Oczywiście anonimowo. To najczęstsza reakcja menedżerów funduszy na pytanie, czy pod koniec roku stosują zabiegi poprawiające ich wyniki lub skład portfela. Ale dowodów na to, jak popularne są takie praktyki, nie brakuje.
Dostarcza ich m.in. George Putnam, autor biuletynu inwestycyjnego „Turnaround Letter". Co roku w grudniu rekomenduje on swoim czytelnikom, aby na przełomie lat kupowali akcje spółek, które często występują w portfelach funduszy i w poprzednich 11 miesiącach mocno potaniały. Wychodzi bowiem z założenia, że zarządzający przed końcem roku będą się tych akcji pozbywali, aby nie figurowały w ich rocznym sprawozdaniu. Choć to nie poprawia ich wyników inwestycyjnych, pozwala im ukryć, że zaangażowali pieniądze klientów w najgorsze papiery na rynku. W styczniu często je jednak odkupują, co powoduje odbicie ich notowań. I rzeczywiście, stopy zwrotu z 10 akcji, które Putnam wytypował rok temu, do połowy stycznia br. zyskały średnio ponad 15 proc., podczas gdy amerykański indeks Dow Jones Industrial Average niespełna 3 proc. A modelowy portfel Putnama w ostatnim ćwierćwieczu dawał roczne stopy zwrotu średnio o 1,7 pkt proc. wyższe niż DJIA. W tym roku autor
„Turnaround Letter" zaleca kupno papierów takich spółek jak Bank of America, American International Group, Netflix i Alpha Natural Resources.
Lustrzanym odbiciem tej praktyki zarządzających jest kupowanie przez nich pod koniec grudnia akcji, które w ciągu roku odnotowały wysokie stopy zwrotu. Jak wynika z opublikowanych w listopadzie wyników badań trójki ekonomistów z Uniwersytetu Stanowego w Georgii, oba te pomysły na „strojenie okienek" częściej stosują fundusze pobierające wyższe od średnich stawki za zarządzanie. Wynika to z tego, że mogą bardziej skorzystać na napływie dodatkowego kapitału, który przynieść ma takie lukrowanie sprawozdań. Paradoksalnie jednak, twierdzą badacze, wyniki funduszy stosujących takie praktyki są w kolejnym kwartale gorsze niż konkurencji. Może na skutek tego, że stwarzają niepotrzebne koszty transakcyjne.
Do „strojenia okienek" często zalicza się też pompowanie przez fundusze wycen jednostek uczestnictwa przez agresywne zakupy pod koniec roku akcji już znajdujących się w ich portfelach w celu podbicia ich kursów. Dziś jednak, przynajmniej w USA, do takich manipulacji uciekają się jedynie fundusze hedgingowe. W wyniku tego, jak wyliczył Rabih Moussawi z Uniwersytetu w Pensylwanii, popularne wśród inwestorów tej kategorii akcje na ostatniej sesji grudnia odnotowują stopy zwrotu średnio o 0,41 pkt proc. wyższe niż cały rynek, a na pierwszej sesji stycznia o 0,21 pkt proc. niższe.