To nie podatek hamuje wzrost kredytów dla przedsiębiorstw

WYWIAD | ANDRZEJ GLIŃSKI z członkiem zarządu Banku Millennium, odpowiedzialnym za bankowość przedsiębiorstw, rozmawia Maciej Rudke

Publikacja: 21.08.2016 10:24

To nie podatek hamuje wzrost kredytów dla przedsiębiorstw

Foto: Archiwum

Z ankiety KNF wynika, że w całym roku banki planują zwiększyć akcję kredytową dla korporacji o 12 proc., tymczasem pierwsze miesiące pod tym względem były słabe. Czy pana zdaniem to wciąż realny cel?

Nie wierzę, aby rynek mógł rosnąć w dwucyfrowym tempie. Jeśli wzrośnie, to w tempie jednocyfrowym, pewnie w przedziale 5–7 proc. Zastrzegam „jeżeli", bo na razie nie widzimy dużego zapotrzebowania firm na kredyty. Problemem jest mały popyt, a nie mała ich podaż. Łatwość pozyskania kredytu jest dość duża, skłonność banków do ich udzielania wysoka, bo gospodarka, poza tylko niektórymi sektorami, dobrze się rozwija.

Czy nałożony na banki podatek od aktywów jest czynnikiem hamującym?

Nie ma wątpliwości, że podatek bankowy jest jednym z głównych wyzwań dla sektora w tym roku, w szczególności w segmencie przedsiębiorstw. Jest on szczególnie dotkliwy tam, gdzie marże były najniższe, a więc przy finansowaniu największych przedsiębiorstw. Są przypadki, gdzie ceny nie odzwierciedlają obecnych uwarunkowań, niemniej jednak nie ceny decydują o dynamice rynku kredytów. Największy problem związany jest z brakiem popytu firm na finansowanie. Zestawienie wskaźników makroekonomicznych, takich jak PMI, utrzymujący się powyżej 50 proc., rekordowo wysoka wartość depozytów przedsiębiorstw w okolicach 240–260 mld zł, wysokie wykorzystanie mocy produkcyjnych na poziomie powyżej 80 proc., widziane ostatnio przed kryzysem, oraz historycznie najniższe w naszym kraju stopy procentowe i tani kredyt to warunki, które wskazują, że powinniśmy odnotowywać dynamiczny wzrost inwestycji.

Ale go nie ma. Inwestycje firm w I kwartale spadły o prawie 2 proc. rok do roku, pod raz pierwszy od III kwartału 2013 r. Dlaczego?

Małe i średnie firmy wstrzymują inwestycje w oczekiwaniu na nowe środki z UE. Dotychczas poziom wykorzystania tych środków nie imponuje, pozostały tylko trzy lata w obecnej perspektywie, myślę, że dla dysponentów tych środków to największe wyzwanie na najbliższe lata. Jeżeli zaczną napływać, co pewnie nastąpi najwcześniej w przyszłym roku, inwestycje powinny ruszyć. Dodatkowym impulsem, paradoksalnie, powinna być sytuacja na rynku pracy. Jednym z rozwiązań wobec braku pracowników, o czym coraz częściej słyszy się wśród firm, powinny być inwestycje w nowoczesność, a więc automatyzację. Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki, niczym zaskakującym byłoby dwucyfrowe tempo wzrostu. Tymczasem część prognoz mówi o tempie 5–6 proc., a ja niestety sądzę, że i tego poziomu nie osiągniemy. Myślę, że wiele firm odczuwa niepewność, boi się o stabilność rynku, jak będzie się kształtować popyt na ich produkty i wykorzystanie rozbudowanych mocy produkcyjnych.

Chodzi o ryzyka polityczne?

Jestem daleki od polityki, niemniej na to, jak przedsiębiorcy postrzegają przyszłość, wpływ mają też doniesienia medialne, a spory polityczne i niepewność co do perspektyw polityki gospodarczej nie służą podejmowaniu decyzji o wzięciu dużego, kilkuletniego zobowiązania, jakim jest zaciągnięcie kredytu i rozpoczęcie inwestycji. Sugerują to wyniki badań NBP, w których przedsiębiorcy zaczęli wskazywać niepewność jako istotną barierę prowadzenia działalności. Mniejsza skłonność do inwestycji dotyczy zarówno korporacji, jak i małych oraz średnich firm, a może tych drugich nawet bardziej. Taki stan rzeczy trwa ostatnie dwa–trzy lata, wyjątkiem był tylko początek 2015 r.

Szacuje się, że koszty kredytów korporacyjnych po wejściu podatku mogły pójść w górę o 0,2–0,3 pkt proc. Naprawdę nie zaszkodziło to popytowi firm na kredyt?

Faktycznie, zmiany w otoczeniu znajdują odzwierciedlenie w parametrach nowo zawieranych umów kredytowych. Jednak mimo podniesienia cen, koszt finansowania kredytem dla przedsiębiorstw, kształtujący się obecnie w okolicach 3–4 proc. jest wciąż niski i jeśli firma ma pomysł oraz chce inwestować, to barierą pozyskania pieniędzy nie jest cena finansowania. Nie sądzę, aby średnie i małe firmy wstrzymywały się z zaciąganiem kredytów z powodu wejścia podatku bankowego i ewentualnej, nieznacznej w końcu, podwyżki marż przez banki.

Ale czy nie jest tak, że to banki mogą być mniej chętne, aby udzielać dużych i z natury nisko oprocentowanych kredytów dla przedsiębiorstw, dodatkowo „obciążonych" na starcie podatkiem?

Biorąc pod uwagę wymogi kapitałowe dla banków, muszą być one ostrożne i dbać o dochodowość użytego kapitału. Jest to obecnie wiodący czynnik do podejmowania przez banki decyzji w sprawie wzrostu kredytowania w tym czy innym segmencie rynku. Ale nie jest tak, że banki nie chcą oferować kredytów korporacyjnych. Banki oczekują szerokiej współpracy z klientem, co nie tylko poprawia bezpieczeństwo i zmniejsza ryzyko, ale jest też warunkiem tego, aby biznes był dla banku dochodowy. Czysty kredyt korporacyjny, bez dodatkowej współpracy, bywa dla banku nośnikiem straty. Wejście podatku od aktywów jeszcze to zjawisko umocniło. Dzisiaj na rynku obserwujemy też spadek oprocentowania depozytów dla przedsiębiorstw, banki starają się zamortyzować podatek po każdej stronie działalności.

Portfel kredytów dla przedsiębiorstw w Banku Millennium zwiększył się na koniec czerwca o 1,7 proc. rok do roku, ale to przede wszystkim zasługa 16-proc. wzrostu leasingu i 9-proc. faktoringu, bo same kredyty zmalały o 8 proc. Spełniają się prognozy o pogorszeniu akcji kredytowej po wejściu podatku od aktywów?

Podatek spowodował, że nie ma walki za wszelką cenę, aby zwiększać wolumeny. Wzrost tak, ale rozsądny i z dobrymi klientami. Z powodu podatku trzeba brać pod uwagę wieloletnie zaangażowanie kapitału. Liczy się to, czy za kredytem pójdzie szersza współpraca z firmą z powodów biznesowych banku, ale też bezpieczeństwa, bo przeprowadzanie rozliczeń przez rachunek w banku kredytującym, znajomość tego klienta, posiadanie informacji o jego obrotach, zmniejsza koszty ryzyka. Stawiam tezę, że relacja bank–klient ze stosunku finansowego coraz bardziej przesuwa się w kierunku stosunku technologicznego. Łatwość prowadzenia rozliczeń, komunikacja pomiędzy systemami decydują o atrakcyjności współpracy. W tym zakresie wciąż jesteśmy na topie. Rozumiemy potrzeby klientów i nierzadko proponujemy klientom nowe, praktyczne rozwiązania jako pierwsi na rynku. Pod względem dochodowości segmentu kredytów korporacyjnych jesteśmy zadowoleni. Pokażemy w tym roku wzrosty, choć pod względem wolumenów nie tak mocne, jak w poprzednich latach.

Jak podatek bankowy wpływa na sprzedaż leasingu i faktoringu, których polski rynek w I półroczu urósł w wysokim dwucyfrowym tempie?

To wciąż jest zagadka, szczególnie że na rynku widać dużą nierówność w obszarach leasingu i faktoringu, które nie są wprost objęte podatkiem bankowym. Na rynku mamy potencjalnie dwa modele: taki jak w Millennium, gdzie działalność leasingowa i faktoringowa finansowane są przez bank w Polsce oraz alternatywny, poprzez finansowanie portfeli leasingowego i faktoringowego ze źródeł zagranicznych, przez co nieobciążonych na żadnym etapie podatkiem bankowym. Ta druga konstrukcja, uwzględniając brak kosztowego charakteru podatku bankowego, daje korzyść w wysokości 0,55 pkt proc. Mimo to utrzymujemy naszą pozycję, zachowując około 10-proc. udział w rynku faktoringu, zaś w leasingu około 7 proc. w ruchomościach. Będziemy nadal rosnąć w tych biznesach, które z powodu powiązania z rzeczywistymi obrotami w gospodarce oraz poprzez oparcie na aktywach, są dla banków bezpieczniejsze niż finansowanie kredytem.

Koszty ryzyka dla kredytów korporacyjnych w całym sektorze są historycznie niskie, poniżej 100 pkt bazowych. Mogą się utrzymać na tych poziomach?

Firmy są ogólnie w dobrej sytuacji, generują zyski, więc koszty ryzyka spadają. Cieszymy się z wyniku, jaki osiągnęliśmy w tym zakresie. Dobra ogólna sytuacja firm powoduje, że ten element będzie sprzyjał całemu sektorowi – wartość kredytów nieregularnych będzie mniejsza i co za tym idzie, spadać będą koszty ryzyka. Oczywiście z wyjątkiem niektórych sektorów, np. wydobywczego czy budowlanego. Ten drugi jest pochodną niskich inwestycji, co szczególnie dotyka małe firmy, których liczba upadłości rośnie.

Ostatnio firmy w Polsce coraz chętniej finansują się obligacjami. Czy to też efekt podatku bankowego?

Raczej nie. Firmy w ten sposób próbują zdywersyfikować źródła finansowania, a dla niektórych z nich to jedyne dostępne źródło pozyskania środków. Ten rynek, wyłączony z podatku bankowego, wciąż będzie się rozwijał, choć trzeba pamiętać, że obligacje są dla emitentów nadal droższe niż kredyt, który nadal pozostanie głównym sposobem finansowania firm.

CV

Andrzej Gliński w zarządzie Banku Millennium zasiada od kwietnia 2010 r. Jest absolwentem Politechniki Poznańskiej oraz studiów podyplomowych z zakresu bankowości i finansów w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Od ponad 20 lat jest związany z sektorem finansowym: pracował w Banku Handlowym jako dyrektor oddziału i dyrektor sprzedaży w Departamencie Finansowania Aktywów. W latach 2001–2004 był wiceprezesem Handlowy Leasing. Od 2004 r. związany jest z Grupą Banku Millennium, początkowo jako prezes Millennium Leasing, a następnie jako kierujący obszarem Bankowości Przedsiębiorstw Banku Millennium. mr

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego