Ropa na świecie drożeje. Pod wrażeniem porozumienia się OPEC - najpotężniejszego kartelu w historii gospodarki - na giełdzie ruch cen, tak ropy, jak i paliw. Albo mamy koniec krótkiej ery taniej ropy, albo mamy spekulację na najwyższym poziomie.Jak twierdzą fachowcy - nie ma, realnych powodów, które miałyby spowodować wzrost cen ropy: podobną sytuację mieliśmy w kwietniu ubiegłego roku, gdy cena skoczyła z 12 do 17 dolarów i natychmiast spadła ponownie do 12. Czysta spekulacja, która trwała jedynie dwa tygodnie. Czy zatem dzisiejszy trend jest trwały?Gra OPEC polega na tym, by zmniejszyć produkcję, podnosząc ceny. Jednak zbytnia podwyżka cen ropy (powyżej 16 $) natychmiast uruchomi graczy, których wyeliminowały z rynku zbyt niskie ceny - koszty wydobycia były dla nich zbyt wysokie. To spowodowałoby nadwyżkę podaży i kolejny spadek cen. Dlatego idealnie byłoby uzyskać jedynie poziom 13 dolarów i odzyskać znaczące wpływy, a nie uruchamiać produkcji konkurentów. Taka cena dałaby odetchnąć krajom produkującym ropę i koncernom naftowym, które już poczyniły ogromne oszczędności, zwalniając przede wszystkim tysiące ludzi. To dobry plan dla OPEC - czas pokaże, czy uda się go zrealizować.W Polsce ceny także poszły w górę. Wszyscy patrzą na największego producenta - Petrochemię Płock - i natychmiast reagują. Nie tylko na droższy towar, ale na sam przeciek informacji o podwyżce. Minęły czasy, kiedy na stacjach upłynęło kilka dni - sprzedano zapasy, popatrzono na konkurencję po drugiej stronie ulicy i dopiero podnoszono ceny. Dziś to automat, jednak ceny rosną mniej niż w rafineriach. Trzy pierwsze podwyżki - o 15 groszy benzyny i 12 oleju napędowego - na stacje "przeniosły" się jedynie jako 12 i 9 groszy. Marże zmniejszyły się za to - o 20%. To ogromna oszczędność dla klientów - o 1 grosz tańsze paliwo w ciągu roku pozostawia 140 mln zł więcej w kieszeni konsumentów. Ale mniej dla właściciela stacji.

ANDRZEJ SZCZĘŚNIAK