Już w najbliższą niedzielę odbędzie się kolejny egzamin na maklera papierów wartościowych organizowany przez Komisję Nadzoru Finansowego. Do testu zgłosiło się 309 osób. Do poprzedniego egzaminu, który odbył się w październiku, przystąpiło 288 chętnych. Pozytywnym wynikiem mogło się pochwalić 49 osób.
Makler mniej atrakcyjny
Mimo że do zbliżającego się egzaminu zgłosiło się więcej osób niż w październiku, to liczba chętnych do uzyskania licencji maklerskiej wciąż jest stosunkowo nieduża. Przykładowo: jeszcze w marcu ub.r. do testu przystąpiło 439 osób. Rekord padł w marcu 2010 – z egzaminem zmierzyło się 488 osób. Dlaczego liczba chętnych do uzyskania licencji maklerskiej wciąż topnieje? Jak wskazują specjaliści, jest co najmniej kilka powodów.
Przede wszystkim z powodu trudnej sytuacja, w jakiej znalazła się cała branża, zapotrzebowanie na maklerów jest mniejsze niż kilka lat temu. Już w ubiegłym roku wiele domów maklerskich zdecydowało się na redukcję zatrudnienia. Zmiany dotknęły m.in. terenowe oddziały. Największe biura zdecydowały się na zamknięcie tradycyjnych Punktów Obsługi Klienta w wielu mniejszych miastach. Tradycyjne POK-i funkcjonują już niemal wyłącznie w największych miastach Polski.
Słabsza kondycja branży zmusiła również domy maklerskie do redukcji płac. Początkujący makler w POK może obecnie liczyć na zarobek rzędu 2–3 tys. zł miesięcznie. Wcześniej było to nawet około 4–5 tys. W dużej mierze zarobki brokerów są uzależnione od aktywności inwestorów, a ta w ostatnim czasie pozostawiała wiele do życzenia.
Oczywiście im dłuższy staż i lepsze stanowisko, tym zarobki maklerów są większe. Ci, którzy obsługują aktywnych klientów indywidualnych, zarabiają od 5 do 10 tys. (plus premie). Największe pieniądze zarabiają maklerzy obsługujący klientów instytucjonalnych. Tutaj można liczyć na zarobek 250–500 tys. zł rocznie z bonusami.