Przez weekend prowadzone były w Atenach rozmowy o stworzeniu nowego rządu koalicyjnego. Antonis Samaras, przywódca Nowej Demokracji, głównej partii opozycyjnej, twardo uzależniał swoje poparcie dla tej inicjatywy od dymisji premiera Papandreu i utworzenia technicznego gabinetu, który rządziłby krajem przez kilka miesięcy, do przedterminowych wyborów.
Minister finansów Ewangelos Wenizelos naciskał na to, by nowy rząd był już znany w poniedziałek, czyli w dniu spotkania eurogrupy (ministrów finansów państw strefy euro). Spekulowano, że Papandreu ustąpi w nocy, a na czele tego nowego gabinetu technicznego może stanąć Wenizelos lub Lucas Papademos, były prezes Banku Grecji. Do zamknięcia tego wydania „Parkietu" nie były jeszcze znane wyniki rozmów o nowej koalicji rządowej, analitycy wskazywali jednak, że sytuacja w Grecji jeszcze długo może być daleka od stabilności.
Puszka Pandory
W nadchodzących dniach ateński parlament musi zaakceptować warunki drugiego pakietu pomocowego dla Grecji. Inaczej kraj nie dostanie kolejnej transzy pożyczki ratunkowej (wartej 8 mld euro), bez której zbankrutowałby w połowie grudnia. Do zaakceptowania drugiego pakietu potrzebna będzie większość 180 deputowanych, czyli poparcie części opozycji. Nowa Demokracja zapowiada, że będzie głosowała za pakietem.
– Jest niemal pewne, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy odblokuje szóstą transzę pożyczki pomocowej, a Grecja uniknie bankructwa przed świętami Bożego Narodzenia. Jednakże w długim terminie wciąż istnieją fundamentalne problemy, przede wszystkim, czy Grecy będą w stanie wywiązać się ze swoich obietnic dotyczących reform fiskalnych – twierdzi Dominic Rossi, dyrektor inwestycyjny w firmie Fidelity International.
Tabu przełamane
Greccy politycy działają pod presją. W zeszłym tygodniu prezydent Francji Nicolas Sarkozy i niemiecka kanclerz Angela Merkel zagrozili Grecji, że może zostać wyrzucona ze strefy euro, jeśli Grecy odrzucą w referendum drugi pakiet pomocowy. Referendum zostało odwołane, ale zdaniem ekonomistów stworzono niebezpieczny precedens, który grozi zaognieniem kryzysu w eurolandzie. – Możliwość opuszczenia strefy euro była dotychczas tabu w unijnych kręgach. Używając tej groźby, europejskie rządy mogły uruchomić sekwencję zdarzeń, które grożą doprowadzeniem do wycofywania pieniędzy z banków oraz wyprzedaży długu państw z obrzeży strefy euro. To sprawiłoby, że kryzys, który dotychczas widzieliśmy, będzie uznawany za łagodny – ostrzega Joachim Fels, ekonomista banku Morgan Stanley.