Wraz z porażką Trudeau kończy się epoka w polityce i gospodarce

Sondaże sugerują, że rządząca Partia Liberalna zostanie zmieciona w jesiennych wyborach, a nowym premierem zostanie przywódca konserwatystów Pierre Poilievre. Choć wskaźniki gospodarcze nie wydają się tragiczne, to jednak Kanadyjczycy narzekają na „kryzys”.

Publikacja: 18.01.2025 15:36

Pierre Poilievre, przywódca Konserwatywnej Partii Kanady (z lewej), może być jesienią kanadyjskim pr

Pierre Poilievre, przywódca Konserwatywnej Partii Kanady (z lewej), może być jesienią kanadyjskim premierem. Ze stanowiska odchodzi dotychczasowy szef rządu, przywódca Partii Liberalnej Justin Trudeau.

Foto: Bloomberg

Kanada jest jednym z pierwszych krajów, który odczuł skutki zwycięstwa wyborczego Donalda Trumpa. Nie tylko dlatego, że amerykański prezydent elekt zaczął się wyzłośliwiać, tweetując o Kanadzie jako przyszłym 51. stanie USA i nawet sugerując zbrojne jej przyłączenie. (U wielu ludzi sprawiało to wrażenie absurdu wyciągniętego wprost z serialu „South Park” czy nieco już zapomnianej komedii „Operacja kanadyjski boczek”). Choć owe wypowiedzi mogły wyglądać absurdalnie, to zmiana władzy w Waszyngtonie wyraźnie przyspieszyła przesilenie rządowe w Ottawie. Lewicowo-liberalny premier Justin Trudeau zrezygnował z władzy po blisko dziesięciu latach rządów. Zrobił to, by uniknąć wotum nieufności i by pozwolić swojej Partii Liberalnej na wybór nowego przywódcy. Upadek jego rządu był też jednak związany z obawami dotyczącymi możliwej wojny handlowej z USA. Elity uznały, że Trudeau – dawny „liberalny supergwiazdor” i „feminista” – stanie się dla Trumpa jedynie chłopcem do bicia, bezlitośnie wyśmiewanym w memach przez prawicowców. A Trump już sobie żartował, że Trudeau to przyszły gubernator Kanady będącej amerykańskim stanem. „Dziewczynko, nie jesteś już gubernatorem Kanady, więc nie ma znaczenia to, co mówisz” – w ten sposób Elon Musk natomiast skomentował jeden z wpisów odchodzącego premiera Kanady.

Konserwatywna przyszłość Kanady

Termin wyborów parlamentarnych w Kanadzie nie został jeszcze wyznaczony, ale wiadomo, że muszą się one odbyć najpóźniej 20 października. W wyborach z 2021 r. Partia Liberalna premiera Trudeau uzyskała 32,6 proc. głosów, a Konserwatywna Partia Kanady, kierowana przez Pierre’a Poilievre’a, zdobyła 33,7 proc. głosów. Przełożyło się to jednak na 159 mandatów w parlamencie dla liberałów (na 172 wymagane dla samodzielnej większości) i 119 dla konserwatystów. Sondaże z ostatnich tygodni dają konserwatystom od 42 proc. do 48 proc. poparcia, a liberałom od 16 proc. do 26 proc. Nie dają więc one szans na kontynuację rządów Partii Liberalnej. W warunkach ordynacji jednomandatowej może ona nawet nie być po wyborach największą siłą opozycji. Jedna z symulacji dawała Partii Liberalnej mniej niż 12 mandatów wymaganych do utworzenie klubu parlamentarnego. Co się więc takiego stało w Kanadzie, że poparcie dla Trudeau się załamało, a dla konserwatystów wystrzeliło w górę?

Czytaj więcej

Antynaftowe regulacje zaszkodziły gospodarce kanadyjskiej

Ostatnie lata przyniosły Kanadzie spowolnienie gospodarcze. O ile jeszcze w 2022 r. jej PKB powiększył się o 3,8 proc., o tyle w 2023 r. już tylko o 1,2 proc., a w 2024 r. według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego – o 1,3 proc. (Prognozy analityków zebrane przez agencję Bloomberg mówią o wzroście o 1,1–1,3 proc.) Spowolnieniu gospodarczemu towarzyszyła podwyższona inflacja. Szczyt osiągnęła w czerwcu 2022 r. na poziomie 8,1 proc., a w listopadzie 2024 r. wynosiła 1,9 proc. Na pierwszy rzut oka dane te nie wyglądają tragicznie. Kanada uniknęła recesji, a inflacja była tam dosyć umiarkowana w porównaniu z odczytami z wielu państw Europy. Bank Kanady podniósł główną stopę procentową maksymalnie do 5 proc., a obecnie luzuje on politykę pieniężną, a główna stopa wynosi 3,25 proc. A jednak sami Kanadyjczycy mówią, że ich kraj jest pogrążony w „kryzysie”. W 2024 r. Instytut Frasera stwierdził, że kraj doświadcza największego spadku standardów życia od czterech dekad. Z jego wyliczeń wynika, że PKB w przeliczeniu na mieszkańca Kanady rósł za rządów Trudeau średnio tylko o 0,3 proc. rocznie, co było najgorszym wynikiem osiągniętym przez premierów rządzących od 1984 r.

Niezadowolenie Kanadyjczyków wywołuje również sytuacja na rynku nieruchomości. Według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) kanadyjski rynek nieruchomości jest najdroższym spośród rynków dużych państw rozwiniętych. O ile w styczniu 2015 r. średnia cena domu sprzedawanego w Kanadzie wynosiła nieco ponad 400 tys. USD, o tyle w listopadzie 2024 r. sięgała 694 tys. USD. Ten boom na rynku nieruchomości jest w pewnym stopniu napędzany przez chiński kapitał. Chińczycy chętnie wykupują domy na kanadyjskim zachodnim wybrzeżu, a Trudeau szeroko otworzył kraj na pieniądze z Państwa Środka. Otworzył go również na imigrację z biedniejszych państw, co skutkowało wzrostem przestępczości. (W Kanadzie, mającej podobną liczbę ludności jak Polska, jest kradzionych rocznie kilka razy więcej samochodów.)

Kontrowersje budziła polityka ekologiczna rządu, bijąca w krajowy sektor wydobywczy. – Polityka rządu liberalnego sprawiła, że kanadyjski sektor naftowo-gazowy stał się niekonkurencyjny – uważa Heather Exner-Pirot, doradczyni Rady Biznesowej Kanady.

Wizerunkowi Trudeau mocno również zaszkodziło to, w jaki sposób stłumił protesty kierowców ciężarówek w 2022 r. Sięgnął wówczas po autorytarne działania, takie jak blokowanie kont bankowych osób zaangażowanych w protesty. Po blisko dziesięciu latach rządów Kanadyjczycy byli więc wyraźnie rozczarowani Trudeau.

Czas na zmianę?

Wygląda więc na to, że jesienią premierem Kanady będzie Pierre Poilievre. Jest on zwolennikiem obniżek podatków, mniejszych regulacji w sektorze budowlanym i restrykcji ekologicznych, a także ograniczania imigracji do Kanady. Bywa często porównywany do Trumpa, ale raczej na wyrost. Łatka populisty przylgnęła do niego po tym, jak poparł w 2022 r. protesty kierowców ciężarówek, wymierzone w restrykcje pandemiczne. Jest on jednak człowiekiem będącym długo na scenie politycznej. Po raz pierwszy zasiadł w parlamencie w 2004 r., a w 2013 r. był ministrem ds. reform demokratycznych. Ma obecnie 45 lat, czyli jest o osiem lat młodszy od Justina Trudeau. To również może być jego atut w kampanii.

Gospodarka światowa
Antynaftowe regulacje zaszkodziły gospodarce kanadyjskiej
Gospodarka światowa
PKB Chin wzrósł o 5,4 procent
Gospodarka światowa
Stopa inflacji w 2024 r. w Niemczech niższa niż w trzech poprzednich latach
Gospodarka światowa
Kogo upolował Hindenburg?
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Gospodarka światowa
Spółki z Niemiec odczuwają największy stres
Gospodarka światowa
Prognozy Saxo Banku: Trump 2.0 i wyzwania gospodarcze