Przyczyną spadku zainteresowania Bułgarią jest globalny kryzys, który wpłynął na ograniczenie planów inwestycyjnych wielu korporacji, a część z nich zniechęcił do rynków wschodzących.
Władze w Sofii uważają jednak, że kraj pozostanie atrakcyjny dla obcego kapitału ze względu na niskie podatki i tanią siłę roboczą. Ta ostatnia, przy średniej płacy około 350 euro, jest najniższa w Unii Europejskiej. Podobnie zresztą jak stawka podatku dochodowego, wynosząca 10 proc. zarówno dla osób fizycznych, jak i prawnych.
Niskie koszty wykorzystały już m.in. takie firmy, jak francuski Montupe, niemiecki Ixetic i belgijski Epiq, wszystkie produkujące podzespoły do samochodów, czy Mitsubishi, które zainwestowało w Bułgarii w jedną elektrownię wiatrową i ma w planach drugą za 35 mln euro. Fabrykę samochodów ponadto za 80 mln euro stawia chińska firma Great Wall Motor.
Stalev uważa, że należy się trzymać sprawdzonych branż. – Mam na myśli elektrownie słoneczne i wiatrowe, produkcję materiałów budowlanych, części samochodowych i oprogramowania komputerowego. Ostrożnie liczę na 3–4 mld euro inwestycji w tym roku – powiedział Stalev Bloombergowi. W 2008 r. inwestycje wyniosły około 6 mld euro.