– To jest najlepszy czas na kupowanie walut rynków wschodzących od ponad 20 lat. Są one najtańsze od czasu, gdy rynki wschodzące były w niełasce po kryzysie azjatyckim i rosyjskim bankructwie – twierdzi Charlie Robertson, główny ekonomista banku inwestycyjnego Renaissance Capital.
Jako szczególnie atrakcyjne waluty wskazał południowoafrykańskiego randa, meksykańskie peso i brazylijskiego reala.
W wyniku rynkowej paniki spowodowanej koronawirusem kapitał masowo odpływał z rynków wschodzących, czego efektem jest znaczna deprecjacja walut. Od początku roku rand, peso i real staniały wobec dolara amerykańskiego odpowiednio o 24 proc., 30 proc. i 31 proc. – Są to niezwykle atrakcyjne poziomy wyceny – twierdzi Robertson. Jego prognoza opiera się na historycznych niskich wycenach, które w przeszłości zwiastowały początek rajdu walut rynków wschodzących. Ponadto kraje te, zmagające się z pandemią będą otrzymywać wsparcie finansowe od globalnych pożyczkodawców.
W średnim okresie zyskać może także rosyjski rubel, któremu nie sprzyja obecna cena ropy naftowej. Analitycy spodziewają się, że w związku z chęcią ograniczenia produkcji przez OPEC+ ceny surowca mogą wzrosnąć do 45-50 USD za baryłkę.
Moskwa, która wcześniej nie zgadzała się na obniżenie produkcji, teraz może być bardziej skłonna do cięć, ponieważ cena ropy Urals wynosi obecnie 24 USD, a rosyjski budżet na ten rok został stworzony przy założeniu, że cena wyniesie średnio 42,4 USD. Rosyjska waluta od początku roku staniała wobec dolara amerykańskiego o 22 proc.