W sobotę odbędzie się telekonferencja eurogrupy (ministrów finansów państw strefy euro), na której Hiszpania przedstawi prośbę o pomoc dla swoich banków – donosi agencja Reutera, powołując się na informatorów w unijnych instytucjach i niemieckim rządzie. Jednakże Amadeau Altafaj, rzecznik Komisji Europejskiej, nie potwierdził w piątek, że do takiej konferencji dojdzie.
Zasugerował natomiast, że Hiszpania może liczyć na wsparcie. – Jeżeli zostanie złożona prośba, mamy instrumenty gotowe, by ich użyć – twierdzi Altafaj.
Setki miliardów do wydania
Hiszpański rząd zaprzeczał tym spekulacjom, mówiąc, że chce poczekać z ewentualną prośbą o pomoc do publikacji zleconego przez niego raportu o kondycji sektora bankowego, czyli co najmniej do 21 czerwca. Niewielu jednak uwierzyło w te zapewnienia. Informatorzy agencji Reutera twierdzą, że hiszpańskie władze chcą podpisać umowę o pomocy finansowej dla banków przed wyborami parlamentarnymi w Grecji zaplanowanymi na 17 czerwca. Obawiają się, że po wyborach może powrócić na rynki strach przed wyjściem Grecji ze strefy euro, chcą więc mieć „siatkę bezpieczeństwa" zanim będzie za późno.
Do działania mogła zmusić Hiszpanów również agencja ratingowa Fitch, która obniżyła rating Hiszpanii aż o trzy stopnie do poziomu BBB.
Jeżeli prośba o pomoc zostanie złożona, jak dużego wsparcia będą potrzebować hiszpańskie banki? W poniedziałek Międzynarodowy Fundusz Walutowy opublikuje raport o kondycji hiszpańskiego sektora bankowego. Z przecieków wynika, że według MFW sektor potrzebuje zaledwie 40 mld euro wsparcia. To dosyć mało prawdopodobne. Sama tylko Bankia ma przecież dostać 23,5 mld euro. Agencja Fitch spodziewa się więc, że pomoc dla pożyczkodawców może sięgnąć łącznie 100 mld euro. Roubini Global Economics spodziewa się do 250 mld euro, JPMorgan Chase nawet 350 mld euro, analitycy Royal Bank of Scotland prognozują zaś, że pakiet pomocowy może się zamknąć sumą 450 mld euro.