Pomysł ten został zgłoszony przez holenderskiego ministra finansów Jana Keesa de Jagera na zeszłotygodniowym spotkaniu unijnych ministrów finansów. Tę ideę gotowi są poprzeć Niemcy, ale wzbudza ona poważne wątpliwości wielu innych państw.
Liczni europejscy decydenci uważają, że grecki rząd nieudolnie przeprowadza prywatyzację, i przez to ma poważne problemy z naprawianiem swoich finansów publicznych. Plany prywatyzacyjne władz Grecji przewidują zebranie ze sprzedaży państwowych aktywów do 2015 r. 50 mld euro, z czego 35 mld euro ma zostać uzyskane w wyniku prywatyzacji ziemi oraz nieruchomości. Niektórzy unijni decydenci uważają jednak, że Grecja mogłaby sprywatyzować majątek wart od 250 mld euro do 300 mld euro, gdy grecki dług publiczny wynosi około 330 mld euro. Sugerują oni więc, że grecki rząd powinien zostać pozbawiony kontroli nad prywatyzacją, skoro nie potrafi jej „właściwie” przeprowadzić.
Grecki rząd ma tymczasem problemy nie tylko z prywatyzacją, ale również ze zdobyciem poparcia opozycji dla nowego pakietu cięć fiskalnych. Sprzeciw wobec polityki cięć jest również bardzo silny w rządzącej socjalistycznej partii PASOK. Mimo to, według greckich mediów, premier Jeorjos Papandreu rozważa przeprowadzenie referendum w sprawie cięć fiskalnych.
Grecki rząd próbuje również skłonić Unię Europejską oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy, by przyznały jej dodatkową pomoc finansową. Minister finansów Jeorjos Papaconstantinu ostrzegł nawet we wtorek, że bez kolejnej transzy pomocy finansowej wartej 12 mld euro wsparcia Grecja może wkrótce stać się niewypłacalna. Wczoraj przybyli do Aten eksperci MFW, Komisji Europejskiej oraz Europejskiego Banku Centralnego, by określić, czy Grecja spełnia warunki otrzymania tych pieniędzy.