Tempo akcji kredytowej tylko w rękach banków

Dalsze obniżanie rezerwy obowiązkowej przez NBP miałoby znikomy wpływ na akcję kredytową. Zwiększy jedynie i tak rekordową nadpłynność w systemie bankowym

Publikacja: 14.08.2009 01:05

Tempo akcji kredytowej tylko w rękach banków

Foto: GG Parkiet

Prawie półtora miesiąca temu weszła w życie uchwała RPP o obniżce rezerwy obowiązkowej do 3 proc. z 3,5 proc. RPP zdecydowała się na taki ruch, by ożywić akcję kredytową, szczególnie dla firm, bo ta kurczy się już od kilku miesięcy. Dało to bankom ok. 3 miliardów złotych wolnych środków. W środę prezes NBP Sławomir Skrzypek mówił, że Rada Polityki Pieniężnej jest gotowa dalej obniżać stopę rezerwy obowiązkowej (w Unii Europejskiej obowiązuje 2-proc. stawka), ale specjaliści mają wątpliwości.

[srodtytul]Niewłaściwe lekarstwo[/srodtytul]

– To nie jest kwestia zasilenia rynku w płynność, ale restrykcyjnej polityki banków. To trochę niewłaściwie zaadresowane działanie – mówi Andrzej Halesiak, dyrektor departamentu analiz ekonomicznych w BPH.Z ostatnich badań NBP wśród banków wynika, że warunki udzielenia kredytu nie ulegną złagodzeniu. – Banki widzą, że spowolnienie będzie negatywnie oddziaływać na rynek pracy do końca 2010 roku, więc są bardzo ostrożne – dodaje Halesiak.

Także sami członkowie Rady nie widzą uzasadnienia dla kolejnej obniżki rezerwy obowiązkowej. – Przy tak wysokiej nadpłynności nie byłoby to wskazane – uważa Stanisław Nieckarz z RPP.– W sytuacji kiedy ściągamy z rynku 42 mld zł, a wartość zasilenia w płynność w ramach operacji repo od dziś wynosić będzie 7,5 mld zł, to oznacza, że na rynku mamy ok. 35 mld zł nadpłynności – dodaje Dariusz Filar. Jego zdaniem, bodźcem do obniżki byłoby odwrócenie rosnącego trendu w sprzedaży bonów pieniężnych. O tym samym mówił kilkanaście dni temu inny członek RPP Marian Noga.

[srodtytul]Jak krąży pieniądz[/srodtytul]

Ekonomiści mają wątpliwości, czy wielkość nadpłynności ma znaczenie. – Nawet jeżeli banki ruszą z akcją kredytową, to pieniądze i tak wracają na rachunki bankowe, bo firmy coś za nie kupią i przeleją na rachunki bankowe. Dlatego większa część tej płynności zostanie w bankach – uważa Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.

Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP, wskazuje, że do ostatniego wzrostu płynności banków przyczynił się resort finansów, który przewalutował w NBP pieniądze z Unii Europejskiej (w lipcu rezerwy walutowe NBP wzrosły aż o 3,1 mld euro). Gotówka ostatecznie wylądowała w bankach. Te z kolei nadal nie pożyczają sobie na dłużej niż 2 tygodnie – 1 miesiąc i wolą zanosić te środki do NBP, gdzie dostają mniej, ale mają gwarancję bezpieczeństwa.

Nie oznacza to, że obniżka rezerwy obowiązkowej nie miała pozytywnych efektów. – Na pewno przyczyniła się do spadku stóp rynku międzybankowego w lipcu – mówi Piotr Kalisz, ekonomista Banku Handlowego.

[ramka][b]Pożyczek mniej przez złotego[/b]

Czwarty miesiąc z rzędu przedsiębiorstwa więcej kredytów spłaciły, niż zaciągnęły. W końcu lipca kredyty wynosiły 226,3 mld zł (spadek nominalny o 5 mld zł). Zdaniem ekonomistów ubytek wynika głównie z umocnienia złotego. Podobnie było z kredytami dla gospodarstw domowych. Choć spadek nominalny wyniósł ponad 7 miliardów złotych do 399,33 mld zł, to po wyeliminowaniu efektów kursowych akcja kredytowa wzrosła o ok. 4 mld zł. Depozyty gospodarstw domowych spadły po raz pierwszy od ponad dwóch lat. Tu powodem było także umocnienie złotego, niższe oprocentowanie lokat, oraz rosnąca konkurencja ze strony funduszy inwestycyjnych.[/ramka]

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego