Czy gospodarka światowa za 30 lat będzie bardzo mocno się różniła od obecnej? Jakie czekają ją wyzwania, szanse i zagrożenia? Nie jest łatwo odpowiedzieć na te pytania.
Los płata bowiem figle ludziom, narodom i cywilizacjom, i sprawia, że każda prognoza może trafić do kosza. Załóżmy jednak, że pewne główne trendy rozwojowe (i cofające rozwój) będą kontynuowane. Czy w ich wyniku powstanie świat bardziej zamożny, bezpieczny i sprawiedliwy, czy też przywodzący na myśl różne dystopie s.f.?
Czynnik ludzki
O ile ludzkiej populacji nie przetrzebią wojny nuklearne, zarazy, inwazje z Kosmosu czy bunty androidów, to w 2054 r. będzie dużo więcej ludzi na Ziemi niż obecnie. Prognozy ONZ mówią, że w 2050 r. globalna populacja osiągnie poziom 9,7 mld ludzi. Najludniejszym kontynentem ma być wówczas Azja, zamieszkiwana przez 5,3 mld ludzi, a na drugim miejscu ma się znaleźć Afryka, której ludność może się powiększyć z obecnych 1,46 mld do 2,5 mld ludzi. Ogółem liczba mieszkańców gorzej rozwiniętej części świata ma wzrosnąć z 6,5 mld do 9,7 mld. Zmieni się w tym czasie ranking największych gospodarek globu. Obecnie w jego pierwszej piątce są: USA, Chiny, Niemcy, Japonia oraz Indie. Według prognozy Goldmana Sachsa w 2050 r. będą tam odpowiednio: Chiny, USA, Indie, Indonezja i Niemcy. Centrum gospodarcze świata mocniej przemieści się więc ku Azji Wschodniej. Świat będzie się jednak rozwijał wolniej. O ile w latach 2010–2019 tempo wzrostu globalnego PKB wynosiło średnio 3,2 proc., to w latach 2050–2059 ma wynosić 2 proc. W przypadku Polski, według prognoz Goldmana Sachsa, wyhamuje ono z 3,7 proc. do 0,7 proc.
Populacja Europy w tym czasie spadnie z 742 mln do 703 mln (dla porównania: w 1950 r. liczyła 549 mln i była dwa razy większa niż populacja Afryki). Twórcy prognoz demograficznych ONZ nie uwzględnili jednak ważnego czynnika, jakim są migracje. Można jednak założyć, że jeśli kraje Afryki pozostaną stosunkowo ubogie i niestabilne, Europę będą czekały fale migracji dużo większe niż w ostatnich latach, trwale zmieniające jej kulturę i porządek społeczny. Niektórzy widzą w tym szansę na przeciwdziałanie starzeniu się populacji. Eksperci ONZ już w 2000 r. przewidywali, że Europa powinna przyjmować prawie 13 mln migrantów rocznie, by w 2050 r. na każdą osobę w wieku 65+ przypadały cztery osoby w wieku produkcyjnym. Ilu z tych przybyszów odnalazłoby się jednak na europejskim rynku pracy, a ilu stałoby się obciążeniem dla systemu opieki społecznej?
Starzenie się społeczeństw będzie problemem dotykającym nie tylko Europy. O ile w 2022 r. około 10 proc. globalnej populacji było w wieku od 65 lat wzwyż, to w 2050 r. w tej kategorii wiekowej może być 16 proc. mieszkańców świata. Będzie ich dwa razy więcej niż dzieci do lat pięciu. W Chinach w wieku emerytalnym ma być wówczas 39 proc. ludności – no chyba że wiek emerytalny zostanie tam podniesiony. Jego przesuwanie, wraz z ograniczaniem innych świadczeń, grozi też innym starzejącym się społeczeństwom. Starsi ludzie będą więc coraz dłużej aktywni na rynku pracy. Rynek konsumencki będzie natomiast coraz mocniej dostosowywał się do ich potrzeb. Kolejne pokolenia mogą mieć więc coraz bardziej „pod górkę” pod względem ekonomicznym.