31 marca zastąpi w tym prestiżowym wskaźniku spółkę naftową Burlington Resources, która została wchłonięta przez koncern ConocoPhillips.
Inwestorzy z entuzjazmem przywitali długo oczekiwaną decyzję Standard & Poor's. W obrotach pozasesyjnych wartość akcji Google wzrosła w ciągu kilkudziesięciu minut o ponad 30 USD (9 proc.), zwiększając kapitalizację spółki o ponad 8 mld USD. Na otwarciu "normalnej" piątkowej sesji papiery zdrożały o ok. 7 proc. w stosunku do czwartkowego zamknięcia.
Inwestorzy mają powody, żeby oczekiwać zwiększonego popytu na akcje Google. Wraz z włączeniem do S&P 500 indeksowe fundusze inwestycyjne, naśladujące ten wskaźnik, będą musiały uzupełnić swoje portfele o akcje tej spółki.
Standard & Poor's długo wahał się z włączeniem Google do najbardziej reprezentatywnego indeksu nowojorskiego rynku kapitałowego, obawiając się, że spółka podzieli los innych firm internetowych. Przewodniczący komitetu decydującego o składzie indeksu David Blitzer powiedział, że decyzję wstrzymały gwałtowne wahania kursu Google pod koniec 2005 r. Z tego punktu widzenia trudno jednak powiedzieć, dlaczego S&P wybrał koniec marca za moment debiutu Google w swoim głównym wskaźniku. Od początku roku do czwartkowej decyzji Standard & Poor's wartość rynkowa Google obniżyła się o 20 proc., a inwestorzy nie kryją zaniepokojenia zapowiedziami spadku dynamiki wzrostu przychodów spółki. Mimo to w opinii S&P kurs Google jest "relatywnie stabilny", kapitalizacja nie spadła poniżej progu 100 mld USD, a podobna okazja do włączenia tak dużej spółki do indeksu może się szybko nie zdarzyć.
Wejście do S&P 500 zaledwie w dwa lata po giełdowym debiucie oznacza, że spółka znalazła się w elitarnym gronie spółek publicznych dużo szybciej niż inne firmy internetowe. Amazon.com, eBay i Yahoo! musiały czekać na ten zaszczyt co najmniej trzy lata.