Szybki zachwyt, szybki zawód

Na początku roku Zoom był niszową aplikacją używaną przez stosunkowo wąskie grono firm, a Zoom Video Communications, właściciel tej platformy do komunikacji wideo, spółką, o której niewielu inwestorów słyszało.

Aktualizacja: 26.04.2020 17:54 Publikacja: 26.04.2020 17:43

Szybki zachwyt, szybki zawód

Foto: Bloomberg

Pandemia zmieniła wszystko w życiu spółki i bardzo szybko przeszła ona drogę od uwielbienia i zachwytu do nienawiści i sądowych pozwów.

Dość powszechnie oczekuje się, że gdy wreszcie skończy się pandemia, świat, który nas otacza, mocno się zmieni, a to, co znaliśmy i umieliśmy się w tym poruszać, zostanie zastąpione nowymi technologiami. Przedsmak już mieliśmy w marcu, gdy rządy wielu krajów wprowadziły administracyjne decyzje ograniczające swobodę poruszania się i gromadzenia. Zamknięte zostały przedszkola, szkoły i uczelnie. Wymusiło to zmiany w systemie edukacji i pracy. Do niedawna abstrakcyjne dla wielu pojęcia, takie jak e-edukacja i praca zdalna, stały się realnym bytem. Wielu na gwałt zaczęło poszukiwać narzędzi – najchętniej darmowych – które im to ułatwią. Wiadome było, że te z nich, które się sprawdzą, będą zapewne wykorzystywane także po pandemii.

Boom na narzędzia był olbrzymi, a jednym z niekwestionowanych zwycięzców został Zoom. Z aplikacji, które na początku roku miało ok. 10 mln użytkowników, zaczęły korzystać nie tylko małe i średnie firmy do organizowania wideokonferencji, ale także szkoły i uczelnie, jak również zwykli użytkownicy, którzy po prostu chcieli się spotkać i porozmawiać twarzą w twarz. Liczba użytkowników skoczyła do 200 mln dziennie. Jej szybki wzrost zachwycił inwestorów. Akcje spółki, które na początku roku kosztowały 69 dolarów, poszybowały do niemal 165 dolarów w szczycie osiągniętym w drugiej dekadzie marca. Potem nastąpiła szybka korekta i krótkie odbicie, po którym krótkoterminowy trend się odwrócił na spadkowy.

Gdzieś w tzw. międzyczasie doszło do pomylenia przez część inwestorów notowanych na Nasdaq akcji Zoom Video Communications ze znajdującymi się w obrocie pozagiełdowym akcjami ZOOM Technologies. Handel tymi drugimi został w końcu marca wstrzymany przez amerykańską Komisję Papierów Wartościowych i Giełd.

W pierwszej dekadzie kwietnia rozsypał się worek ze złymi dla Zoom Video Communications informacjami. Pojawiły się bowiem zastrzeżenia co do bezpieczeństwa aplikacji, a niektórzy użytkownicy – w tym korporacyjni – stali się ofiarami ataków zwanych zoombombing (niepowołana osoba, uzyskując dostęp do trwającej sesji wideo, mogła wyświetlać podczas niej dowolne, często obsceniczne treści). Pojawiły się też informacje, że aplikacja Zoom zainstalowana na iPhone'y przekazuje informacje o użytkowniku Facebookowi, a także krytyczne opinie, że platforma pozwoliła niektórym użytkownikom na ukryty dostęp do danych z profilu LinkedIn innych uczestników wideokonwersacji.

Zoom, który w kilka tygodni zyskał sławę, stał się z dnia na dzień narzędziem niepożądanym w komputerach administracji publicznej i w rządowych, a także korporacyjnych. Zastrzeżenia do bezpieczeństwa aplikacji zgłosiło m.in. FBI, zwracając uwagę, że połączenia nie są w pełni szyfrowane. Prokurator generalny Nowego Jorku wszczął śledztwo dotyczące naruszeń prywatności. Jej usunięcie z laptopów nakazał swoim pracownikom Google, a SpaceX zakazał jej używania. Używania Zoomu przez szkoły zakazał amerykański Departament Edukacji, a tajwański rząd zabronił używania aplikacji w administracji. Pojawiły się też zastrzeżenia dotyczące tego, że część połączeń międzynarodowych przechodzi przez zlokalizowane w Chinach serwery. Sprawą zainteresowali się też amerykańscy politycy, którzy m.in. oczekują, że spółce przyjrzy się Federalna Komisja Łączności, która reguluje rynek telekomunikacyjny w USA.

Stało się jasne, że aplikacja – tak jak wiele innych – powstała i była rozwijana na popularnej wśród startupów z Doliny Krzemowej zasadzie: „najpierw buduj, a potem błagaj o przebaczenie". Póki była niszowa i używana w firmach mających cyfrową podbudowę, słabe strony nie były widoczne. Gdy trafiła w ręce masowego użytkownika stały się olbrzymimi wadami.

Zoom Video Communications, którego szef z rozbrajającą szczerością przyznał, że bezpieczeństwo nie było priorytetem i znajdowało się poza radarami zarządu i deweloperów, gwałtownie zaczął szukać sposobów na podniesienie jakości. Firma ogłosiła, że przez 90 dni, zamiast rozwijać aplikację, będzie poprawiać jej bezpieczeństwo. Spółka poprosiła też dyrektorów ds. bezpieczeństwa z innych firm technologicznych o rady i pomoc, a także zaangażowała byłego dyrektora ds. bezpieczeństwa Facebooka jako zewnętrznego doradcę. Inaczej rzecz ujmując, Zoom Video Communications chciał pokazać, że sprawę traktuje poważnie i priorytetowo, a jednocześnie spółka usiłuje kupić czas potrzebny PR-owcom i IR-owcom do zażegnania kryzysu. Taka postawa firmy jednym daje nadzieję, że wrócą nieodległe dobre czasy, a innych skłania do pozbycia się gorącego kartofla. Papier jest płynny, więc inwestorzy mają pole do popisu.

Gospodarka światowa
Japońska inflacja trzeci rok z rzędu powyżej celu Banku Japonii
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Gospodarka światowa
Turecki bank centralny zaskakuje podwyżką stóp procentowych
Gospodarka światowa
EBC obciął stopy procentowe. Po raz siódmy
Gospodarka światowa
Trump ostro krytykuje szefa Fedu. Chce cięcia stóp
Gospodarka światowa
PKB Chin wzrósł mocniej od prognoz - o 5,4 procent.
Gospodarka światowa
Kłopoty gospodarki amerykańskiej to kłopoty całego świata