Przepołowienie wartości „wskaźnika strachu” VIX względem najwyższej wartości z początku kwietnia sugeruje, że największy kurz na rynkach po Dniu Wyzwolenia prezydenta Trumpa być może już osiada. Indeksowi S&P 500 udało się w końcówce ubiegłego tygodnia naruszyć techniczny poziom oporu na wysokości 5500 pkt oraz przebić linię trendu spadkowego wychodzącą z lutowego szczytu hossy.

Dość obiecująco wyglądają wskaźniki „sentymentu”, takie jak nasz autorski Barometr Nastrojów na Wall Street czy też indykator pozycjonowania inwestorów autorstwa Deutsche Banku, które zaczęły podnosić się z niskich poziomów świadczących o panice. Z tym zastrzeżeniem, że czasami (ostatnio w 2022) wskaźniki takie przed trwalszą poprawą potrafiły jeszcze przetestować pierwotne dołki. Takiemu testowi sprzyjać może zresztą ciągle wysoka niepewność co do dalszych poczynań Trumpa. Niby temat wojen handlowych wyraźnie ucichł, a jednak zegar tyka i z każdym dniem zbliżać się będzie koniec 90-dniowego zawieszenia drakońskich ceł, a tymczasem administracja republikanina nie może się pochwalić na razie obiecywanymi większymi sukcesami w negocjacjach.

Na dodatek, po pokaźnym odbiciu notowań, na Wall Street znów robi się dość drogo, przynajmniej jeśli chodzi o największe spółki. Cena do prognozowanych zysków firm z S&P 500 urosła na nowo do 20 (w szczycie było to 23). Wyraźnie tańsze są natomiast małe i średnie spółki (P/E w okolicy 14).