– Wszystko idzie zgodnie z harmonogramem ustalonym?przez Skarb Państwa – mówi nasz informator. 9 marca bank złożył prospekt emisyjny w Komisji Nadzoru Finansowego.
Analitycy biur doradzających w ofercie (Citigroup, UBS, DM?PKO BP i Espirito Santo Investment Poland) przygotowali już wyceny spółki dla potencjalnych inwestorów instytucjonalnych, ale nie zostały jeszcze wysłane do zarządzających. Brokerzy czekają na ogłoszenie tzw. intention to float – krótkiego komunikatu o zamiarze sprzedania walorów przez Skarb Państwa. – Wszystko wskazuje, że informacja taka trafi na rynek parę dni po dzisiejszym spotkaniu – usłyszeliśmy od osób zaangażowanych w transakcję.
Z szacunków analityków biur nieuczestniczących w ofercie wynika, że akcje, jakie planuje sprzedać Skarb Państwa (37,22 proc. wszystkich walorów banku), warte mogą być około 1 mld zł, co przekłada się na wycenę całej spółki na poziomie 2,7 mld zł. Przy takim wskaźniku cena za jeden walor wynieść może 62,6 zł. To więcej niż cena akcji pracowniczych banku na rynku niepublicznym – około 50 zł. Zainteresowanie nimi wzrosło w drugiej połowie 2010?r., kiedy było już jasne, że dzięki porozumieniu głównego akcjonariusza?(holenderski Rabobank, który ma 59,35 proc. akcji BGŻ) oraz rządu możliwy jest debiut spółki na GPW. Przez wiele lat Holendrzy zdołali jednak skupić większość z 15-proc. pakietu, który trafił do pracowników.
Oferta BGŻ odbędzie się zaraz po plasowaniu akcji słoweńskiego banku Nova KBM, który chce zainteresować swoimi walorami także polskich inwestorów, a przed prywatyzacją Jastrzębskiej Spółki Węglowej (której debiut planowany jest na koniec czerwca).
Zdaniem analityków całą transakcję utrudnia wielkość banku – który jest dopiero 11. na rynku, jeżeli chodzi o wielkość aktywów. Dodatkowo część inwestorów może szykować pieniądze na zapowiedzianą już megaofertę PKO?BP. – Nie sądzę, aby oferta zasadniczo wpłynęła na zmianę portfela bankowego w funduszach. Nie będzie to duży podmiot, więc jego waga w benchmarkach nie zmusi inwestorów instytucjonalnych do zakupu. Podobnie jak w przypadku innych średnich banków inwestorzy będą wybierać pojedyncze spółki na podstawie relatywnej siły oraz atrakcyjnej wyceny, licząc na to, że przez pewien czas dany bank będzie zdecydowanie silniejszy niż pozostałe. Tak działo się wielokrotnie z takimi bankami, jak ING Bank Śląski, Millennium czy Bank Handlowy – zawsze któryś z nich był „grany” w kontrze do pozostałych. Z BGŻ może być podobnie – ocenia Jarosław Niedzielewski, zarządzający Investors Fundusze Otwarte TFI.