Kiedy Rosji mogą się skończyć pieniądze na prowadzenie wojny?

Zasoby Federacji Rosyjskiej nie są nieograniczone, a w styczniu w jej budżecie pojawił się rekordowy deficyt. Większe kłopoty mogą pojawić się w II połowie roku. Wiele będzie jednak zależeć od tego, po jakiej cenie będzie sprzedawana rosyjska ropa naftowa.

Publikacja: 19.02.2023 21:00

Elwira Nabiulina, prezeska Banku Centralnego Federacji Rosyjskiej. Udało jej się ustabilizować kurs

Elwira Nabiulina, prezeska Banku Centralnego Federacji Rosyjskiej. Udało jej się ustabilizować kurs rubla i zapobiec załamaniu systemu bankowego. Ale wyzwania na kolejny rok wojny mogą być jeszcze trudniejsze.

Foto: Fot. Andrey Rudakov/Bloomberg

Prognozy mówiące o wywołanej sankcjami szybkiej katastrofie gospodarczej w Rosji jak dotąd się nie spełniły. Sankcje były bowiem wprowadzane stopniowo, a najważniejsza ich część – rezygnacja państw Unii Europejskiej z zakupów rosyjskiej ropy dostarczanej drogą morską – zaczęła być wdrażana dopiero w grudniu. Ponieważ zeszły rok przyniósł wzrost cen surowców energetycznych (związany m.in. z obawami o skutki sankcji), Rosja zdołała zrekompensować sobie finansowo mniejszą sprzedaż tych surowców. Kreml zyskał więc poduszkę finansową pozwalającą mu na przedłużanie wojny. Na jak długo może ona jednak starczyć? Problem z odpowiedzią na to pytanie mają pewnie nawet decydenci z Kremla.

„Sankcje nałożone na Rosję coraz bardziej niepokoją Putina. Podczas ostatniej rozmowy wideo z Elwirą Nabiuliną, prezesem Banku Centralnego Federacji Rosyjskiej, prezydent, na wpół żartując, spytał: »No to kiedy będziemy w d...? Niedługo? Czy wytrzymamy jeszcze trochę«. Nabiulina odpowiedziała mu: »Władimirze Władimirowiczu, nie wiem jak jest z d..., ale ch... nadejdzie we wrześniu«” – napisał w serwisie Telegram Generał SWR, tajemniczy użytkownik publikujący dużo trudnych do sprawdzenia rewelacji ze szczytów rosyjskiej władzy.

Rosnący deficyt

Pewne powody do niepokoju mogły dać kremlowskim decydentom dane o finansach publicznych za styczeń. Wskazywały one, że deficyt budżetowy wyniósł 1,761 bln rubli (25 mld USD lub 105,6 mld zł). Jak na styczeń był on rekordowy. Licząc rok do roku, przychody budżetowe Rosji spadły o 35 proc., a wydatki o 59 proc. Trudno na podstawie jednego miesiąca robić prognozy na resztę roku, ale trzeba pamiętać, że zaplanowany przez rząd deficyt budżetowy na 2023 r. ma wynieść około 3 bln rubli, czyli około 2 proc. PKB. Władze założyły jednak, że taki deficyt uda się osiągnąć przy średniej cenie baryłki ropy naftowej wynoszącej 70 USD. Może się to okazać jednak nierealne. W Unii Europejskiej i krajach G7 obowiązuje obecnie pułap cenowy dla rosyjskiej ropy wynoszący 60 USD za baryłkę. Rosja próbuje sobie rekompensować straty ponoszone na rynku europejskim, sprzedając więcej ropy do Chin, Indii oraz innych gospodarek wschodzących. Klienci jednak domagają się sporych rabatów cenowych. Baryłka rosyjskiej ropy gatunku Ural kosztowała w styczniu średnio 50 USD, czyli blisko 40 mniej niż rok wcześniej. Oficjalne dane za styczeń mówią, że przychody ze sprzedaży ropy i gazu spadły w zeszłym miesiącu o 46 proc. rok do roku, do około 6 mld USD. Przychody wypracowywane poza tym sektorem zmalały natomiast o 28 proc.

Czytaj więcej

Rosja. Przemysł wciąż jest jeszcze daleki od totalnej mobilizacji

Pieniędzy potrzebnych na pokrycie deficytu Rosja nie może pozyskać na rynkach zagranicznych. Przeszkadzają jej w tym sankcje. Teoretycznie mogłaby wyemitować obligacje w Chinach, Hongkongu, czy Dubaju, ale trudno się spodziewać, by tamtejsze duże instytucje finansowe były chętne na zorganizowanie ich emisji. Ryzyko narażenia się na gniew amerykańskich regulatorów byłoby zbyt wysokie, a potencjalnych inwestorów skutecznie odstraszałaby perspektywa tego, że mogą zostać im zablokowane wypłaty odsetek z tych papierów. Rosyjskie obligacje nie miałyby też szans na ratingi wyższe od głęboko „śmieciowych”. Rosji pozostaje więc sięgnąć do kieszeni własnych obywateli, do Funduszu Dobrobytu Narodowego i rezerw banku centralnego.

Sięganie do kieszeni

Najprostszym dla Rosji rozwiązaniem byłoby sięgnięcie do Funduszu Dobrobytu Narodowego. Na początku lutego był on warty 10,8 bln rubli, czyli 155 mld USD. Jego część płynna wynosiła wówczas około 90 mld USD. Może ona nie wystarczyć na pokrycie całorocznego deficytu budżetowego.

Tymczasem rezerwy międzynarodowe rosyjskiego banku centralnego wyglądają imponująco – przynajmniej na papierze. O ile na początku lutego 2022 r. sięgały one 634,9 mld USD, to na dzień 3 lutego 2023 r. wynosiły 601 mld USD. Ponad 300 mld USD z tych rezerw stanowią jednak środki, które zostały zamrożone za granicą w ramach sankcji. Bank centralny może swobodnie korzystać jedynie z rezerw juanowych i złota. Zapasy kruszcu trudno jest jednak upłynnić na rynku na dużą skalę, a ich wyprzedaż byłaby fatalnym sygnałem psychologicznym, sugerującym, że sytuacja finansowa Rosji jest naprawdę zła. Dużo łatwiej jest sięgnąć po rezerwy denominowane w juanach, szacowane na równowartość 45 mld USD. Analitycy Bloomberg Economics szacowali pod koniec zeszłego roku, że rezerwy te mogą wystarczyć Rosji na trzy lata, jeśli cena ropy gatunku Ural będzie wynosiła około 50 USD za baryłkę. Rezerwy te z założenia mają jednak służyć stabilizowaniu kursu rubla, a nie ratowaniu budżetu.

Finanse publiczne można również ratować, sięgając po pieniądze spółek i oligarchów. Państwowe koncerny takie jak Gazprom mogą zostać zmuszone do większego dzielenia się zyskami z rządowymi udziałowcami. Pomysł sięgnięcia po pieniądze oligarchów również się pojawił. Aleksander Szochin, szef Rosyjskiego Związku Przemysłowców i Przedsiębiorców, ujawnił, że przez ostatnie dwa miesiące spółki zrzeszone w jego organizacji omawiały z rządem projekt dobrowolnej składki do rosyjskiego budżetu. Uznały, że jest on trudny do realizacji i że lepiej będzie podwyższyć podatek dochodowy o 0,5 pkt proc.

Wielką niewiadomą jest to, jaki poziom osiągną w 2023 r. rosyjskie wydatki budżetowe, a zwłaszcza koszty wojny w Ukrainie. Mogą się one wymknąć spod kontroli, jeśli dojdzie do kolejnych fal mobilizacji w Rosji. Analitycy Jamestown Foundation szacują, że koszt prowadzenia wojny dla rosyjskiego budżetu wzrósł z początkowych 74 mld USD do 122,4 mld USD w listopadzie, a obecnie może wynosić 147,5 mld USD i najprawdopodobniej jeszcze znacząco wzrośnie. Czy jednak te pieniądze przyniosły jakieś korzyści? Ograniczone zdobycze w Ukrainie z pewnością nie były warte ich wydawania.

Gospodarka światowa
Dantejskie ostrzeżenie guru z Wall Street. Koniec ciecia stóp?
Gospodarka światowa
Dobre wiadomości z USA: bezrobocie maleje, przybywa miejsc pracy
Gospodarka światowa
Do Hongkongu powróciły wzrosty, ale Nomura alarmuje. Pachnie krachem?
Gospodarka światowa
Netanjahu triumfuje, ale konflikt blokuje ożywienie gospodarcze
Gospodarka światowa
Hongkong: Zwyżki rozgrzały giełdę
Gospodarka światowa
Jak wyniki wyborów w USA mogą wpłynąć na przyszłość Tesli?