GUS potwierdził w piątek swój wstępny szacunek sprzed dwóch tygodni, wedle którego wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w czerwcu 11,5 proc. rok do roku, najmniej od marca 2022 r.
Przed wstępnym szacunkiem GUS-u ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie szacowali, że inflacja zwolniła do 11,6 proc. Był to trzeci miesiąc z rzędu, gdy inflacja okazała się niższa od oczekiwań większości analityków. Drugi raz z rzędu źródłem niespodzianki był wyraźny spadek tzw. inflacji bazowej, nie obejmującej cen energii, paliw i żywności. Piątkowe dane sugerują, że przyczyniło się do tego m.in. wyhamowanie wzrostu cen usług.
W ujęciu rok do roku usługi podrożały w czerwcu o 11,7 proc. rok do roku po 12,3 proc. w maju i 13,3 proc. w poprzednich czterech miesiącach. Towary podrożały z kolei o 11,4 proc., po 13,3 proc. w maju. To pierwszy przypadek od lutego 2022 r., gdy usługi podrożały bardziej niż towary, a nie licząc tamtego miesiąca, zaburzonego przez wprowadzenie tzw. tarczy antyinflacyjnej, pierwszy od września 2021 r.
W stosunku do poprzedniego miesiąca CPI drugi raz z rzędu się nie zmienił. Na pierwszy rzut oka oznacza to, że choć ceny dóbr i usług konsumpcyjnych są wyższe niż rok temu, jest to historyczna zaszłość, a bieżącej presji na wzrost cen w gospodarce nie ma. W rzeczywistości jednak obraz jest nieco bardziej złożony. O ile ceny towarów zmalały w czerwcu o 0,2 proc. w stosunku do maja, gdy z kolei stały w miejscu, to ceny usług wzrosły o 0,6 proc. W maju ceny usług się nie zmieniły, ale ekonomiści na ogół uważają, że to raczej czerwcowa sytuacja będzie normą w kolejnych miesiącach.
Czytaj więcej
Nowe prognozy analityków z banku centralnego nie dają wielkich nadziei na to, że inflacja przed końcem 2025 r. wyhamuje do 2,5 proc. To jednak raczej nie przeszkodzi Radzie Polityki Pieniężnej w obniżce stóp procentowych jeszcze przed wyborami.