Kurs funta, który po rządowych zapowiedziach kosztownych obniżek podatków tąpnął tydzień temu najniżej w historii, odrobił praktycznie całość strat z załamania. Jego notowania wróciły powyżej 1,12 dol., po tym jak kanclerz skarbu Kwasi Kwarteng wycofał się z planów likwidacji 45-procentowej stawki podatku dla najzamożniejszych.
Firmowany przez powołany we wrześniu rząd Liz Truss projekt cięć podatków miał kosztować 220 mld funtów, co wywołało rynkową panikę. Kurs funta spadł poniżej 1,04 dol., przełamując historyczny rekord słabości z 1985 r., a agencja S&P Global Ratings obniżyła perspektywę brytyjskiego ratingu do negatywnej.
Mimo 9-proc. odbicia w porównaniu z dołkiem sprzed tygodnia brytyjska waluta wciąż jest w skali tego roku na 17-proc. minusie, co plasuje ją w czołówce najsłabszych środków płatniczych świata. Jednak zdaniem Jeremy’ego Stretcha z banku CIBC odbicie nie będzie trwałe, bo jego skala wynika z tego, że zaskoczeni nią inwestorzy spekulacyjni byli zmuszeni do pospiesznego zamykania pozycji w celu ograniczania strat.
– Rynek nadal postrzega rząd jako mający problem z wiarygodnością w polityce fiskalnej – ocenia Stretch w rozmowie z agencją Bloomberg.
Zaniepokojenie inwestorów zapewne powróci, bo podtrzymana została większość posunięć zwiększających deficyt, na czele z ograniczeniem podwyżek cen energii oraz resztą cięć w podatkach. Skutkiem może być niebezpieczny przyrost długu, a zawirowania polityczne mogą przełożyć się na osłabienie poparcia dla rządu w Partii Konserwatywnej i w społeczeństwie, co zmniejsza przewidywalność polityki.