Dane o inflacji będą ważniejsze niż słowa bankierów centralnych

Przewodniczący Fedu Jerome Powell oświadczył, że podwyżki stóp po 0,75 pkt proc., jak na środowym posiedzeniu, nie będą standardem. Ulga na rynku była krótkotrwała. W praktyce oznacza to, że decyzje Fedu będą zależne od bieżących danych i będą mało przewidywalne.

Publikacja: 16.06.2022 21:00

Przewodniczący Fedu Jerome Powell przyznał w środę, że sama polityka pieniężna nie jest w stanie prz

Przewodniczący Fedu Jerome Powell przyznał w środę, że sama polityka pieniężna nie jest w stanie przeprowadzić „miękkiego lądowania” gospodarki. Potrzebne są działania wspierające podaż.

Foto: Bloomberg

Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC), decyzyjny organ Rezerwy Federalnej, podwyższył w środę główną stopę procentową w USA o 0,75 pkt proc., do 1,5–1,75 proc. To pierwsza tak duża zmiana od 1994 r., ale na rynku takiej właśnie oczekiwano. Inwestorzy nastawiali się jednak na to, że na kolejnym posiedzeniu FOMC, w lipcu, podwyżka będzie taka sama. To zaś, jak powiedział przewodniczący Fedu Jerome Powell, nie jest wcale przesądzone.

Wiary, że zacieśnianie polityki pieniężnej nie będzie drastyczne, wystarczyło tylko na środowe popołudnie, gdy drożały zarówno akcje na Wall Street, jak i amerykańskie obligacje (spadały ich rentowności). Już w czwartek na rynku finansowym znów widać było silną awersję do ryzyka. Indeksy giełdowe spadały, umacniał się zaś dolar, na czym traciły waluty państw zaliczanych do rynków wchodzących, w tym złoty. Rentowność obligacji USA wróciła zaś do poziomu sprzed posiedzenia FOMC.

Lądowanie jednak twarde?

– Nie spodziewam się, aby takie ruchy były powszechne – te słowa Powella, odnoszące się do podwyżki stóp o 0,75 pkt proc., spowodowały w środę poczucie ulgi na rynkach finansowych. Nowe prognozy członków FOMC, a także inne wypowiedzi przewodniczącego tego gremium, przykryły jednak ten „gołębi" akcent. Powell tłumaczył, że większa od poprzednich podwyżka stóp procentowych była reakcją na dane, wedle których inflacja w maju przyspieszyła bardziej, niż oczekiwano (do najwyższego od 1981 r. poziomu 8,6 proc., mierząc wskaźnikiem CPI), a oczekiwania inflacyjne konsumentów wzrosły. Także kolejne decyzje FOMC będą podyktowane danymi. W lipcu, jak sugerował Powell, należy liczyć się z podwyżką stóp o 0,50 lub 0,75 pkt proc., choć nie wykluczył jednoznacznie nawet większej zmiany.

Czytaj więcej

Czy gospodarka Ameryki jest skazana na wejście w recesję?

Członkowie FOMC przeciętnie oczekują, że do końca roku główna stopa procentowa w USA będzie musiała wzrosnąć do około 3,4 proc., zamiast do 1,9 proc., jak sądzili w marcu, a w 2023 r. – do 3,8 proc. zamiast 2,8 proc. Uwagę zwraca wyraźny wzrost ich prognoz dotyczących stopy bezrobocia. Obecnie, jak oczekują amerykańscy sternicy polityki pieniężnej, wskaźnik ten może w 2024 r. sięgnąć 4,1 proc. zamiast 3,6 proc., jak oczekiwali w marcu. Dla porównania: w maju stopa ta wynosiła właśnie 3,6 proc. Te oczekiwania mogą tłumaczyć, dlaczego z komunikatu FOMC zniknęło zdanie, że „przy odpowiednim zacieśnieniu polityki pieniężnej, Komitet oczekuje, że inflacja wróci do celu na poziomie 2 proc., a rynek pracy pozostanie mocny". Tę zmianę w komunikacie oraz niektóre wypowiedzi Powella część ekonomistów odczytała jako sygnał, że Fed traci nadzieję na to, że uda się mu zdławić inflację, nie powodując przy tym „twardego lądowania" gospodarki.

Szwajcarska szarża

Obawy, że banki centralne będą koncentrowały się na walce z inflacją, nie zważając na przecenę aktywów finansowych, a nawet na wyraźne spowolnienie wzrostu gospodarczego, spotęgowały w czwartek decyzje innych instytucji. W naszym regionie nieoczekiwaną podwyżkę stopy depozytowej o 0,50 pkt proc., do 7,25 proc., ogłosił Narodowy Bank Węgier (MNB). Na początku czerwca podniósł ją o 0,30 pkt proc., do 6,75 proc. Zdecydowanie większą niespodzianką było to, że po raz pierwszy od 2007 r. swoją główną stopę procentową podwyższył Narodowy Bank Szwajcarii (SNB) i to od razu o 0,50 pkt proc., do minus 0,25 proc. Ekonomiści zdawali sobie sprawę z tego, że SNB nie będzie mógł zwlekać z zacieśnianiem polityki pieniężnej, gdy zacznie to robić Europejski Bank Centralny, ale ten ostatni cykl podwyżek rozpocznie dopiero w lipcu. Dlatego tylko dwóch z 26 analityków ankietowanych przez Reutersa spodziewało się, że SNB zdecyduje się na zmianę stóp już w czwartek, przy czym liczyli się z ruchem o 0,25 pkt proc.

Czytaj więcej

Europejski Bank Centralny w lipcu podniesie koszt kredytu

Niespodzianka poskutkowała skokowym umocnieniem franka szwajcarskiego, spotęgowanym przez zmianę w komunikacie SNB: zniknęła z niego powtarzana od dłuższego czasu ocena, że waluta ta jest zbyt mocna. W czwartek po południu za franka było trzeba zapłacić niemal 4,63 zł, o ponad 15 groszy więcej niż jeszcze w środę. Szwajcarska waluta poprzednio była tak droga w marcu, gdy – jako tzw. bezpieczna przystać – zyskiwała po ataku Rosji na Ukrainę. To zła wiadomość dla zadłużonych w tej walucie, którzy muszą się liczyć nie tylko z dalszym wzrostem oprocentowania kredytów, ale też dalszym umocnieniem franka.

Zgodnie z oczekiwaniami postąpił Komitet Polityki Pieniężnej Banku Anglii, podnosząc swoją główną stopę procentową o 0,25 pkt proc., do najwyższego od 2008 r. poziomu 1,25 proc. To już piąta podwyżka w cyklu zacieśniania polityki pieniężnej, który Bank Anglii rozpoczął w grudniu.

Gospodarka światowa
Czy świat zaleje tańsza amerykańska ropa?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka światowa
Przewodniczący SEC Gary Gensler rezygnuje ze stanowiska
Gospodarka światowa
Czy cena uncji złota dojdzie w przyszłym roku do 3000 dolarów?
Gospodarka światowa
Brytyjska inflacja nie dała się jeszcze zepchnąć pod próg
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Gospodarka światowa
Nvidia: zysk wyższy od prognoz
Gospodarka światowa
Czy cięcie prognoz zysku zagraża zwyżkom?