Prawie półtora miesiąca temu weszła w życie uchwała RPP o obniżce rezerwy obowiązkowej do 3 proc. z 3,5 proc. RPP zdecydowała się na taki ruch, by ożywić akcję kredytową, szczególnie dla firm, bo ta kurczy się już od kilku miesięcy. Dało to bankom ok. 3 miliardów złotych wolnych środków. W środę prezes NBP Sławomir Skrzypek mówił, że Rada Polityki Pieniężnej jest gotowa dalej obniżać stopę rezerwy obowiązkowej (w Unii Europejskiej obowiązuje 2-proc. stawka), ale specjaliści mają wątpliwości.
[srodtytul]Niewłaściwe lekarstwo[/srodtytul]
– To nie jest kwestia zasilenia rynku w płynność, ale restrykcyjnej polityki banków. To trochę niewłaściwie zaadresowane działanie – mówi Andrzej Halesiak, dyrektor departamentu analiz ekonomicznych w BPH.Z ostatnich badań NBP wśród banków wynika, że warunki udzielenia kredytu nie ulegną złagodzeniu. – Banki widzą, że spowolnienie będzie negatywnie oddziaływać na rynek pracy do końca 2010 roku, więc są bardzo ostrożne – dodaje Halesiak.
Także sami członkowie Rady nie widzą uzasadnienia dla kolejnej obniżki rezerwy obowiązkowej. – Przy tak wysokiej nadpłynności nie byłoby to wskazane – uważa Stanisław Nieckarz z RPP.– W sytuacji kiedy ściągamy z rynku 42 mld zł, a wartość zasilenia w płynność w ramach operacji repo od dziś wynosić będzie 7,5 mld zł, to oznacza, że na rynku mamy ok. 35 mld zł nadpłynności – dodaje Dariusz Filar. Jego zdaniem, bodźcem do obniżki byłoby odwrócenie rosnącego trendu w sprzedaży bonów pieniężnych. O tym samym mówił kilkanaście dni temu inny członek RPP Marian Noga.
[srodtytul]Jak krąży pieniądz[/srodtytul]