Globalny popyt na ropę rośnie, ale w Europie będzie spadał

Giełdowe spółki zgadzają się z prognozami ekspertów IEA. W ich ocenie w Polsce i regionie popyt na ropę będzie stabilny. Mimo to Orlen i MOL poszukują alternatyw dla tego surowca. Z kolei Unimot swoją długoterminową wizję planuje dopiero przedstawić.

Publikacja: 23.07.2023 21:00

Według IEA w najbliższych latach kluczowymi dostawcami ropy naftowej na rynek nadal będą takie państ

Według IEA w najbliższych latach kluczowymi dostawcami ropy naftowej na rynek nadal będą takie państwa jak: USA, Arabia Saudyjska, Rosja, Kanada i Irak. Fot. shutterstock

Foto: Lukasz Z

W najbliższych latach sytuacja na rynku ropy naftowej i produktów ropopochodnych będzie ulegać istotnym zmianom. Z najnowszego raportu International Energy Agency (IEA) wynika, że globalny popyt na ten surowiec ma rosnąć z 102,3 mln baryłek dziennie w tym roku do 105,7 mln w 2028 r. Z każdym rokiem dynamika zwyżek będzie jednak coraz mniejsza. W tym kontekście trzeba też zauważyć, że dodatkowy popyt będą przede wszystkim kreowały kraje azjatyckie, w tym zwłaszcza Chiny. Będzie on również rósł w Ameryce Łacińskiej, Afryce i na Bliskim Wschodzie. Dla odmiany w Europie i Ameryce Północnej popyt ma powoli spadać i to już od przyszłego roku. Giełdowe spółki co do zasady przedstawione przez IEA prognozy uważają za realne.

Europa dwóch prędkości

Unimot zauważa jednak, że są to szacunki opracowywane przy pewnych założeniach, które w obecnych, dynamicznych czasach mogą się szybko dezaktualizować i niezbędne jest śledzenie bieżącej sytuacji. – W regionalnej skali mogą pojawić się rynki, na których konsumpcja będzie spadać szybciej, niż to jest zakładane, pozostanie na tym samym poziomie lub nawet zacznie rosnąć. Jeśli chodzi o rynek europejski, naszym zdaniem możemy obserwować zjawisko „Europy dwóch prędkości” – mówi Robert Brzozowski, wiceprezes ds. handlowych Unimotu.

Jego zdaniem popyt w Europie Zachodniej będzie spadał, natomiast w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym w Polsce, powinien utrzymywać się na stabilnym poziomie przez najbliższe lata, mimo chwilowo niesprzyjającego otoczenia makroekonomicznego. Spodziewa się, że zapotrzebowanie na ropę w naszym regionie zacznie spadać później niż na Zachodzie i może mieć miejsce dopiero około 2030 r.

– Wszystkie te prognozy będą musiały być zweryfikowane przez pryzmat ogólnej sytuacji gospodarczej w Europie i na świecie. Rynek europejski cały czas znajduje się pod presją wojny i obserwujemy już recesję, która przekłada się na spadek konsumpcji na rynku polskim i niemieckim, niezależnie od przewidywań wynikających z długofalowego procesu transformacji energetycznej i tendencji stopniowego odchodzenia od paliw kopalnych – uważa Brzozowski. Z kolei zakończenie wojny i odbudowa Ukrainy oraz ewentualne zmiany polityczne w Rosji ocenia jako czynniki, które mogłyby spowodować powrót do tańszego produktu ze Wschodu. W konsekwencji pozytywnie wpłynęłoby to na sytuację gospodarczą i popyt.

Również Orlen ocenia prognozy IEA jako realne. „Globalnie, sytuacja na rynku ropy w latach 2023–2024 będzie pod wpływem słabego wzrostu gospodarczego oraz cięć wydobycia przez OPEC+ z jednej strony oraz ponownego otwarcia Chin oraz wzrostu wydobycia poza krajami OPEC+ (przewyższającego wzrost globalnego popytu) – z drugiej. W dłuższym horyzoncie czasowym faktycznie przewiduje się, że szczytowy popyt na ropę przypadnie na lata 2026–2028” – twierdzi zespół prasowy Orlenu. Dodaje, że w Polsce popyt na ten surowiec determinowany jest możliwością jego przerobu w rafineriach w Płocku i Gdańsku. Tymczasem koncern nie przewiduje spadku wykorzystania ich zdolności produkcyjnych przed 2030 r.

Alternatywne rozwiązania

Według IEA niekorzystny wpływ na zapotrzebowanie na ropę ma sytuacja na rynku paliw płynnych powstających z tego surowca. Zapotrzebowanie na te używane w transporcie drogowym ma w ujęciu globalnym spadać, począwszy od 2026 r. Jest to konsekwencja rosnącej wydajności samochodów, rozwoju elektromobilności i konieczności zmniejszenia emisji CO2. W tym kontekście wystarczy zauważyć, że w czerwcu w Unii Europejskiej po raz pierwszy sprzedaż samochodów elektrycznych przewyższyła sprzedaż tych na olej napędowy. Co więcej, o ile produkcja tych pierwszych rośnie, o tyle drugich spada.

„Park samochodów elektrycznych najszybciej rośnie w Europie Zachodniej, ale i w krajach takich jak Czechy i Polska obserwujemy dynamiczne wzrosty. To bezpośrednio wpłynie na spadek popytu na paliwa” – przyznaje Orlen. Z tego powodu koncern mocno zwiększa inwestycje w punkty ładowania. Ich sieć do 2030 r. chce rozbudować w naszym regionie do 10 tys. z obecnych 0,6 tys. Realizowane są też liczne przedsięwzięcia mające przyczynić się do wzrostu produkcji wodoru oraz bioetanolu (alkohol etylowy) jako dodatku do benzyn. Alternatywą dla biopaliw może być z kolei paliwo syntetyczne. Koncern obecnie analizuje możliwości rozwoju w tym obszarze.

Odpowiedzią Orlenu na zmiany zachodzące na rynku ropy jest zaktualizowana na początku tego roku strategia do 2030 r. Zakłada ona intensywny rozwój grupy w obszarach innych niż biznes rafineryjny, m.in. w petrochemii, produkcji paliw nisko- i zeroemisyjnych, dystrybucji paliw alternatywnych, OZE i energetyce jądrowej. „W szczególności rozwój petrochemii umożliwi przestawienie produkcji rafinerii grupy Orlen na potrzeby zakładów petrochemicznych, co pozwoli na utrzymanie rentowności tych aktywów mimo spadku zapotrzebowania na benzynę i olej napędowy. Również strategia rozwoju w obszarze detalicznym uwzględnia spadek popytu na tradycyjne paliwa transportowe, czego wyrazem są plany dynamicznej rozbudowy infrastruktury do ładownia pojazdów elektrycznych oraz rozwój produkcji i infrastruktury dystrybucyjnej bezemisyjnego wodoru jakości automotive” – twierdzi koncern.

Z kolei Unimot, który jest jednym z największych importerów paliw płynnych do Polski i Ukrainy, ocenia, że w Europie Środkowo-Wschodniej jeszcze przez najbliższe 5–10 lat popyt na paliwa stosowane w transporcie może utrzymywać się na stabilnym poziomie. Z tego właśnie powodu spółka podjęła decyzję o nabyciu od Orlenu dziewięciu terminali paliwowych i zamierza z tego tytułu czerpać odpowiednie zyski.

Jej zdaniem kwestię konsumpcji ropy i produktów ropopochodnych należy rozpatrywać przez pryzmat dwóch czynników. Jeden to długoterminowy trend wynikający z postępującej transformacji energetycznej, a drugi to bieżąca sytuacja makroekonomiczna, która może krótkoterminowo powodować odchylenia od tego trendu. – Jako grupa Unimot dywersyfikujemy sukcesywnie źródła przychodów i rozszerzamy nasz portfel o zielone biznesy. Niemniej jednak naszą przewagą do tej pory było przede wszystkim bieżące analizowanie trendów rynkowych i elastyczne, szybkie reagowanie na zdiagnozowane trendy – przypomina Brzozowski. Dodaje, że krótkoterminowo to właśnie w tym grupa upatruje swojej przewagi konkurencyjnej, a wizję długoterminową chce zaprezentować w nowej strategii, która ma być opublikowana do końca tego roku.

Cena na razie rośnie

MOL Group zauważa z kolei, że świat ma dziś do czynienia z bezprecedensowymi wyzwaniami, jakie stawia coraz pilniejsza potrzeba transformacji energetycznej, zwłaszcza w kontekście nieprzewidywalnych wydarzeń geopolitycznych. W efekcie wciąż pracuje nad rozwojem zintegrowanego i odpornego modelu biznesowego, który będzie w stanie łagodzić negatywny wpływ czynników zewnętrznych. W swojej strategii przewiduje do 2025 r. inwestycje na poziomie 1 mld euro na rozwój niskoemisyjnej gospodarki obiegu zamkniętego, ograniczenie śladu węglowego o 40 proc. do 2030 r. oraz zerową emisyjność do 2050 r. „Przygotowując się na erę bez paliw kopalnych, dział mobilności w ramach segmentu usług konsumenckich MOL wprowadza szereg produktów i usług, nastawionych na stopniowe przejście w kierunku czystego, zrównoważonego transportu multimodalnego. Naszą ambicją jest wsparcie rewolucji w e-mobilności i zbadanie możliwości wynikających z rozwoju paliw alternatywnych” – twierdzi węgierski koncern.

Zauważa, że w sektorze petrochemicznym popyt na produkty oparte na surowcach pochodzących z recyklingu stale rośnie, chociaż na rynku wciąż dominuje portfel klasycznej petrochemii. Mimo to grupa zamierza zwiększać udział sprzedaży produktów petrochemicznych opartych na recyklingu. „Rozwój rynku zielonych produktów chemicznych, petrochemicznych czy rafineryjnych będzie wspierany przez rosnące zapotrzebowanie na zrównoważone produkty i konieczność ograniczania wpływu na środowisko. Zmiana w oczekiwaniach konsumentów i rosnące znaczenie zielonych produktów i usług, otwierają nowe możliwości przed firmami, które są w stanie rozwijać i komercjalizować zrównoważone technologie i materiały” – twierdzi MOL. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że kluczową barierą pozostaje tu konieczność ponoszenia stosunkowo wysokich nakładów inwestycyjnych w porównaniu z konwencjonalnymi rozwiązaniami.

Istotny wpływ na to, jaki będzie popyt na ropę i jej podaż, ma oczywiście jej cena. W ostatnich daniach kurs surowca Brent wzrósł powyżej 80 dol. za baryłkę. Kilka dni temu analitycy American Citigroup podali prognozy, według których do końca tegorocznego lata ma on wzrosnąć do 88 dol. Potem oczekuje jednak spadków do 70 dol., a w II połowie 2024 r. nawet do 60 dol. Zdecydowanie wyższych cen spodziewa się Orlen. Podtrzymuje swoje założenia, w myśl których średni kurs ropy w tym roku wniesie 85–95 USD, mimo że w I kwartale był on na poziomie 81,2 dol., a w II kwartale 78,1 dol.

Unimot zwraca uwagę, że krótkoterminowo ceny surowca znajdują się pod dużą presją czynników gospodarczych, m.in. spadającej konsumpcji w Chinach i recesji w Europie, oraz politycznych. – Na chwilę obecną spodziewamy się, że cena może nieco wzrosnąć i do końca roku osiągnąć poziom około 80–90 dol. za baryłkę. W obecnej, bardzo zmiennej sytuacji geopolitycznej nie podejmujemy się jednak prognozowania cen w perspektywie długoterminowej – mówi Brzozowski.

Gospodarka światowa
Inflacja słabnie, ale nie na tyle, by banki centralne odetchnęły z ulgą
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Gospodarka światowa
Wzrost cen słabnie, ale europejski przemysł ma zadyszkę
Gospodarka światowa
Inwestorzy nie przestraszyli się wyniku pierwszej tury wyborów
Gospodarka światowa
Jak rynki przyjęły sukces Le Pen w wyborach we Francji
Gospodarka światowa
Bułgaria. Kraj, który znów minął się ze strefą euro
Gospodarka światowa
Skrajna prawica zwyciężyła. Nie wiadomo jednak czy zdoła stworzyć rząd