Obie decyzje były wprawdzie oczekiwane przez ekonomistów, jednak co do polityki Banku Anglii pojawia się coraz więcej wątpliwości. Wśród przedstawicieli banku panuje całkowita rozbieżność poglądów – część z nich opowiada się za zacieśnianiem polityki, część za pozostawieniem jej bez zmian, a część nawet za dalszym rozluźnianiem. Nie wiadomo, jaki dokładnie był rozkład głosów tym razem, bo stosowny komunikat ukaże się dopiero za kilka tygodni.

Bank jest pod coraz większą presją, by rozważyć podwyżkę stóp w celu zwalczania inflacji, która w grudniu wynosiła już 3,7 proc. (cel to natomiast inflacja ok. 2 proc.). Z drugiej jednak strony brytyjska gospodarka dostała wyraźnej zadyszki – w IV kwartale PKB skurczył się o 0,5 proc. Zatem jakiekolwiek zacieśnianie polityki pieniężnej oznaczałoby ryzyko powrotu recesji.

– Spadek PKB w ostatnich miesiącach 2010 r. mógł być jednorazowym wydarzeniem, jednak zwiększył zagrożenie dotyczące dalszego rozwoju gospodarki. Bank Anglii powinien więc nadal powstrzymywać się z poważniejszymi decyzjami, do czasu wyjaśnienia się sytuacji w gospodarce – wskazuje Lee Hopley, ekonomista organizacji przemysłowców EEF.

Zdaniem ekonomistów, jeśli kolejne dane makro okażą się lepsze, bank powinien rozważyć podwyżki stóp począwszy od kwietniowego posiedzenia. Może zacząć się wycofywać też wtedy z tzw. ilościowego luzowania, czyli programu skupu obligacji, który ma wartość 200 mld funtów.