Minął kolejny nerwowy tydzień na warszawskim parkiecie. Duże zmiany cen akcji, nagły zwrot sytuacji, czyli wszystko to, co day traderzy lubią najbardziej. Ważnym tematem dyskusji była środowa sesja, a w zasadzie jej zamknięcie. Dużo drobnych inwestorów "popłynęło" tego dnia na futures. Podejrzenie o manipulację kursami w obliczu wygasającej marcowej serii kontraktów na WIG20 wydaje się zasadne. Jakoś trudno uwierzyć w taki zbieg okoliczności, tym bardziej że pod koniec piątkowej sesji zaczęły się tym razem spodziewane wzrosty futures. A swoją drogą po raz kolejny mieliśmy dowód na to, że z polską giełdą można zrobić wszystko, nie angażując zbyt dużych środków. Praca analityka zaczyna przypominać wróżenie z fusów. Wprawdzie, jak na razie, większość miała rację i oczekiwane spadki się ziściły. Niemniej jednak ten stan rzeczy może się wkrótce zmienić.
Ostatnie dane z emerging
markets wskazują na postępujący odpływ środków z naszego
regionu. Obserwując zachowanie giełdy, rynku obligacji czy naszą walutę, można dojść do wniosku,
że zagraniczni inwestorzy są już poza rynkiem. Przy ich pasywnej postawie nasze rodzime fundusze nie powinny sobie zrobić krzywdy. Jest oczywiście jeden warunek - giełdy zagraniczne, szczególnie giełda amerykańska, muszą być stabilne. Wszyscy boją się