Podobną deklarację złożyli wcześniej większościowi udziałowcy banków rumuńskich. W tym ostatnim kraju bank centralny chce dodatkowo otrzymać prawo wymuszania zmian w ich strukturze własnościowej w razie zagrożenia niewypłacalnością.
Wiele wskazuje na to, że sektor finansowy w krajach Europy Środkowej może wkrótce dotknąć druga fala kryzysu, tym razem związana z rosnącym bezrobociem i przedłużającą się dekoniunkturą w wielu branżach. W środę agencja ratingowa Moody’s zredukowała rating dla dziewięciu banków węgierskich, a wczoraj obniżyła – do negatywnej – perspektywę ratingu dla tego sektora w Czechach. Umotywowała to „spodziewanym pogorszeniem się jakości aktywów i zyskowności czeskich banków przy słabnącej gospodarce krajowej”.
W tej sytuacji rządy regionu starają się zapewnić krajowym bankom dostęp do finansowania od zachodnich właścicieli. Zależy na tym również Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu, który w ostatnich miesiącach pożyczył miliardy dolarów sześciu państwom od Łotwy po Rumunię. W środę wieczorem MFW i Komisja Europejska poinformowały, że największe działające na Węgrzech banki obiecały utrzymać swoje zaangażowanie w tym kraju na dotychczasowym poziomie.
Chodzi o Bayerische Landesbank, Erste Group Bank, Intesa SanPaolo, KBC Group, Raiffeisen International Bank Holding i UniCredit Bank Austria. „Potrzeba dodatkowego kapitału nie może zostać wykluczona i jeśli trzeba, zostanie zaspokojona” – zadeklarowali międzynarodowi gracze, dodając, że na razie kondycja finansowa ich spółek córek jest dobra.
Parę dni wcześniej podobnie brzmiące niewiążące zobowiązania złożyli zagraniczni inwestorzy banków rumuńskich. W ciągu trzydziestu dni mają oni podpisać szczegółowe porozumienia z Rumuńskim Bankiem Narodowym, zgodnie z którymi nastąpi dokapitalizowanie sektora.