– Ktokolwiek zagrozi naszym kluczowym interesom bezpieczeństwa, będzie tego żałował, tak jak nigdy wcześniej. My sami określimy „czerwoną linię" w każdej konkretnej kwestii – powiedział Putin. Jednocześnie zapewniał, że Rosja chce dobrych relacji „nawet z krajami, z którymi są one nadwyrężone", i narzekał, że „bez powodu" rośnie wrogość wobec jego kraju.
To, że przemówienie Putina okazało się mniej konfrontacyjne, niż się spodziewano, zostało dobrze przyjęte przez rynek. Przed orędziem kurs rosyjskiej waluty dochodził do 77 rubli za 1 dolara. W jego trakcie zniżkował do 76,4 rubli za 1 USD. Moex, czyli indeks giełdy moskiewskiej, rósł po południu o 0,3 proc.
Obawy przed zaostrzeniem konfliktu między Rosją a Ukrainą (związane z dużą koncentracją wojska rosyjskiego przy ukraińskich granicach) przyczyniły się w ostatnich tygodniach do osłabienia rubla. Rosyjska waluta straciła od początku kwietnia 1,2 proc., a spośród znaczących walut świata bardziej zniżkowała w tym czasie tylko rupia indyjska (o 2,4 proc.). Od początku roku rubel stracił 2,8 proc. wobec dolara. Napięcia geopolityczne w małym stopniu wpłynęły jednak na giełdę rosyjską. Moskiewski indeks Moex zyskał od początku roku ponad 8 proc. i w tym tygodniu ustanowił rekord. Można to częściowo tłumaczyć tym, że rynek odebrał sankcje przeciwko Rosji wprowadzone przez administrację Bidena za dosyć słabe.
„Lekcja, którą Rosja wyniosła z sankcji wprowadzonych w 2014 r. przez USA i UE, jest taka, że nie przyniosły one znacznych strat gospodarczych i mogą się okazać nieskuteczne jako narzędzie polityki zagranicznej. Według analizy Międzynarodowego Funduszu Walutowego z 2019 r. sankcje od 2014 r. obniżały wzrost gospodarczy o 0,2 pkt proc. PKB rocznie, a spadek cen ropy miał większe skutki (wynoszące około 0,6 pkt proc. rocznie)" – pisze Tomasz Noetzel, analityk Bloomberg Intelligence.