Kraj, który wpadł w pajęczą sieć oligarchy związanego z Moskwą

Wielkie protesty w Tbilisi przeciwko ustawie o „obcych agentach” to konsekwencja trwającego ponad dekadę psucia standardów rządzenia państwem przez Bidzinę Iwaniszwilego, biznesowego potentata, który mocno zbliżył Gruzję do rosyjskiej orbity wpływów.

Publikacja: 11.05.2024 08:01

Bidzina Iwaniszwili (w środku), oligarcha, który był premierem Gruzji w latach 2012–2013, a obecnie

Bidzina Iwaniszwili (w środku), oligarcha, który był premierem Gruzji w latach 2012–2013, a obecnie nieformalnie rządzi tym krajem. Fot. Vano SHLAMOV/AFP

Foto: VANO SHLAMOV

W centrum Tbilisi dochodziło ostatnio do scen przypominających kijowski Majdan sprzed dziesięciu lat. Aleją Rustawelego, przed parlamentem gromadził się ponad stutysięczny tłum. Zgromadzenie takiej ilości ludzi na demonstracji w kraju liczącym 3,7 mln obywateli już samo w sobie powinno zaniepokoić władze. I rzeczywiście poczuły się one na tyle zaniepokojone, że zaczęły brutalnie pacyfikować demonstrantów. Do tych zamieszek doszło, gdyż rządząca Gruzją koalicja Gruzińskie Marzenie chce przeforsować w parlamencie ustawę o agentach zagranicznych. Jest ona wzorowana na podobnym prawie obowiązującym w Rosji i pozwala służbom państwowym na bardzo dużą ingerencję w działalność partii politycznych i organizacji pozarządowych. Każda z nich, która otrzymuje co najmniej 20 proc. funduszów z zagranicy może zostać zakwalifikowana jako „obcy agent”. Przegłosowanie tej ustawy (zawetowanej już przez panią prezydent Salome Zurabiszwili) praktycznie zamknie Gruzji drogę do Unii Europejskiej. Gruzińska opozycja widzi w tym logiczny kolejny krok w polityce Bidziny Iwaniszwilego, oligarchy, który stworzył Gruzińskie Marzenie. Oczywiście gdy w 2012 r. ten potentat zdobył władzę nad Gruzją, wielu „ekspertów” przekonywało, że będzie on kontynuował proeuropejską politykę poprzedniego prezydenta Micheila Saakaszwilego. Ci którzy ostrzegali, że Iwaniszwili będzie stopniowo podporządkował kraj Rosji, byli w mniejszości. I wszystko wskazuje, że to oni mieli rację.

Czytaj więcej

Rosja: Sankcje biją w handel

Człowiek z cienia

Iwaniszwili jest niewątpliwie człowiekiem, który kieruje gruzińskim rządem „z tylnego siedzenia”. Premierem był krótko, zaledwie przez 11 miesięcy w latach 2012–2013. Później oficjalnie „wycofał się z polityki”, by do niej „wrócić” w 2018 r. jako przewodniczący Gruzińskiego Marzenia, ponownie z niej „odejść” w 2021 r. i powrócić pod koniec 2023 r. jako honorowy szef swojej partii. W praktyce każdy premier i minister musiał być przez niego zatwierdzony. Symbolem jego polityki personalnej może być to, że obecny minister sprawiedliwości jest jego byłym prawnikiem. O jego sile decyduje przede wszystkim majątek, szacowany w 2021 r. na ponad 6 mld USD. (Dla porównania: nominalny PKB Gruzji to 32,9 mld USD.) Dorobił się go głównie w Rosji. Zaczął na przełomie lat 80. i 90. od handlu telefonami, a jego wspólnikiem był rosyjsko-izraelski oligarcha Witalij Małkin. Iwaniszwili załapał się na rosyjską prywatyzację, a w 1996 r. był jednym z oligarchów wspierających finansowo kampanię prezydencką Borysa Jelcyna. W 2002 r. przeniósł się do Francji, a stamtąd do Gruzji. Rosyjskiego obywatelstwa zrzekł się dopiero w 2012 r.

Kwestia jego obywatelstwa była przedmiotem rozpraw przed gruzińskimi sądami, podobnie jak łamanie przez niego prawa w kwestii finansowania kampanii wyborczych. Regulatorom nie podobało się m.in., że należąca do jego brata telewizja Global TV rozdawała oraz instalowała za darmo anteny satelitarne w domach Gruzinów z prowincji, a robiła to za pieniądze z kredytu z banku Iwaniszwilego. Postrzegano to jako kupowanie głosów. Sam Iwaniszwili chwalił się, że charytatywnie rozdał 1,5 mld USD.

– To Sowiet. On nigdy nie krył się w prywatnych rozmowach, by mówić, że korupcja jest wszędzie i jest ok., gdy jest ona kontrolowana – powiedział w rozmowie z brytyjskim dziennikiem „The Telegraph” Aleks Petriaszwili, były minister ds. integracji europejskiej w rządzie Iwaniszwilego.

– On zniszczył kariery polityczne dawnych członków swojej koalicji. Wtedy po raz pierwszy zrozumieliśmy, że ten człowiek nie uznaje, żadnych czerwonych linii – przyznaje Eka Gigauri, dyrektorka wykonawcza gruzińskiego oddziału Transparency International.

Iwaniszwili zdołał też zneutralizować swojego głównego wroga – Micheila Saakaszwilego, prezydenta z lat 2004–2013. Były szef państwa został aresztowany na jesieni 2021 r., kiedy nielegalnie wrócił do Gruzji, by wspomóc swoją partię przed wyborami samorządowymi. (Wcześniej skazano go „in absentia” za dwa przypadki „nadużyć władzy”, co zostało uznane przez opozycję za prześladowania polityczne). Saakaszwili trafił początkowo do więzienia, a później do więziennego szpitala i prywatnej kliniki w Tbilisi. Świat obiegły zdjęcia pokazujące mocno wychudzonego byłego prezydenta. Niezależna ekspertyza lekarska wykazała, że był on podtruwany metalami ciężkimi. Prezydent Zurabiszwiili deklarowała, że „nigdy nie ułaskawi” Saakaszwilego. Sama jednak jest zagrożona impeachmentem przez ludzi Iwaniszwilego. W październiku mają się odbyć wybory parlamentarne, a sondaże z zeszłego miesiąca dawały Gruzińskiemu Marzeniu prawie 19 proc. przewagi nad Zjednoczonym Ruchem Narodowym, czyli główną partią opozycyjną. Iwaniszwili mógł więc uznać, że może sobie pozwolić na zaostrzenie kursu wobec opozycji.,

„Kryzys jest świadomie rozgrywany przez władze – służy podniesieniu napięcia w społeczeństwie, polaryzacji i dyskredytacji przeciwników politycznych, a docelowo zwiększeniu szans na miażdżące zwycięstwo w wyborach parlamentarnych w październiku. Doraźnie istnieje duże ryzyko eskalacji protestów. W obecnej sytuacji nie można wykluczyć zamrożenia lub nawet zerwania dialogu politycznego Gruzji z Zachodem i jej zaawansowanej reorientacji na Rosję" – piszą analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich.

Czytaj więcej

Kaukaski kraj, który czuje się częścią europejskiej rodziny

Kurs na Moskwę

Choć ewentualną przyszłą integrację z UE popiera ponad 80 proc. Gruzinów, to polityka ekipy Iwaniszwilego skutecznie oddala jej perspektywy i coraz mocniej zbliża kraj do Rosji. Gruzja przez ostatnie dwa lata była państwem dystansującym się od pomocy Ukrainie, a jednocześnie służącym za pośrednika w handlu dobrami „podwójnego zastosowania” z Rosją. Irakli Garbiszwili, nominalny przewodniczący Gruzińskiego Marzenia, 20 kwietnia zadeklarował, że Gruzja nie jest gotowa do członkostwa w UE, a Zachód odpowiada za destablizację kraju. Partia Iwaniszwilego wyraźnie też gra na obawach Gruzinów przed „prowokowaniem” konfliktu z Rosją. Od tego już tylko krok do pełnego „resetu” z Moskwą. Sam Iwaniszwili ryzykuje natomiast, że zostanie objęty unijnymi sankcjami. W Parlamencie Europejskim złożone zostały dwie rezolucje o sankcjach przeciwko niemu oraz parlamentarzystom głosującym za ustawą o „obcych agentach”. To działanie można uznać już jednak za bardzo mocno spóźnione.

Jak rósł gruziński PKB w ostatnich dekadach?

Gruzja była krajem bardzo dynamicznie rozwijającym się w pierwszych latach rządów prezydenta Micheila Saakaszwilego (rządzącego w latach 2004–2013). W rekordowym 2007 r. wzrost PKB sięgał tam aż 12,6 proc. Saakaszwili wprowadzał w gospodarce liberalne reformy, szybko modernizował infrastrukturę i jednocześnie ostro zwalczał korupcję i przestępczość zorganizowaną. Sukcesy odnoszone przez Gruzję nie podobały się jednak Rosji, która jeszcze przed rządami Saakaszwilego rozpoczęła kampanię agresji przeciwko temu krajowi, której kulminacją była wojna z 2008 r. Ten konflikt, wraz z globalnym kryzysem finansowym, doprowadził do wyhamowania gruzińskiego wzrostu gospodarczego. Na początku zeszłej dekady był on jednak wciąż dosyć wysoki. W 2011 r. dochodził do 7,9 proc.

Pierwsze lata rządów ekipy Iwaniszwilego przyniosły Gruzji spowolnienie gospodarcze trwające do 2017 r. Ta ekipa stroniła od ambitnych projektów modernizacyjnych, skazując de facto Gruzję na zastój. Mimo to zdarzało się jej wypracowywać w niektórych latach wysoki wzrost gospodarczy. Tak było choćby w 2022 r., gdy na fali odbicia po pandemii PKB Gruzji wzrósł o 11 proc. Był to również rok, w którym do Gruzji przybyła duża rosyjska emigracja złożona z przedstawicieli klasy średniej. W 2023 r. wzrost zwolnił do 7,5 proc., a według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego w tym roku wyniesie on 5,7 proc. Gruziński PKB na głowę może wynieść w tym roku 25,3 tys. USD, co plasuje ten kraj między Chinami a Białorusią. W 2013 r. wynosił on 10,8 tys. USD, czyli był nieco wyższy niż w Ukrainie, a lekko mniejszy niż w Paragwaju. W 2003 r. sięgał zaledwie 4,2 tys. USD, co dawało Gruzji miejsce pomiędzy Armenią a Syrią. W 1993 r. wynosił natomiast tylko 1,73 tys. USD i był taki, jak w Sudanie. HK

Gospodarka światowa
Inflacja słabnie, ale nie na tyle, by banki centralne odetchnęły z ulgą
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Gospodarka światowa
Wzrost cen słabnie, ale europejski przemysł ma zadyszkę
Gospodarka światowa
Inwestorzy nie przestraszyli się wyniku pierwszej tury wyborów
Gospodarka światowa
Jak rynki przyjęły sukces Le Pen w wyborach we Francji
Materiał Promocyjny
NIS2 - skuteczne metody zarządzania ryzykiem oraz środki wdrożenia
Gospodarka światowa
Bułgaria. Kraj, który znów minął się ze strefą euro
Gospodarka światowa
Skrajna prawica zwyciężyła. Nie wiadomo jednak czy zdoła stworzyć rząd