Jak podał w czwartek GUS, sprzedaż detaliczna towarów, liczona w sklepach zatrudniających co najmniej 10 osób, zmalała w listopadzie realnie (w cenach stałych) o 0,3 proc. rok do roku. W październiku sprzedaż podskoczyła o 2,8 proc. rok do roku, najbardziej od września 2022 r. i większość ekonomistów zakładała, że popyt trwale wrócił na ścieżkę wzrostu. Ankietowani przez „Parkiet” analitycy przeciętnie szacowali, że w listopadzie sprzedaż zwiększyła się o 1,8 proc. rok do roku. Tylko dwóch spośród 22 uczestników tej ankiety liczyło się ze stagnacją lub spadkiem sprzedaży.
Po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych sprzedaż w listopadzie zmalała także w stosunku do października, o 0,8 proc. Wcześniej tak liczona sprzedaż rosła pięć miesięcy z rzędu, łącznie o niemal 8 proc. Taką eksplozję popytu w tak krótkim czasie GUS odnotował po raz ostatni pod koniec 2021 r. To sugerowało, że zniżki sprzedaży w ujęciu rok do roku były w tym okresie głównie efektem wysokiej bazy odniesienia związanej z napływem uchodźców z Ukrainy rok wcześniej.
Tąpnięcie popytu na paliwa wpłynęło na dane o sprzedaży
Negatywny wydźwięk czwartkowych danych łagodzi jednak to, że dynamikę sprzedaży w listopadzie w stosunku do października obniżyły efekty kalendarzowe i statystyczne. O ile październik w tym roku miał jeden dzień roboczy więcej niż w 2022 r., o tyle listopad w obu latach miał tych dni tyle samo. Do tego w listopadzie 2022 r. sprzedaży mocno podskoczyła, co sprawiło, że punkt odniesienia dla porównań rok do roku był wysoko. Ekonomiści o tych zaburzeniach wiedzieli, ale ich wpływ na wyniki handlu trudno jest precyzyjnie ocenić. W pewnym stopniu można więc nimi tłumaczyć niespodziankę w danych.
Dodatkowo, na dynamikę sprzedaży ujemnie wpłynęło tąpnięcie popytu na paliwa (płynne, stałe i gazowe) realnie o 18,7 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca i o 0,9 proc. rok do roku. W poprzednich dwóch miesiącach sprzedaż paliw wzrosła odpowiednio o 16,7 i 7,5 proc. rok do roku (i o 9,1 i 1,7 proc. miesiąc do miesiąca), co było efektem przedwyborczych obniżek cen na stacjach benzynowych. W powszechnym odbiorze kierowców te promocje był nietrwałe (co okazało się założeniem trafnym, bo po wyborach ceny paliw zaczęły rosnąć), co poskutkowało zakupami na zapas.