Od grudniowego dołka ceny ropy poszły w górę już o ponad 80 proc., osiągając w minionym tygodniu poziom 62,2 USD za baryłkę, najwyższy od pół roku. Jest to rezultat rekordowych cięć podaży dokonanych przez OPEC jeszcze na jesieni, gdy notowania ropy pikowały, jak też rosnącego obecnie przekonania inwestorów, że punkt kulminacyjny recesji globalna gospodarka ma już za sobą i popyt na surowce wkrótce powinien zacząć się odradzać.

Zdaniem analityków, przy cenach ropy powyżej 50 USD, a ostatnio nawet 60 USD za baryłkę, kartel miałby problem z uzasadnieniem dalszych cięć. Dlatego większość specjalistów spodziewa się utrzymania w czwartek, przy okazji spotkania ministerialnego we Wiedniu, utrzymania przez OPEC kwoty wydobycia na poziomie 24,85 mln baryłek na dobę.

Zresztą pozostawienie tego limitu sugerowali ostatnio sami przedstawiciele kartelu, zapewniającego około 40 proc. światowych dostaw surowca. W takim tonie wypowiadał się minister ds. ropy Kuwejtu, a w sobotę także Ali al-Naimi, przedstawiciel Arabii Saudyjskiej, największego producenta i nieformalnego lidera OPEC. Zdaniem al-Naimiego, mimo utrzymania dotychczasowego poziomu eksportu z OPEC, ceny ropy dzięki większemu popytowi powinny wkrótce dojść do 75 USD. – Celem jest utrzymanie notowań pomiędzy 70 a 80 USD.

Uda się go osiągnąć, ponieważ popyt rośnie i fundamenty wkrótce powinny być lepsze niż są teraz – stwierdził Saudyjczyk, który brał udział w spotkaniu ministrów ds. energii państw grupy G-8 w Rzymie.Ostatnio tylko reprezentanci Iranu sugerowali dalsze ograniczanie dostaw ropy przez OPEC.