O nadchodzącym kryzysie może świadczyć osłabienie reala brazylijskiego. Od początku roku waluta ta straciła 13,5 proc. wobec dolara i stała się najsłabsza od stycznia 2016 r. Deprecjacji nie powstrzymała niedawna interwencja banku centralnego, który zaoferował na rynku kontrakty swapowe na dodatkowe 1,5 mld dol. W czwartek po południu za 1 dolara płacono nawet 3,83 reala.
– Waluta może się osłabić do 4 reali za 1 dol., jeśli postrzeganie ryzyka pogorszy się przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi. Jest też granica tego, co można osiągnąć za pomocą interwencji na rynku walutowym – twierdzi Carlos Eduardo Rocha, prezes brazylijskiej firmy inwestycyjnej Occam. Rogerio Xavier, szef brazylijskiej firmy zarządzającej aktywami SPX, spodziewa się, że w skrajnie niekorzystnym scenariuszu narodowa waluta może spaść nawet do poziomu 4,9–5,3 reala za dolara. Stanie się tak, jeśli pogorszy się sytuacja na rynkach wschodzących, reformy w Brazylii zakończą się fiaskiem, a inwestorzy przestraszą się wyniku wyborów.
Wybory prezydenckie i parlamentarne w Brazylii mają się odbyć w październiku. Ich wynik jest wciąż dalece niepewny (choć największe poparcie w sondażach ma dawny, socjalistyczny, oskarżany o korupcję prezydent Inacio Lula da Silva). Co prawda sytuacja gospodarcza w Brazylii poprawia się względem poprzednich, kryzysowych lat, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się w tym roku 2,3-proc. wzrostu PKB, to ożywienie gospodarcze może być kruche. Przez kraj przetoczyła się ostatnio fala gwałtownych protestów przeciwko wysokim cenom paliw, która pogłębiła niepewność polityczną. W niektórych regionach kraju musiano użyć wojska, by przywrócić normalne działanie transportu towarowego.
„Wysokie ceny ropy plus rosnące stopy procentowe i umacniający się dolar to trójca, która wciąż daje o sobie znać na rynkach (choć nie w sposób ekstremalny) i sprawdza to, jak odporne są niektóre rynki wschodzące oraz ich mechanizmy odpowiedzi na te wyzwania" – napisał El-Erian. HK