Tak, w naszej ocenie to będzie właściwe podejście. Dezinflacja w strefie euro przebiega szybko, m.in. dzięki niższym cenom nośników energii oraz ustąpieniu napięć w łańcuchach dostaw. Inflacja bazowa (nie obejmuje cen żywności i energii – red.) też wyraźnie wyhamowała, do czego przyczyniło się osłabienie popytu. Dotyczy to jednak w dużej mierze cen towarów, w sektorze usług inflacja pozostaje uporczywa . To odzwierciedlenie wyższych płac. Dlatego właśnie polityka pieniężna EBC do września 2025 roku musi jeszcze pozostać restrykcyjna, choć może być stopniowo łagodzona.
Nie ma dziś ryzyka, że restrykcyjna polityka pieniężna z opóźnieniem wpędzi europejskie gospodarki w recesję? EBC może szczycić się tym, że przeprowadził tzw. miękkie lądowanie gospodarki, czyli stłumił inflację nie wywołując kryzysu gospodarczego?
Spodziewamy się miękkiego lądowania i jest to duży sukces. Nasze prognozy sugerują, że wzrost gospodarczy w Europie będzie przyspieszał w tym i w przyszłym roku. Jednocześnie inflacja będzie nadal malała. W strefie euro cel inflacyjny (2 proc.) zostanie osiągnięty w I połowie 2025 r., w krajach Europy Środkowo-Wschodniej nieco później, w 2026 r. Ten szybszy wzrost i niższa inflacja są ze sobą powiązane. Dzięki spadkowi inflacji i rosnącym płacom, zwiększyła się siła nabywcza wynagrodzeń. To będzie prowadziło do odbicia popytu konsumpcyjnego, który będzie motorem ożywienia gospodarczego w tym roku. W przyszłym roku pałeczkę przejmą inwestycje prywatne, które zareagują na łagodniejszą politykę pieniężną i lepsze warunki finansowania
To, że ostre podwyżki stóp procentowych z ostatnich lat zarówno w USA, jak i w Europie, nie miały tak negatywnego wpływu na gospodarkę jak dawniejsze cykle zacieśniania polityki pieniężnej, w dużym stopniu wynikało z odporności rynku pracy. W strefie euro mamy obecnie rekordowo wysokie stopy procentowe i rekordowo niską stopę bezrobocia. To, jak się wydaje, odzwierciedlenie sytuacji demograficznej i tego, że rynki pracy stały się ciasne. Czy w Europie bezrobocie stało się zjawiskiem, o którym będzie można czytać już tylko w książkach historycznych?
Odporność rynku pracy była rzeczywiście zdumiewająca, natomiast byłbym ostrożny wyciąganiu z tego daleko idących wniosków. Starzenie się ludności, które obniża podaż pracowników, to czynnik strukturalny, który zapewne z nami już zostanie. Ale sytuację na rynku pracy kształtowały w ostatnich latach także inne czynniki. W trakcie pandemii w całej Europie rządy interweniowały, aby podtrzymać zatrudnienie w firmach, nie dopuścić do fali zwolnień. Później, w trakcie szoku energetycznego, rządy starały się ograniczyć wpływ wzrostu cen energii na budżety gospodarstw domowych, szczególnie tych najbardziej wrażliwych, co wspierało popyt w gospodarce. Krótko mówiąc, to nie był zwykły cykl koniunkturalny. Dlatego nie mam przekonania, że w Europie już nigdy nie będzie problemu bezrobocia. Jesteśmy świadkami postępującej automatyzacji, która teraz może przyspieszyć za sprawą rozwoju sztucznej inteligencji. W wielu przypadkach są to rozwiązania komplementarne wobec pracy ludzkiej, które będą zwiększały produktywność pracowników. Ale innych pracowników technologia będzie zastępowała. To może dotyczyć w szczególności starszych pracowników. Priorytetem dla rządów musi być edukacja, z naciskiem na kształcenie ustawiczne, aby ułatwić ludziom zmianę kwalifikacji i dostosowanie się do nowych realiów. To pozwoli uniknąć strukturalnego bezrobocia w przyszłości.
Próby łagodzenia inflacji przez działania administracyjne, takie jak mrożenie cen nośników energii albo czasowe obniżki VAT lub innych podatków, budziły sporo kontrowersji. Ale ostatnie badania, np. z Portugalii, sugerują, że takie rozwiązania bywały skuteczne: po ich wygaszeniu poziom cen był niższy niż byłby, gdyby ich nie wprowadzono. Czy płynie z tego jakaś lekcja dla polityki makroekonomicznej na przyszłość? Rządy będą na równi z bankami centralnymi współodpowiedzialne za utrzymywanie stabilnego poziomu cen?