Rafał Benecki, ING BSK: Wygaszenie tarcz nie rozpędzi inflacji

W polskiej gospodarce pojawiła się bariera popytu, która sprawia, że firmy są ostrożne w przerzucaniu rosnących kosztów na ceny towarów i usług – mówi Rafał Benecki, główny ekonomista ING BSK.

Publikacja: 06.03.2024 18:45

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z Parkietu” był Rafał Benecki, główny ekon

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z Parkietu” był Rafał Benecki, główny ekonomista ING BSK.

Foto: parkiet.tv

Premier Donald Tusk powiedział we wtorek, że nie wyklucza przywrócenia stawki VAT na podstawowe artykuły żywnościowe z 0 do 5 proc. z początkiem kwietnia. Czy to byłaby dobra decyzja?

Myślę, że tak. Budżet potrzebuje dochodów, a ceny żywności rosną ostatnio wolniej, niż oczekiwaliśmy. To jest dogodny moment na powrót do normalnej stawki VAT.

Dotąd ekonomiści szacowali, że normalizacja stawki VAT na żywność doda do inflacji od 0,7 do 1 pkt proc. Czy wojna dyskontów, o której głośno jest w mediach, sprawi, że przyspieszenie inflacji będzie mniejsze?

Tak. W obecnych warunkach przełożenie wyższego VAT-u na inflację może być bliskie dolnej granicy tego przedziału, a nawet niższe. Nie wykluczałbym, że inflacja wzrośnie o 0,5 pkt proc. lub nawet mniej. Zaostrzona konkurencja między sieciami handlowymi to jedno, ale też znaczenie ma duża chwiejność cen żywności. W ostatnich latach te ceny rosły nawet o 2 proc. z miesiąca na miesiąc. Firmy mają świadomość, że mocno wywindowały ceny w ostatnich latach, i się niepokoją, co osłabiło popyt. Zaczynają się więc promocje, obniżki cen. To nie dotyczy tylko żywności.

Większy wpływ na ścieżkę inflacji potencjalnie będzie miało odmrażanie cen nośników energii. Kiedy twoim zdaniem należy to zrobić i w jaki sposób?

Z naszych szacunków wynika, że wpływ odmrożenia cen prądu i gazu na inflację też może być dużo mniejszy, niż się obawiano. W pewnym momencie wiele wskazywało na to, że to może podwyższyć inflację o 4 pkt proc., tak mówił też prezes NBP. Obecnie oceniamy, że to będzie 1 pkt proc., może trochę więcej.

Dlaczego?

Bo ceny gazu i prądu w hurcie bardzo mocno spadły. Kłopotem pozostaje poziom taryf, które zostały zaakceptowane w innych warunkach rynkowych. Producenci i dystrybutorzy prądu i gazu, w momencie gdy wnioskują do URE o zgodę na zmianę taryfy, muszą zabezpieczyć część zaopatrzenia. W przypadku taryf na ten rok robili to w czasie, gdy prąd i gaz były drogie. Dzisiaj sytuacja jest inna, ale oni już ten prąd i gaz zakontraktowali. W takiej sytuacji właściwą metodą postępowania może być częściowe uwolnienie cen dystrybucji w lipcu oraz dopuszczenie niewielkiej zmiany cen samego prądu. Do dodałoby to inflacji od lipca około 0,7 pkt proc. Taryfy na prąd w 2025 r. prawdopodobnie będą już znacznie niższe od aktualnych. Wtedy odmrożenie cen prądu będzie miało neutralny wpływ na inflację. Z gazem sytuacja jest nieco inna, bo taryfę jest łatwiej dostosować. Ale tak czy inaczej, wydaje się, że mrożenie cen nośników energii w II połowie 2024 r. i ich uwolnienie w 2025 r. będzie miało mały wpływ na inflację rzędu 0,5 pkt proc., a nie 4 pkt proc.

Jaka jest dziś najbardziej prawdopodobna ścieżka inflacji w kolejnych kwartałach? Jeszcze pod koniec lutego prezes Glapiński mówił, że w razie całkowitego wygaszenia tarczy antyinflacyjnej, czyli podwyższenia VAT na żywność i odmrożenia cen nośników energii, inflacja pod koniec br. może sięgnąć 8 proc. Dzisiaj można to już wykluczyć?

Taki wzrost inflacji w II połowie roku to bardzo mało prawdopodobny scenariusz. My spodziewamy się, że wzrost cen przyspieszy pod koniec roku gdzieś w okolice 5 proc. Nie chciałbym jednak przykładać zbyt dużej wagi do cen energii. Przewidywanie tych cen i ich przełożenia na inflację jest dziś bardzo trudne. Ale jednocześnie zachodzą inne zjawiska, które sugerują, że ścieżka inflacji w tym roku może być niższa, niż zakładaliśmy. Jednym z tych zjawisk jest wspomniana już bariera popytu. Biznes stał się dużo ostrożniejszy, jeżeli chodzi o przenoszenie kosztów na ceny końcowe. Druga rzecz to tani import. Słyszymy od firm z różnych sektorów gospodarki, że import jest bardzo konkurencyjny. Ma to związek z mocnym złotym, ale też z tym, że chińscy producenci mogą się dziś taniej zaopatrywać w gaz i rudy metali niż europejscy producenci. Przetworzone towary z Chin są więc w Europie bardzo konkurencyjne cenowo. To wszystko nie oznacza, że inflacja została opanowana. Nasze modele cały czas pokazują, że inflacja bazowa (bez cen żywności i nośników energii – red.) nie wraca do celu w przewidywalnej przyszłości. Problemem jest tempo wzrostu płac, które zarówno w tym, jak i w przyszłym roku, będzie prawdopodobnie wciąż przekraczało 10 proc. Żeby inflacja bazowa mocno się obniżyła, potrzebujemy spadku tempa płac o połowę, do około 5 proc., i mocnego kursu waluty.

Ten drugi warunek, jak się wydaje, jest spełniony, a odblokowanie KPO może działać w kierunku dalszej aprecjacji złotego.

Tak, złoty jest mocny, ale czekamy wciąż na większy napływ kapitału zagranicznego. Na rynku akcji już go trochę widać, ale na rynku obligacji nie za bardzo. Jest jeden czynnik, który może to tłumaczyć: wybory w USA. Rozmawiamy z inwestorami, którzy są zainteresowani polskimi obligacjami, i wiemy, że część z nich pesymistycznie zapatruje się na aktywa z Europy Środkowej w scenariuszu, w którym wygrywa Donald Trump. Obawiają się, że USA wtedy wycofają się z pomocy dla Ukrainy albo mocno ją ograniczą, zmniejszą swoją rolę w NATO.

W noworocznej debacie „Parkietu” mówiłeś, że aprecjacja złotego może być czynnikiem, który skłoni RPP do obniżenia stóp procentowych w II połowie br. Podtrzymujesz tę ocenę?

Mówiłem wtedy, że widzę jedną obniżkę stopy referencyjnej NBP w tym roku. W tej chwili, biorąc pod uwagę komunikację NBP, zakładam, że do tej obniżki nie dojdzie. Ogólnie także w dalszej przyszłości przestrzeń do łagodzenia polityki pieniężnej jest niewielka. Na krótką metę inflacja może być niższa od oczekiwań, ale w latach 2025 i 2026 pojawi się ryzyko przegrzania gospodarki.

Gospodarka krajowa
Członek RPP rewiduje stanowisko ws. obniżki stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka krajowa
Polacy mogą zaskoczyć rynek wydatkami
Gospodarka krajowa
Inflacja nie daje o sobie zapomnieć
Gospodarka krajowa
Część członków RPP kruszeje w sprawie wiosennych obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Gospodarka krajowa
Trzy kraje w UE z wyższą inflacją niż Polska. Energia drożeje wyjątkowo mocno
Gospodarka krajowa
Inflacja w Polsce na tegorocznych maksimach, czyli „co by było, gdyby”