Koniec operacji na ukraińskim rynku i odwołanie licencji ogłosił 28 września Renaissance Capital. Udział w obrotach rosyjskiego banku inwestycyjnego powoli spadał od 2006 r., kiedy odpowiadał za prawie połowę rynku, do zaledwie paru procent w zeszłym roku. – Nie ma już co robić. Wycofaliśmy się z powodu niskiej atrakcyjności ukraińskiego rynku – tłumaczy wicedyrektor Renaissance Capital na wschodnią Europą Roman Nasirow.
Kilka dni wcześniej drugi rosyjski bank inwestycyjny, Alfa Bank, oficjalnie zamknął swoje biuro w Kijowie. To największy gracz, który opuścił rynek, odkąd gruziński BG Capital, odpowiedzialny za 10 proc. obrotów na lokalnej giełdzie (oraz oferty akcji Westy i Sadovaya Group), wycofał się w sierpniu 2011 r. Główny indeks UX jest jednym z najsłabszych na świecie, ze stratą 34 proc. od początku roku. Dzienne obroty, niegdyś przekraczające 100 mln zł, teraz rzadko dochodzą do 10 mln zł, z czego blisko 90 proc. to obrót dziesięcioma najbardziej płynnymi spółkami. Największe z nich to producent silników Motor Sich, z kapitalizacją 1,7 mld zł, i elektrociepłownia Centrenergo, warta 900 mln zł. Większość jest notowana wyłącznie nominalnie – z 209 spółek ponad 170 nie widzi żadnego ruchu tygodniami, inne mają obroty rzędu kilku tysięcy złotych. Wśród uczestników rynku krąży żart, że transakcja kartą kredytową wystarczy, żeby ruszyć całą giełdą.
Założony w Kijowie w 2008 r. UX przejął znaczną część biznesu od PFTS, obecnie drugiego co do wielkości parkietu kraju, teraz głównie używanego do handlu obligacjami. Kryzys finansowy, który kosztował kraj blisko 15 proc. PKB w 2009 r., wymierzył pierwszy cios w giełdę. Choć ukraiński parkiet z początku się odbił, słaba gospodarka, brak solidnych emitentów (spółki wchodziły do obrotu raczej przez prywatyzację zakładów państwowych niż tradycyjne IPO) oraz pojawienie się ciekawych alternatyw za granicą ostatecznie doprowadziły do upadku. Indeks UX przez ostatnie półtora roku spadł o dwie trzecie, z 2900 punktów do poniżej 1000, w tym prawie 12 proc. od połowy września.
Polityka rządu nie pomaga. Podpisane przez prezydenta Wiktora Janukowicza 1 października prawo o systemie depozytowym i clearingowym giełdy jest ostatnim gwoździem do trumny, mówią eksperci. Obawiają się, że nowa struktura obejmująca techniczne funkcje, kontrolowana przez centralny bank zamiast przez uczestników rynku, będzie niekonkurencyjna i może służyć jako instrument nacisku, ograniczając dostęp do usług, nakładając kary lub tworząc bariery administracyjne w handlu papierem poszczególnych emitentów. Nowy system depozytowy będzie oparty na obecnym Narodowym Depozytowym Systemie Ukrainy (NDU), kontrolowanym przez bank centralny, który pokrywa zaledwie?10?proc. transakcji. Według nowego prawa to właśnie ta struktura pochłonie jej prywatnego odpowiednika (AUSD), postrzeganego jako dużo bardziej efektywnego przez ekspertów.
– Według wszelkich obiektywnych kryteriów AUSD jest silniejsze technicznie jako instytucja, i nawet finansowo. I to mimo faktu że NDU jest własnością rządową. My widzimy historię NDU następująco: marnotrawstwo środków publicznych, nietransparentne zarządzanie, niejasna struktura własności i znaczne przejęcie państwowej instytucji przez prywatne interesy – mówi Marius Vismantus, ekspert Banku Światowego w Kijowie.