Rosyjski system bankowy może uniknąć załamania, nawet jeśli cena ropy naftowej spadnie w tym roku do 25 dolarów za baryłkę – wynika z rezultatów tzw. testów wytrzymałościowych przeprowadzonych przez bank centralny Rosji. O wynikach tych badań poinformowali wiceprezes Banku Rosji Aleksiej Uliukajew oraz ekonomistka Elizawieta Daniłowa w artykule w wydawanym przez bank centralny biuletynie „Diengi i kredit”.
[srodtytul]Naftowe załamanie[/srodtytul]
Cena ropy naftowej była jednym z głównych czynników, które brano pod uwagę podczas przeprowadzania testów, gdyż od koniunktury na rynku naftowo-gazowym zależy w dużej mierze kondycja makroekonomiczna Rosji.Rząd Władimira Putina zaplanował w przygotowanym jesienią budżecie na 2009 r. dużą nadwyżkę, gdyż założył, że średnia cena ropy, głównego dobra eksportowego Rosji, będzie wynosić 95 USD na baryłkę. Załamanie popytu na ten surowiec na światowych rynkach zmusiło gabinet Putina do dokonania cięć w budżecie, w którym po nowelizacji pojawił się deficyt.
Spadek cen „czarnego złota” przyczynił się również do znaczącej dewaluacji rubla oraz do zeszłorocznej bessy na moskiewskich giełdach. Według autorów testów wytrzymałościowych, dalszy spadek cen ropy doprowadzi zarówno do wzrostu ryzyka walutowego (z powodu osłabienia rubla), jak i zwiększenia się liczby pożyczkobiorców niespłacających kredytów. Łączna wartość powstałych w ten sposób złych długów może sięgnąć nawet 1,3 bln rubli (około 128,7 mld zł).
[srodtytul]Diabeł tkwi w szczegółach[/srodtytul]