Wczoraj rano można było odnieść wrażenie, że inwestorzy w sposób szczególny traktują okrągły poziom 3000 punktów na indeksie WIG20. Dłuższa stabilizacja poniżej tego poziomu zakończyła się wybiciem do góry wkrótce po opublikowaniu, zgodnych z oczekiwaniami, danych o wzroście PKB w krajach eurolandu.
Nie sądzę, by między wspomnianymi wydarzeniami istniał wyraźny związek przyczynowo-skutkowy (wzrost PKB w Polsce o 6,7 proc. r/r rynek praktycznie zignorował), ale podczas wczorajszej sesji wśród inwestorów przeważały bycze nastroje. Na dodatek, przez połowę sesji, posiadaczom akcji sprzyjała sytuacja na innych rynkach europejskich. Później zapał inwestorów do kupowania akcji osłabł, ale i tak WIG20 zamknął się wyraźnie powyżej magicznej bariery 3000 punktów. Poprawiające się nastroje inwestorów lepiej wczoraj obrazował indeks mWIG40, który po niskim otwarciu systematycznie zyskiwał na wartości.
W ostatnim czasie wyraźnie widać rozdźwięk między informacjami o stabilnie rozwijającej się gospodarce Starego Kontynentu, a przeżywającą trudności gospodarką amerykańską, czego przejawem jest między innymi słabość notowań dolara względem euro.
W tym tygodniu inwestorzy z uwagą będą śledzić wyniki finansowe amerykańskich przedsiębiorstw, a zwłaszcza dane dotyczące sektora finansowego. Zmiany notowań akcji zwykle wyprzedzają rzeczywiste procesy zachodzące w gospodarce, a więc mniejsze znaczenie może mieć to, czy ktoś formalnie ogłosi recesję w USA, czy nie, niż oczekiwania dotyczące dynamiki procesów gospodarczych w przyszłości. W tym kontekście, wczorajsza sesja może świadczyć o relatywnej sile warszawskiej giełdy w porównaniu z jej zagranicznymi odpowiednikami.
Trwające od połowy marca wzrosty na GPW w Warszawie w sposób naturalny wywoływały pytania o termin i potencjalny zasięg oczekiwanej korekty spadkowej. Utrzymujący się od początku kwietnia trend horyzontalny i dzisiejsza, skuteczna obrona poziomu 3000 punktów być może stanowią prognozę nadejścia lepszego okresu dla warszawskiej giełdy.
