko to, że organ regulacyjny będzie istniał. Musi on jeszcze mieć odpowiedni stopień niezależności i odpowiednie uprawnienia, żeby takim procesom się przeciwstawić.

Dziękuję za rozmowę.

Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Materiał Promocyjny
NIS2 - skuteczne metody zarządzania ryzykiem oraz środki wdrożenia
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski