Brazylijska gospodarka podnosi się, ale waluta tonie

Elektorat cieszy się ze świadczeń socjalnych, a krajowi inwestorzy lgną do giełdy. Real jednak bardzo mocno osłabł.

Publikacja: 14.10.2020 14:31

Foto: GG Parkiet

2020 r. na pewno nie należy do udanych dla Brazylii. Wykryte infekcje sięgnęły tam już blisko 5 mln, a zgony wywołane przez chińskiego wirusa zbliżyły się do 150 tys. PKB skurczył się w II kwartale o rekordowe 9,7 proc. kw./kw. (11,4 proc. r./r.), po spadku o 2,5 proc. w pierwszych trzech miesiącach roku. III kwartał zapewne pokaże silne odbicie, ale Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że PKB za cały 2020 rok spadnie o 5,3 proc. (prognoza sprzed kilku miesięcy mówiła o spadku wynoszącym aż 9,1 proc.). Real brazylijski osłabł od początku roku aż o 28 proc. wobec dolara amerykańskiego, co czyni go w tym okresie jedną z najgorszych walut świata (bardziej od niego osłabły tylko zambijska kwacha oraz dolar surinamski).

Można by pomyśleć, że przełożyło się to również na załamanie poparcia dla Jaira Bolsonaro, prawicowo-populistycznego prezydenta, który bagatelizował pandemię. Tak się jednak nie stało – a ekipa Bolsonaro ma najlepsze wyniki w sondażach poparcia od kwietnia 2019 r., czyli od początkowego etapu jej funkcjonowania. Na przykład, we wrześniowym sondażu CNI/Ibobe 40 proc. Brazylijczyków oceniało ją dobrze lub bardzo dobrze, podczas gdy w grudniu było ich 29 proc. Odsetek oceniających ją źle lub bardzo źle spadł z 38 proc. do 29 proc. A przecież mowa o przywódcy mającym za granicą fatalną prasę. Do wzrostu poparcia dla Bolsonaro na pewno przyczyniło się to, że jego administracja wypłacała w trakcie pandemii gorzej zarabiającym Brazylijczykom świadczenie wynoszące 600 reali (413 zł) miesięcznie. Na początku września Bolsonaro obniżył je do 300 reali, ale przedłużył wypłaty do końca roku. Biedniejsi Brazylijczycy cieszą się, bo poprzednie lewicowe rządy nie zapewniły im takiego wsparcia w trudnych czasach.

Odmrażanie w tropikach

– Nie ma powodu, by się bać. To po prostu życie. Większość Brazylijczyków złapie wirusa i nawet tego nie zauważy. Nie można cały czas mówić o skutkach wirusa, których należy się obawiać. Życie idzie dalej. Brazylia musi produkować i trzeba, by gospodarka się ruszała – stwierdził Bolsonaro, gdy w lipcu wykryto u niego zakażenie koronawirusem. Od tego momentu minęły już trzy miesiące, a w tzw. międzyczasie brazylijskie stany stopniowo łagodziły restrykcje związane z pandemią. Choć w Rio de Janeiro koronawirus zabił ponad 10 tys. ludzi, to we wrześniu były tam znów otwarte bary a tłumy gromadziły się na plażach. (Odwołano jednak przyszłoroczną paradę karnawałową). Skutki odmrażania widać już w danych o koniunkturze gospodarczej. Wskaźnik PMI dla przemysłu skoczył we wrześniu do rekordowego poziomu 64,9 pkt, a dla sektora usług – do 50,4 pkt. (Każdy ich odczyt powyżej 50 pkt oznacza ekspansję w branży). Indeks nastrojów biznesowych wzrósł we wrześniu do 97,5 pkt, czyli był wyższy niż w lutym. Wskaźnik nastrojów konsumentów sięgnął zaś 83,4 pkt, czyli najwyższego poziomu od marca.

– Aktywność w gospodarce realnej zaczęła się odbijać w II połowie kwietnia. Przeszła ona w trend wzrostowy, ale jest wciąż niepewne, jak szybko będzie się rozwijać bez dużej, ale trudnej do utrzymania stymulacji fiskalnej – twierdzi Alberto Ramos, analityk Goldmana Sachsa.

Brazylijski deficyt finansów publicznych sięgnął już 12,2 proc. PKB a dług publiczny wzrósł w sierpniu do 88,8 proc. PKB (gdy w grudniu wynosił 75,8 proc. PKB). Sam program comiesięcznego „dochodu gwarantowanego" dla gorzej zarabiających jest wart 4,8 proc. PKB. Bolsonaro myśli, jak dalej utrzymać wsparcie fiskalne dla ludności.

„Prezydent przyglądając się pozytywnym skutkom pomocy dla notowań rządu, naciska na Ministerstwo Gospodarki, by opracowało nowy program społeczny mający zastąpić obecny program »Bolsa Familia«. (Program świadczeń pieniężnych dla biednych rodzin, w którym wypłaty środków są uzależnione od tego, czy dzieci chodzą do szkoły i czy są zaszczepione – dop. HK). Celem jest zwiększenie pomocy, pomimo braku przestrzeni fiskalnej. (...) Co więcej, by zwiększyć swobodę rządzenia, rząd stworzył w Kongresie koalicję ideologicznie pustych partii, które normalnie dają swoje poparcie w zamian za kontrolę nad ministerstwami i departamentami z pokaźnymi budżetami. To także zmniejsza autonomię w prowadzeniu polityki gospodarczej. O ile w Kongresie jest dyskutowana bardzo potrzebna reforma podatkowa, a 1 września ogłoszono reformę administracji (obejmującą tylko nowych urzędników), to prawdopodobnie nie pomoże to w zmniejszaniu dziury fiskalnej w krótkim i w średnim terminie" – pisze Patricia Krause, ekonomistka z Coface, francuskiej firmy ubezpieczającej eksport.

Bariery i zachęty dla inwestorów

Tymczasem odbicie na brazylijskiej giełdzie dostało wyraźnej zadyszki. Indeks Bovespa zyskał co prawda około 50 proc. od marcowego dołka, ale był w zeszłym tygodniu na podobnym poziomie jak w końcówce czerwca. Od rekordowego poziomu ze stycznia dzieli go 20 proc. Dosyć słabo radziły sobie też w ostatnich miesiącach inne kluczowe rynki wschodzące: Rosja i Turcja. Rosyjski, denominowany w dolarach, indeks RTS był w zeszłym tygodniu na podobnym poziomie co w maju, a turecki BIST 100 niedawno wrócił na poziom z końcówki lipca (nieznacznie niższy niż na początku roku). Rubel rosyjski stracił od początku stycznia ponad 20 proc. wobec dolara, a lira turecka blisko 25 proc. Na ile więc słabość brazylijskiego rynku akcji odzwierciedla ogólną sytuację na rynkach wschodzących, a na ile sytuację w Brazylii?

– Nawet na Wall Street hossa dotyczy jedynie wybranych spółek, garstka technologicznych gigantów uzyskała dominującą rolę w indeksie S&P 500. W kulminacyjnym punkcie wzrostu grupa ta była kilkadziesiąt procent powyżej pułapów z końca 2019 r., ale cały rynek wciąż ponad 10 proc. niżej niż na początku roku. Dobitnie pokazuje to, że inwestorzy nie kierują się atrakcyjnością wycen na tle historycznych norm, a głównie szukaniem wzrostowych branż, zwycięzców czasu pandemii. W przypadku Brazylii przekłada się to na właściwie nieprzerwany odpływ kapitału zagranicznego z rynku akcji. Niebezpieczne nierównowagi makroekonomiczne, fiskalne, w bilansie płatniczym, czy wrażliwość sektora bankowego to stałe elementy krajobrazu rynków wschodzących. Oczywiście pandemia tylko je uwypukliła i spotęgowała – uważa Bartosz Sawicki, dyrektor departamentu doradztwa korporacyjnego w TMS Brokers.

Jego zdaniem inwestorom wyraźnie nie podobają się skutki uboczne stymulacji fiskalnej i monetarnej w Brazylii. – W przypadku Brazylii tradycyjną piętą Achillesową jest sytuacja budżetowa i w połączeniu ze spiralą wyprzedaży jest to kombinacja trwale odpychająca kapitał zagraniczny. Dodatkowym problemem jest struktura presji inflacyjnej, która będzie stawać na drodze kontynuacji obniżania stóp procentowych. Mocno rosnące ceny żywności skutkują poza kanałem oczekiwań inflacyjnych także konsekwencjami natury politycznej. Czynniki te spychają na dalszy plan całkiem przyzwoite tempo otrząsania się gospodarki z pandemicznej zapaści. Przypomnijmy, że stopa SELIC od połowy ubiegłego roku była właściwie nieprzerwanie obniżana i koszt pieniądza zredukowano z 6,5 do 2 proc. Dla porównania średnio w ostatniej dekadzie wynosił on około 10 proc. Skutek? Tak dobrze znane w naszym regionie ujemne realne stopy procentowe i kolejna odsłona spirali wyprzedaży reala. Kolejna odsłona, gdyż w ostatnim dziesięcioleciu rok 2016 był jedynym, w którym kurs USD/BRL spadł. Brazylijska waluta jest w tym roku najsłabsza w gronie dwudziestu kilku przedstawicieli rynków wschodzących – przypomina Sawicki. Nie wyklucza on, że w nadchodzących kwartałach kurs będzie spadał w kierunku 5 dolarów za reala, ale perspektywy dla tamtejszego rynku akcji są raczej słabe. – W regionie Ameryki Łacińskiej inwestorzy preferują Meksyk czy Chile i to się zapewne nie zmieni – dodaje Sawicki.

Nie zapominajmy również, że gospodarka brazylijska jest w bardzo dużym stopniu zależna od eksportu surowców, a w tym roku sytuacja na rynkach była bardzo kiepska. Ropa gatunku WTI była w końcówce zeszłego tygodniu tańsza o około 35 proc. niż na początku roku, a kawa staniała w tym czasie o 18 proc. Widać już jednak oznaki ożywienia popytu na niektóre surowce. Ruda żelaza, czyli największy brazylijski towar eksportowy, zdrożała od początku roku o 38 proc., soja o 11 proc. a cukier o prawie 4 proc. Akcje brazylijskiego giganta górniczego Vale odbiły się od marcowego dołka o ponad 70 proc. a od początku roku wzrosły o 10 proc. W gorszej sytuacji jest koncern naftowy Petrobras, którego papiery staniały od początku stycznia o 34 proc. Dużo mocniej został „poturbowany" przez kryzys Embraer, czyli brazylijski producent samolotów. Jego akcje staniały od początku roku o 66 proc.

O ile jednak inwestorzy zagraniczni mogą wstrzymywać się z entuzjazmem wobec rynku brazylijskiego, o tyle inwestorzy krajowi lgną do tamtejszej giełdy. O ile w 2019 r. było w Brazylii blisko 1,7 mln rachunków inwestycyjnych, to na koniec sierpnia 2020 r. już blisko 3 mln. – W przeszłości Brazylia oferowała wysokie stopy procentowe lokalnym oszczędzającym. Większość z nich po prostu kupowała obligacje rządowe, by uzyskać solidną stopę zwrotu. Wielu inwestorów czuło, że nie ma co się zajmować bardziej ryzykownymi aktywami takimi jak akcje. W ostatniej dekadzie stopy procentowe spadły jednak dramatycznie. Brazylijscy inwestorzy musieli więc szukać alternatyw – wskazuje Claus Born, zarządzający we Franklin Templeton Emerging Markets Equity.

Gospodarka światowa
Duża poprawa nastrojów w unijnym przemyśle. Nieoczekiwany efekt Donalda Trumpa?
Gospodarka światowa
Bank Japonii podniósł główną stopę do 0,5 proc.
Gospodarka światowa
Walka z emisjami CO2 nie jest już modna
Gospodarka światowa
Trump w Davos: Ceny ropy i stopy procentowe muszą spaść
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Gospodarka światowa
Turecki bank centralny znów obciął stopy
Gospodarka światowa
USA nie odetną się od Europy