Produkcja sprzedana przemysłu w lipcu zmalała realnie (czyli w cenach stałych) o 2,7 proc. rok do roku po zniżce o 1,1 proc. w czerwcu (ten ostatni wynik GUS zrewidował w górę: wstępnie informował o spadku produkcji w czerwcu o 1,4 proc.). W stosunku do poprzedniego miesiąca produkcja oczyszczona z wpływu czynników sezonowych zmalała o 1 proc., wracając do trendu spadkowego przerwanego w czerwcu. To oznacza, że była już o około 5 proc. niższa niż na początku br.
Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie spodziewali się zniżki produkcji o zaledwie 0,7 proc. rok do roku. Tylko jeden spośród 22 uczestników tej ankiety liczył się z tąpnięciem produkcji o ponad 2 proc. Można więc mówić o sporym rozczarowaniu, szczególnie że ustępują czynniki statystyczne, które tłumiły produkcję w poprzednich miesiącach.
Coraz mniej statystyki
Zniżki produkcji przemysłowej w ujęciu rok do roku, które utrzymują się od lutego, początkowo łatwo było wyjaśnić wysoką bazą odniesienia, związaną z podejrzanie dużą aktywnością w energetyce i górnictwie przed rokiem. Przykładowo, w kwietniu – gdy produkcja sprzedana przemysłu zmalała o 6 proc. rok do roku – w dużej mierze stało za tym załamanie wytwarzania energii o ponad 23 proc. rok do roku. Ale w lipcu produkcja energii zmalała już tylko o 4,3 proc. rok do roku po zniżce o 7,9 proc. w czerwcu. W górnictwie produkcja w zeszłym miesiącu spadła o 11,2 proc. po zniżce o 13 proc. rok do roku w czerwcu.
To oznacza, że recesja w przemyśle w coraz większym stopniu jest odzwierciedleniem tego, co dzieje się w przetwórstwie przemysłowym. Tu w lipcu produkcja zmalała o 2,4 proc. rok do roku po zniżce o 0,3 proc. w czerwcu (wstępnie GUS informował o zniżce o 0,7 proc.). To wynik najsłabszy od kwietnia.