Rządowe prace nad restrukturyzacją i prywatyzacją sektora naftowego trwają w Polsce co najmniej od 6 lat.W 1993 r. powstał pierwszy poważny projekt autorstwa Andrzeja Olechowskiego, którego realizację przekreślił upadek gabinetu Hanny Suchockiej. Następnie, wraz z kolejnymi ekipami rządowymi, pojawiały sięnowe wizje, jak np. "Rządowy program restrukturyzacji i prywatyzacji polskiego sektora naftowego" z 1995 r.i rozporządzenie Rady Ministrów (z 23 stycznia 1996 r.), jednak zasadnicze zmiany odkładano w czasie.

Sektor paliwowy uznano za strategiczny i w 1996 r. wynegocjowano przedłużenie okresu ochrony celnej rynku detalicznego na importowane paliwa, obowiązujące do końca 2000 r. W tymże 1996 r. powstała państwowa spółka Nafta Polska SA, która skupiała 75% udziałów wszystkich rafinerii, a 25% bezpośrednio zachował Skarb Państwa.W 1998 r., w porównaniu z poprzednimi okresami, nastąpiło znaczne przyśpieszenie zmian, m.in. podniesiono kapitał akcyjny Nafty Polskiej i włączono do niej 75% akcji CPN. W międzyczasie Skarb Państwa dokonał roszad majątkowych, przekazując m.in. Nafcie Polskiej należącą uprzednio do CPN Dyrekcję Eksploatacji Cystern (DEC) oraz firmę Naftobazy.Kolejnym przedsięwzięciem był formalny podział sektora na dwa zasadnicze piony organizacyjno-decyzyjne. Jeden - skupiony wokół połączonego majątku Petrochemii Płock i CPN pod nazwą Polski Koncern Naftowy SA (PKN SA), drugi zaś - wokół majątku Rafinerii Gdańskiej SA.Natomiast pozostałe zasadnicze człony krajowego sektora paliwowego, tj. rafinerie południowe (Trzebinia i Jedlicze w 75% wchodzą już w skład PKN), DEC oraz Naftobazy, mają być restrukturyzowane i prywatyzowane osobnym trybem. Wstępnie ustalono również, że po 2001 r., kiedy to Nafta Polska wypełni już swe zadania prywatyzacyjne, może zostać rozwiązana.Charakterystykastruktury sektorowejSektor naftowy postrzegany jest na świecie przez optykę swoistej triady branżowej. Składa się ona z trzech tzw. stref biegu:- bieg górny - obejmujący poszukiwania i eksploatację złóż,- bieg środkowy - realizujący transport ropy tankowcami i rurociągami do rafinerii,- bieg dolny - koncentrujący się na przerobie w rafineriach, sprzedaży i dystrybucji.Z punktu formalnoprawnego jedyną w pełni zintegrowaną w Polsce "instytucją naftową" (tzn. prowadzącą operacje w ramach wszystkich trzech stref biegu ropy) jest Skarb Państwa oraz jego branżowa agencja Nafta Polska. Udział zagranicy i podmiotów prywatnych w sektorze naftowym realizowany jest w zależności od danej strefy z różnym natężeniem.Bieg górny: zasoby własnei źródła zaopatrzeniaObecnie do polskich rafinerii z rodzimych złóż trafia roczne ponad 300 tys. ton ropy naftowej, która zaspokaja ok. 2% zapotrzebowania kraju. Pozostałe 98% to import, pochodzący z krajów b. ZSRR, Bliskiego Wschodu oraz Morza Północnego. Po uruchomieniu nowych źródeł z okolic Barnówka, Mostna i Buszewa (położonych na zachód od Gorzowa Wlkp.) roczna produkcja krajowej ropy może się zwiększyć do ok. 600-700 tys. ton. Oprócz tego relatywnie zasobne złoża ropy znajdują się na Podkarpaciu i Monoklinie Przedsudeckim, a także w okolicach Kamienia Pomorskiego oraz na wyspie Wolin. Wykorzystuje się również podmorskie złoża na Bałtyku, które eksploatuje firma Petrobaltic. Zasoby ropy wydobywane w tym rejonie szacuje się na ok. 20 mln ton, a ropa dostarczana jest do Rafinerii Gdańskiej.Najwyższy powojenny poziom wydobycia krajowego osiągnięto w 1975 r., kiedy to pozyskano 600 tys. ton ropy. Podstawowym czynnikiem stymulującym poziom krajowego wydobycia są - oprócz zasobów naturalnych - koszty wydobycia, których wysokość jest jednak przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo utajniona. Według niektórych ekspertów, roczne nakłady związane z poszukiwaniem i eksploatacją ropy oraz gazu wynoszą ok. 700 mln zł (może m.in. na te właśnie cele PGNiG pożycza środki przez emisje swoich papierów komercyjnych na krajowym rynku finansowym).Na przestrzeni ostatnich lat w prace poszukiwawczo-badawcze zaangażowało się w Polsce kilka zachodnich koncernów. Brytyjskie firmy Medusa Oil & Gas i CalEnergy otrzymały koncesje na poszukiwania w regionie południowym (m.in. Beskid Niski) oraz w okolicach Piły. Amerykański Apache prowadzi prace na Wyżynie Lubelskiej oraz na południe od Krakowa, niemiecki RWE-DEA posiada koncesję na Polskę centralną, a amerykańskie Texaco i Paso (udziałowcy spółki Energia Wielkopolska) po niezbyt udanych próbach w okolicach Konina skupiły się na poszukiwaniach w regionie szczecińskim.W połowie br. o koncesję na poszukiwania w naszym kraju wystąpiły podobno m.in. grupa Exxon oraz Royal Dutch/Shell.Bieg środkowy: infrastrukturalogistyczna sektoraPodstawową infrastrukturę sektora paliwowego w Polsce stanowią:n Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych (PERN),n Dyrekcja Eksploatacji Cystern,n spółka Naftobazy (magazynowanie),n przedsiębiorstwo Naftoport-Gdańsk, którego działalność polega na spedycji i zarządzaniu terminalami morskimi przyjmującymi ropę w portach. Najważniejszym podmiotem tego segmentu jest PERN, jednak na razie nie ma zgodności co do dalszej przyszłości tej będącej spółką Skarbu Państwa firmy. Być może w przyszłości, w miarę rozwoju infrastruktury, zostanie ona sprywatyzowana. PERN obsługuje m.in. rurociąg, którym płynie ropa z Rosji i Kazachstanu oraz rurociąg łączący Gdańsk z Płockiem. Ponadto zarządza rurociągami przebiegającymi z Płocka do głównych baz dawnej sieci CPN. Nakładem PKN SA powstać ma w Ostrowie Wlkp. nowe paliwowe centrum logistyczne, którego koszt szacuje się na ok. 150-200 mln zł. W przyszłości ma ono powiększyć długość istniejących w Polsce rurociągów (ok. 650 km) o kolejne 180 km. W pierwszej kolejności ma powstać w Ostrowie Wlkp. baza paliw, zaopatrująca odbiorców PKN w promieniu 150 km (planowane roczne obroty to 1 mln ton paliw, czyli ok. 17% produkcji Płocka w 1998 r.), a następnie - rurociągowe połączenie Płocka z bazą w Ostrowie.Bieg dolny: przerób i dystrybucjaRodzimy sektor naftowy przerobił w 1998 r. 15,98 mln ton ropy naftowej, tj. o 1,1 mln więcej niż w 1997 r., natomiast produkcja benzyny i oleju napędowego wyniosła ok. 10 mln ton i była większa o 6,4%. Zdecydowanym potentatem na rynku jest Polski Koncern Naftowy, który dzięki wykorzystaniu mocy produkcyjnych tylko płockiej Petrochemii posiada 70-proc. udział w krajowym rynku przerobu ropy naftowej (11,2 mln ton ropy, w przyszłości zakłada się powiększenie mocy o 40%) i 66-proc. udział w produkcji paliw płynnych.Konkurencyjna dla PKN Rafineria Gdańska SA w 1998 r. osiągnęła ok. 22-proc. udział w przerobowym rynku ropy naftowej (3,5 mln ton) i 30-proc. w produkcji olejów silnikowych. W br. zakończyła kosztowny program inwestycyjny (1,8 mld zł), który pozwoli zwiększyć moce produkcyjne do poziomu przerobowego 4,5 mln ton. Ta inwestycja pozwoli jednak - zdaniem władz firmy - zachować konkurencyjność tylko na najbliższe 5-6 lat. Dlatego też myśli się o kolejnych przedsięwzięciach, które pozwoliłyby do 2010 r. osiągnąć roczny pułap przerobowy ropy w wysokości 6 mln ton. Całość planowanego przedsięwzięcia szacowana jest na 130-150 mln USD.Z kolei pięć rafinerii południowych, z których dwie (Trzebinia i Jedlicze) powiązane są już kapitałowo z PKN, w 1998 r. przerobiło łącznie 1,25 mln ton ropy (blisko 8-proc. udział w rynku). Przyszłość tych firm jest jednak niepewna, ponieważ ich zagregowana produkcja plasuje się znacznie poniżej przyjętego w branży progu rentowności, za który uważa się poziom 6 mln ton rocznie. Prawdopodobnie będą one więc musiały specjalizować się w produkcji niskotonażowej o charakterze niszowym, której prowadzenie w dużych paliwowych ośrodkach jest nieopłacalne. Taką ścieżkę rozwoju realizuje już np. najstarsza w Polsce (założona w 1883 r.) Rafineria Glimar z Gorlic, w ofercie której znajduje się ponad 150 różnego rodzaju produktów naftowych. Podobne działania w zakresie produkcji alternatywnej podejmują rafinerie w Jaśle (np. kooperacja w produkcji asfaltów i pap) oraz w Czechowicach.Sprzedaż hurtowa paliw dla prywatnych dystrybutorów jest praktycznie zdominowana w Polsce przez potentatów kontrolowanych kapitałowo przez Naftę Polską i Skarb Państwa. Zasadniczą przyczyną ukształtowania się takiego układu była wprowadzona w poprzednich latach ulga podatkowa i celna, która przysługiwała CPN i krajowym rafineriom za utrzymywanie strategicznych rezerw paliwowych. W wyniku takich preferencji mogli oni sprowadzać paliwa bez cła, które w owym czasie stanowiło do 30% kosztów zakupu. Ponadto prywatnych hurtowników skutecznie eliminuje z rynku polityka cenowa rodzimych potentatów, a zwłaszcza należącego już do PKN producenta z Płocka, który na terenie całego kraju stosuje jednakowe stawki cenowe - bez względu na koszty transportu.Na taką strategię niechętnie patrzą pozostali krajowi sprzedawcy obawiając się zbytniej dominacji PKN, a utrzymujące się utrudnienia w imporcie paliw - oprócz ceł (5% na benzyny silnikowe i 11% na oleje napędowe) także zezwolenia importowe (wydawane niezależnie od posiadanych koncesji) - mogą skutecznie blokować alternatywne źródła dostaw.Dominująca pozycja PKN SA na rynku hurtowym ma wpływ także na rynek detaliczny, jednak tutaj proporcje sił są już rozłożone inaczej. Na początku lat 90. rynek sprzedaży detalicznej paliw został zliberalizowany. W połowie maja br. istniało 6367 stacji benzynowych, a średnioroczne tempo dynamiki powstawania nowych obiektów w latach 1993-98 wynosiło 9% (ok. 475 stacji rocznie).Tendencja ta jest odwrotna w stosunku do tej, jaką można zaobserwować w krajach Europy Zachodniej, gdzie liczba stacji benzynowych od paru lat systematycznie się kurczy. Natomiast w ocenie ekspertów z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, utrzymująca się dynamika sprzedaży samochodów, rozwój turystyki i ruchu tranzytowego przez Polskę powodują, że rynek stacji benzynowych nie jest jeszcze w pełni nasycony i jest na nim miejsce na otwarcie 1,5-2 tys. nowych punktów sprzedaży. Niemniej jednak nie ulega wątpliwości, że i u nas aktualna struktura własnościowa detalicznego rynku sprzedaży paliw ulegnie w ciągu najbliższych 3-4 lat znacznej zmianie.l Podmioty prywatne (w ich posiadaniu jest ponad 3,7 tys. stacji) obsługują ok. 58% krajowych punktów sprzedaży. Ten segment jest jednak rozdrobniony, a jego rozwój i konsolidację skutecznie ograniczyły zarówno wymogi kapitałowe, jak i obowiązujące w poprzednich latach preferencje celno-podatkowe dla firm państwowych. W efekcie część krajowych firm zniknęła w ogóle z rynku (np. Polpetrol), sprzedana została potentatom (np. Solo - Petrochemii Płock), weszła z nimi w związki kapitałowe (np. obecne spółki Petro-Profit i Petrotank) lub też znalazła się w sieciach zachodnich koncernów, jak np. VA PO w firmie Preem. Między 1997 a 1998 r. udział w rynku stacji prywatnych zmniejszył się z 63 do 58%.W branży detalicznej sprzedaży paliw uważa się, że tzw. bezpieczny próg rentowności osiąga się w momencie dysponowania siecią 30-50 placówek handlowych. Taka ekonomia skali oznacza, że gros dzisiejszych sprzedawców będzie zmuszona w najbliższym czasie dokonać wyboru partnera między rodzimymi a zachodnimi koncernami.Pomimo rosnących wymogów kapitałowych, związanych m.in. z mającymi obowiązywać w przyszłości normami ekologicznymi, pewna część prywatnych stacji ma szansę na dalsze autonomiczne funkcjonowanie. Dotyczyć to jednak będzie przede wszystkim tych, którzy ze względu na atrakcyjną lokalizację (tranzytową lub turystyczną) zachowają status małej firmy niszowej lub - posiadając odpowiednie środki - zdecydują się na akwizycję.l PKN SA po przeprowadzonej fuzji posiada prawie 2 tys. stacji, co oznacza, że jego udział w rynku detalicznym przekracza 30%. W najbliższym okresie ten stan posiadania może ulec zmianie, zarówno w górę (budowa nowych obiektów i przejęcia stacji prywatnych), jak i w dół. Pamiętać bowiem należy o istniejącej opcji, którą zadeklarowała Nafta Polska, polegającej na sprzedaży 160 stacji benzynowych z majątku CPN Rafinerii Gdańskiej w celu podniesienia jej atrakcyjności rynkowej. Gdyby jednak do transakcji tej miało dojść, to z pewnością dopiero po debiucie giełdowym PKN SA.l Rafineria Gdańska SA - zdaniem władz tej firmy, kwestia zwiększenia stanu swego posiadania w rynku (tj. ok. 3,5%) w drodze wykonania wspomnianej opcji zakupu 160 stacji jest otwarta. Niemniej jednak zarząd Rafinerii uważa, że ze względu na ogromne koszty modernizacji tych obiektów ich przejęcie musiałoby się odbyć w innej formie niż przez prosty zakup. W takiej sytuacji najbardziej realną alternatywą rozwoju wydaje się ekspansja na "substytucyjnym rynku umów patronackich".l Koncerny zagraniczne - ich bieżący stan posiadania to ok. 500 stacji, co przekłada się na niecały 8-proc. udział w krajowej sieci sprzedaży detalicznej paliw. Do aktualnych liderów tego segmentu można zaliczyć (wg stanu z maja br.): British Petroleum (BP/Amoco) z 95 stacjami, Statoil (94), Shell (83), Aral (63) oraz Preem (56).W ciągu ostatnich kilku lat na liście liderów zachodziły częste zmiany, również niektóre firmy postanowiły wycofać się z naszego rynku. Ostatnio uczynił to np. amerykański koncern Texaco, który zamierza dokonać transakcji zamiennej z Shellem. Amerykanie, m.in. w zamian za otrzymanie od Royal Dutch/Shell 25 stacji w Wielkiej Brytanii, oddadzą mu w Polsce swoją 19-obiektową sieć. Taka transakcja oznacza, że Royal Dutch/Shell umocni się na pozycji lidera wśród zagranicznych stacji benzynowych, a jego stan posiadania przekroczy znacznie poziom 100 placówek.Na uwagę zasługują przedsięwzięcia szwedzkiego koncernu Preem (kontrolowanego kapitałowo przez udziałowców z Arabii Saudyjskiej). Jest on nie tylko aktywny na rynku akwizycji (wchłonięcie VA PO), otwierania nowych stacji (w latach 1997-98 zwiększył sieć o 18 nowych obiektów), których liczba do końca br. ma wzrosnąć do 80, ale i w zakresie inicjatyw infrastrukturalnych. W 2000 r. firma ta zamierza ponownie powrócić do koncepcji budowy terminalu paliwowego w Gdyni.Z kolei norweski państwowy koncern Statoil wraz z fińską firmą Neste ogłosiły niedawno, że wspólnie zamierzają działać na terenie Polski, Rosji i państw nadbałtyckich. Norwegowie w ciągu dwóch najbliższych lat zamierzają wyposażyć wszystkie swoje (i kooperujące) stacje w dystrybutory do napełniania butli samochodowych gazem płynnym. Natomiast Finowie z Neste planują wejść na prekursorski w Polsce rynek bezobsługowych (płatnych kartami) stacji benzynowych.Analiza ekonomiczno--finansowa branżyMakroekonomiczne tło sektoraRealizacja funkcji długookresowych sektora polega na trwałych strukturalno-fiskalnych powiązaniach ze sferą finansów publicznych, a zwłaszcza z budżetem państwa. Procesy te realizowane są przede wszystkim przez generowanie dochodów budżetowych na średniorocznym poziomie ok. 10%. W ub.r. była to kwota 8,8 mld zł, która stanowiła 11,2% wpływów budżetowych.W cenę paliw (oleju napędowego i benzyny) wliczone są narzuty fiskalne (VAT i akcyza), stanowiące ok. 60% ich ceny detalicznej. W roku przyszłym zakłada się, że akcyza wzrośnie o dalsze 16%, co oznacza, że z kwoty zapłaconej za każdy sprzedany na stacji litra paliwa przynajmniej 70% będzie trafiać do kasy państwa.W wymiarze bieżącym prywatyzacja i sprzedaż 30-proc. pakietu akcji Polskiego Koncernu Naftowego, którego kapitalizację COK Banku Handlowego szacuje na ok. 8-10 mld zł, ma się znacząco przyczynić do stabilizacji tegorocznych wpływów budżetowych z tytułu prywatyzacji.Działania restrukturyzacyjno--prywatyzacyjneObecnie realizowana wizja funkcjonowania krajowego sektora paliwowego, polegająca na utworzeniu dwóch konkurencyjnych pionów, jest dość kontrowersyjna. Zdaniem np. ekspertów z Polskiej Izby Paliw Płynnych, jej zasadniczym mankamentem jest wadliwe, z ekonomiczno-finansowego punktu widzenia, oddalenie od wewnętrznych źródeł tworzenia wartości dodanej.Zarówno proponowana w projekcie z 1993 r. koncepcja Andrzeja Olechowskiego, jak i propozycje samej PIPP, zakładały utworzenie koncernu skupiającego najbardziej rentowne części całego sektora naftowego, a następnie sprzedaż jego akcji inwestorom. Natomiast aktualnie realizowana strategia polega de facto na przeniesieniu akcentów z centrum generowania zysków na sferę kosztową, jakim jest działalność produkcyjna, realizowana przede wszystkim w Płocku oraz po części w Gdańsku.Problem ten w dużej mierze potwierdził się przy próbie sprzedaży Rafinerii Gdańskiej, która - jak wiadomo - zakończyła się fiaskiem. Wprawdzie jako główne powody podaje się dekoniunkturę, jaką przechodziła w owym czasie światowa branża naftowa, oraz niską cenę oferowaną przez potencjalnych nabywców, jednak fakt ten należy traktować jako swoisty branżowy papierek lakmusowy, a także cenny bagaż doświadczeń, z którego przed oferta publiczną PKN płyną określone wnioski:l Procesy prywatyzacyjne są znacznie spóźnione, nie wykorzystano w dostatecznej mierze okresu ochronnego, kiedy funkcjonowały pokaźne ulgi finansowe, wysokie bariery celne (jeszcze w latach 1997-98 średnie obciążenia celne wynosiły na benzyny silnikowe i oleje napędowe odpowiednio ponad 11% i 17%) itp. W okresie tym nie zdecydowano się jednak ani na gruntowne reformy, ani na wpuszczenie inwestorów zewnętrznych, gotowych w zamian za te preferencje wyłożyć środki na niezbędne inwestycje i przystosowanie struktur do warunków wolnej konkurencji. Np. słowackie firmy Slovnaft i Naftę upubliczniono 6 lat temu, na Węgrzech rynkowy debiut Primgazu nastąpił w grudniu 1993 r., a MOL - w listopadzie 1995 r. Ostatnią spółką z branży z naszego regionu, która trafiła na giełdowy parkiet, był w 1997 r. czeski Unipetrol.l Polskie zakłady rafineryjne potrzebują wielomilionowych nakładów inwestycyjnych, zarówno na cele innowacyjno-dostosowawcze do obowiązujących zachodnich standardów w sferze samej produkcji, jak i budowy bazy logistycznej, infrastruktury oraz akwizycji na rynku detalicznym. Nakłady te wiążą się generalnie z koniecznym przełożeniem właściwych akcentów ze strefy produkcyjnej na marketingowo-handlową.l Jedną z głównych bolączek prywatyzowanego sektora naftowego jest przerost zatrudnienia, który przy dalszym zapowiadanym wzroście obciążeń fiskalnych i wzrastającej konkurencji będzie powodować drastyczny spadek marż.l Racjonalność analizy porównawczej wyników finansowych podstawowych struktur polskiego sektora naftowego, tj. Petrochemii Płockiej, CPN i Rafinerii Gdańskiej w latach 1996-98, które w ujęciu dochodowym generują ponad 85% przychodów całości branży, jest dość umowna. Na przestrzeni ostatnich 3 lat znacząco zmieniły się bowiem podstawowe warunki i parametry ekonomiczne, zasadniczo rzutujące na finalne wyniki gospodarowania. Z jednej strony, obniżane były z roku na rok bariery celne, którym towarzyszyła postępująca liberalizacja cen, z drugiej zaś - systematycznie rosły narzuty fiskalne.Zmienność koniunktury cenowej na światowych rynkach naftowych oraz relacje kursu walutowego należy traktować jako jedną z podstawowych elastycznych kosztowo-dochodowych zmiennych branżowych, ale zastanawiać mogą np. tegoroczne znaczne (przynajmniej kilkanaście procent) różnice skali podwyżek cen paliw między krajami zachodnimi i Polską. Według nieoficjalnych informacji, w Polsce ma obowiązywać "klucz kalkulacyjny", który polega na zależności: wzrost notowań ropy brent o 1 USD = ok. 3 gr podwyżki krajowej. Jednak nie wiadomo, ile w takim rachunku jest "czystej" ekonomii, a ile biurokratycznych narzutów kosztowych.Analiza wskaźników rentowności Rafinerii Gdańskiej w 1998 r. ukazuje, że są one o 50% lepsze niż w roku poprzednim i dwukrotnie wyższe niż w 1996 r.Dynamika inwestycji we wszystkich najważniejszych podmiotach sektora w ciągu ostatnich dwóch lat była znaczna. W Płocku ubiegłoroczne inwestycje zamknęły się kwotą 1,24 mld zł (o 30% większą niż w 1997 r.), w Gdańsku wyniosły ok. 760 mln zł (+195%), a w CPN prawie 220 mln zł (+ ok. 76%).l Na początku września br. zarówno PKN, jak i jego węgierski odpowiednik MOL zaczęły, wzorem zachodnich potentatów branżowych, deklarować chęć zwiększania wartości rynkowych w oparciu o zewnętrzne źródła wzrostu. Przedmiotem akwizycji miałyby być dla obu firm podmioty branżowe z regionu Europy Środkowowschodniej. Analizując jednak te przedsięwzięcia można odnieść wrażenie, że z ekonomicznego punktu widzenia nie są one do końca przemyślane. W przypadku MOL jest to z pewnością akt pewnej desperacji. Firmie tej, mimo wielu wcześniejszych wysiłków, do tej pory nie udało się pozyskać zagranicznego inwestora branżowego. Najbliższa realizacji miała być transakcja z Royal Dutch/Shell, jednak ten brytyjsko-holenderski koncern w marcu br. wycofał się z rozmów, skupiając się na sprawach wewnętrznych. Teraz więc Węgrzy próbują zwiększyć swoją atrakcyjność poprzez przejęcie chorwackiej firmy INA, w wyniku czego rynkowa wartość MOL miałaby wzrosnąć do ok. 3,6 mld USD (rynek giełdowy przyjął dość sceptycznie te plany i zareagował ponad 10-proc. przeceną akcji węgierskiego koncernu).PodsumowanieKrajowy sektor paliwowy stanowi wraz z pozostałymi państwami Europy Środkowowschodniej integralną część tzw. globalnych rynków wschodzących, na które przypada prawie połowa całkowitego zużycia światowej ropy. Zasadnicza wartość rodzimej branży opiera się na dwóch głównych filarach, stanowiących określone przesłanki wzrostu. Pierwszym jest atrakcyjne otoczenie sektora, którego integracja ekonomiczna z branżą naftową systematycznie wzrasta wskutek rozwoju indywidualnej motoryzacji, wykorzystywania tranzytowego położenia kraju oraz rosnącego znaczenia transportu drogowego (ok. 35% przewozów). Drugim z kolei jest tzw. renta geograficzna, jaką generuje przede wszystkim PKN SA.Wynika ona z centralnego położenia płockiego ośrodka produkcyjnego i jego połączeń rurociągowych z największymi ośrodkami kraju. Fakty te muszą brać pod uwagę wszystkie zamierzające umocnić swoją pozycję na naszym rynku światowe koncerny. Jednak ich dotychczasowe działania charakteryzuje dość daleko idący sceptycyzm, ostrożność i duża już znajomość polskich realiów. Dlatego też ewentualnych inicjatyw i impulsów z ich strony należy upatrywać nie tyle w samej publicznej ofercie sprzedaży kilkudziesięcioprocentowego pakietu akcji PKN czy w kolejnym zaproszeniu do rokowań w sprawie nabycia akcji Rafinerii Gdańskiej, ale w rzeczywistej demonopolizacji sektora. Dopiero tak uformowane warunki brzegowe wraz ze sprzyjającymi trendami koniunkturalnymi mogą stanowić realną perspektywę pozyskania stabilnych inwestorów branżowych.

WOJCIECH SZYMON KOWALSKI

Analityk rynków kapitałowych