W przyszłym roku deficyt budżetu państwa ma być mniej więcej równy deficytowi całego sektora finansów publicznych, sięgając ok. 4,5 proc. PKB – wynika z projektu ustawy budżetowej na 2024 r. przyjętego przez rząd. To znacząca zmiana wobec ostatnich lat, gdy dziura w budżecie centralnym tylko w niewielkim stopniu odzwierciedlała kondycję całego sektora. Przykładowo 2022 r. rząd chwalił się tylko 12 mld zł na minusie, podczas gdy łącznie, po uwzględnieniu wszystkich jednostek sektora, było to aż 115 mld zł.
Zrównanie obu wskaźników sugerowałoby oczekiwaną przez ekonomistów i zapowiadaną przez rząd konsolidację finansów państwa i przywrócenie ich transparentności. Jednocześnie jednak w projekcie przyszłorocznego budżetu można znaleźć kilka niespójności, które każą stawiać pytanie, czy rzeczywiście ten cel uda się osiągnąć.
Pozabudżetowy dług
Po pierwsze, dług całego sektora finansów publicznych, liczony według metodologii UE, ma zwiększyć się o ok. 338 mld zł, do nieco ponad 2 bilionów zł, a dług publiczny liczony według polskiej definicji – o ok. 267 mld zł, do 1,57 bilionów zł. Różnica między tymi wskaźnikami sięgnąć ma 465 mld zł wobec 393 mld zł planu na 2023 r. – O kolejne 71 mld zł wzrośnie więc dług poza kontrolą parlamentu – komentuje Marcin Zieliński, prezes Fundacji FOR. – Przyrost zadłużenia finansów publicznych jest też zaskakująco wysoki, biorąc pod uwagę poziom deficytu w sektorze – zauważa Grzegorz Ogonek, ekonomista Santander BP. W ujęciu nominalnym dług ma się zwiększyć o wspomniane wyżej 338 mld zł, podczas gdy deficyt to ok. 170 mld zł.
Czytaj więcej
Pomimo spowolnienia w gospodarce stopa bezrobocia utrzymuje się na rekordowo niskim poziomie. Wraz ze spadającą inflacją sprzyja to poprawie nastrojów konsumentów.