Produkcja przemysłowa w Polsce w grudniu 2022 r. realnie wzrosła tylko o 1 proc. rok do roku, najmniej od niemal dwóch lat. Ale wyhamowanie produkcji to w dużej mierze efekt wysokiej bazy odniesienia w energetyce – a ta wysoka baza uchodzi za anomalię statystyczną. W samym przetwórstwie przemysłowym produkcja sprzedana wzrosła w grudniu o 3,4 proc. rok do roku, a szczególnie dobrze radziły sobie branże zorientowane na eksport. Czy to oznacza, że pomimo kryzysu energetycznego w Europie Zachodniej popyt zagraniczny wciąż wspiera koniunkturę nad Wisłą?
Sektor przemysłowy w Polsce radzi sobie świetnie przez cały czas od wybuchu pandemii. Realny poziom produkcji jest dziś wyżej, niż byłby, gdyby kontynuowany był trend sprzed 2020 r. A przecież od tego czasu mamy Covid-19, wojnę w Ukrainie, wzrost kosztów produkcji. Oczywiście, przemysł odczuje skutki głębokiego spowolnienia w Europie, którego dołek – także w Polsce – przypadnie na bieżący kwartał. Ale relatywne wyniki przemysłu będą wciąż dobre.
Warto pamiętać, że eksporterzy, którzy odpowiadają za zdecydowaną większość polskiej produkcji przemysłowej, są bohaterami naszej gospodarki nie tylko teraz, ale właściwie stale od ponad dwóch dekad. Około 38 proc. tego, co jest w Polsce wytwarzane, finalnie jest nabywane za granicą, i ta część gospodarki rosła najszybciej, miała największy wkład do wzrostu PKB. A biorąc pod uwagę niekorzystne zmiany demograficzne, które będą sprawiały, że konsumentów będzie coraz mniej, popyt zagraniczny i dalsza ekspansja eksportu będą dla nas jeszcze ważniejsze.
Czy to, że produkcja w branżach eksportowych rośnie szybciej niż produkcja ogółem, a przy tym wysoką dynamikę sprzedaży utrzymują wciąż producenci dóbr zaopatrzeniowych, stanowi dowód na to, że Polska korzysta na przetasowaniach w łańcuchach dostaw, o których mówi się od wybuchu pandemii?