Z danych Eurostatu wynika, że wyższą inflację w Unii Europejskiej mają obecnie tylko Rumunia (5,4 proc.), Belgia (4,8 proc.) i Chorwacja (4 proc.). Tyle samo co u nas inflacja HICP wyniosła też na Węgrzech, lekko mniej (3,6-3,8 proc.) w Estonii, Holandii i Słowacji). Inflacja w całej UE wyniosła średnio 2,5 proc., w strefie euro 2,2 proc. Inflacja HICP różni się strukturą analizowanego koszyka cenowego od inflacji CPI (wyliczanej przez GUS), która w listopadzie wyniosła 4,7 proc. rok do roku. Niemniej pozwala porównywać dynamikę cen między państwami UE.
Na wysokość inflacji w Polsce silnie rzutuje częściowe odmrożenie cen energii z lipca br. Z danych Eurostatu wynika, że w żadnym innym kraju UE ceny energii elektrycznej nie urosły tak mocno jak w Polsce (o ponad 21 proc. r./r. w listopadzie). Znacząco na tle Unii drożeje w Polsce też żywność: w listopadzie była o 4,2 proc. droższa niż przed rokiem. To dynamika niemal dwukrotnie wyższa niż średnia dla UE, aczkolwiek m.in. w Rumunii, Słowacji, Łotwie czy Chorwacji jest lekko wyższa (4,4–4,9 proc.). W tym miejscu warto odnotować, że wzbudzające ostatnio wiele emocji ceny masła w Polsce poszły w górę przez ostatni rok dość mocno – według danych Eurostatu o 20,5 proc. To niemal tyle, co średnia unijna (19,7 proc.), a np. w Niemczech, Słowacji i Czechach masło podrożało o około 40 proc. Jednocześnie to właśnie te kraje znacznie podbijają unijną średnią, a w zdecydowanej większości krajów Unii masło podrożało wyraźnie mniej niż w Polsce.
Czytaj więcej
Inflacja w Polsce w listopadzie wyniosła 4,7 proc. rok do roku – podał w piątek GUS. To oznacza rewizję w górę szybkiego szacunku sprzed dwóch tygodni (4,6 proc.). Ceny towarów wzrosły o 3,8 proc. rok do roku, a usług – o 7,2 proc.
Powodem do swego rodzaju „dumy” w ostatnich miesiącach wśród części członków Rady Polityki Pieniężnej jest poziom inflacji bazowej (tj. bez cen żywności, alkoholu, wyrobów tytoniowych i nośników energii) na tle innych krajów UE. Wprawdzie wciąż jest podwyższony (3,6 proc. w listopadzie, średnia w UE 2,9 proc.), ale niższy niż w krajach naszego regionu (m.in. w Rumunii 6,3 proc., na Węgrzech 4,9 proc., w Słowacji 4,3 proc., Czechach 4 proc.). Przyjmuje się, że inflacja bazowa jest lepszą miarą wewnętrznej presji inflacyjnej, wynikającej z siły popytu w gospodarce, a nie czynników niezależnych od polityki pieniężnej banku centralnego (m.in. szoki cenowe na rynkach rolnych czy energetycznych).