To, że sytuacja gospodarki rosyjskiej jest trudna, nie powinno być większym zaskoczeniem. Działania Moskwy sprowokowały przecież Zachód do nałożenia na nią wielu bolesnych sankcji. Prognozy o szybkim załamaniu gospodarki rosyjskiej jak na razie się jednak nie sprawdziły. Rosja wciąż dysponuje funduszami na prowadzenie wojny, nie doświadczyła też fali niezadowolenia społecznego, a rubel jest o ponad 20 proc. silniejszy wobec dolara niż na początku roku. Oczywiście, sankcje mogą być boleśnie odczuwalne przez Rosję w długim terminie. Do szybkiego załamania jednak nie doszło. A to, że Rosja uniknęła najgorszego scenariusza, jest w dużym stopniu zasługą grupy technokratów, którzy ratowali gospodarkę przed skutkami decyzji podejmowanych przez ich zwierzchników.
Bankowa twierdza
Elwira Nabiullina kieruje Bankiem Centralnym Rosji (zwanym również Bankiem Rosji) od 2013 r. Wcześniej była m.in. prezesem Sbierbanku i ministrem rozwoju gospodarczego. W 2014 r. magazyn „Forbes” umieścił ją w gronie najbardziej wpływowych kobiet świata, wskazując, że dobrze sobie radzi, kierując bankiem centralnym w kryzysowym okresie po aneksji Krymu. Kryzys, który zaczął się w lutym 2022 r. po pełnoskalowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę, nie był więc pierwszym wstrząsem, z którym się ona mierzyła. Był jednak jak dotąd największym wyzwaniem dla niej i dla Banku Rosji. Po inwazji rosyjski bank centralny dokonał szokowej podwyżki stóp – podniósł główną stopę z 9,5 proc. do 20 proc. 23 marca, według agencji Bloomberg, Nabiullina składała dymisję u Putina. Prezydent rzekomo przekonał ją jednak do pozostania na stanowisku. Rosyjski portal Meduza twierdzi jednak, że żaden z jego pięciu informatorów w Banku Rosji nie wierzy w doniesienia Bloomberga. Nabiullina zdawała sobie bowiem sprawę, że jej dymisja w żaden sposób nie skłoni Kremla do zakończenia wojny. Odejście prezes banku centralnego sprawiłoby za to, że jej stanowisko przejąłby ktoś, kto doprowadziłby do podobnej katastrofy w polityce pieniężnej jak w Turcji. (Jako głównego kandydata na miejsce Nabiulliny wskazywano Siergieja Głaziewa, zwolennika sztywnego powiązania kursowego rubla z dolarem i kontroli cen). Nabiullina pierwszego dnia wojny przekonywała pracowników Banku Rosji, że zamiast rezygnować, powinni pracować dalej nad tym, by standard życia zwykłych Rosjan się nie załamał.
– Z profesjonalnego punktu widzenia ta ekipa zrobiła wiele dobrych rzeczy po 2014 r. – ocenia rosyjski ekonomista Siergiej Guriew.
Jeżeli rosyjskie banki jakoś radzą sobie z sankcjami międzynarodowymi, to jest to w dużym stopniu zasługa Nabiulliny i jej ekipy z Banku Rosji. To oni przygotowali system bankowy na możliwy wstrząs. Za jej kadencji niemal od podstaw powstał też dział analiz w banku centralnym. Zaczął on opierać się w większym stopniu na analizach naukowych w polityce pieniężnej, a swoim priorytetem uczynił walkę z inflacją.
Decyzja o podniesieniu głównej stopy procentowej do 20 proc. po wybuchu wojny mogła się wydawać zachodnim obserwatorom przyznaniem się przez bank centralny do klęski. Była ona jednak zdecydowanym ruchem mającym zapobiec panice w sektorze bankowym. Nabiullina osobiście przekonywała prezesów banków, by podwyższali oprocentowanie lokat do takiego samego poziomu. To skutecznie zachęciło zwykłych Rosjan do dalszego trzymania oszczędności w bankach. Równolegle bank centralny wprowadził restrykcje na wymianę walut i przepływ kapitału. To pozwoliło rublowi na stosunkowo szybkie odbicie. Po okresie szokujących decyzji Bank Rosji już w marcu mógł przejść do etapu normalizacji. Zaczął wtedy obniżać główną stopę procentową. W lipcu zeszła ona już do 8 proc. Rubel stał się wręcz zbyt silny jak na potrzeby opierającej się na eksporcie gospodarki rosyjskiej.