Marek Rozkrut, EY: Eksport to główny motor rozwoju Polski

W ostatnich dekadach to sektor eksportowy w największym stopniu przyczyniał się do rozwoju polskiej gospodarki, a jego znaczenie jeszcze wzrośnie w związku z naszą sytuacją demograficzną – mówi Marek Rozkrut, główny ekonomista EY na Europę i Azję Środkową.

Publikacja: 25.01.2023 19:38

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z Parkietu” był Marek Rozkrut, główny ekon

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z Parkietu” był Marek Rozkrut, główny ekonomista EY na Europę i Azję Środkową.

Foto: Parkiet TV

Produkcja przemysłowa w Polsce w grudniu 2022 r. realnie wzrosła tylko o 1 proc. rok do roku, najmniej od niemal dwóch lat. Ale wyhamowanie produkcji to w dużej mierze efekt wysokiej bazy odniesienia w energetyce – a ta wysoka baza uchodzi za anomalię statystyczną. W samym przetwórstwie przemysłowym produkcja sprzedana wzrosła w grudniu o 3,4 proc. rok do roku, a szczególnie dobrze radziły sobie branże zorientowane na eksport. Czy to oznacza, że pomimo kryzysu energetycznego w Europie Zachodniej popyt zagraniczny wciąż wspiera koniunkturę nad Wisłą?

Sektor przemysłowy w Polsce radzi sobie świetnie przez cały czas od wybuchu pandemii. Realny poziom produkcji jest dziś wyżej, niż byłby, gdyby kontynuowany był trend sprzed 2020 r. A przecież od tego czasu mamy Covid-19, wojnę w Ukrainie, wzrost kosztów produkcji. Oczywiście, przemysł odczuje skutki głębokiego spowolnienia w Europie, którego dołek – także w Polsce – przypadnie na bieżący kwartał. Ale relatywne wyniki przemysłu będą wciąż dobre.

Warto pamiętać, że eksporterzy, którzy odpowiadają za zdecydowaną większość polskiej produkcji przemysłowej, są bohaterami naszej gospodarki nie tylko teraz, ale właściwie stale od ponad dwóch dekad. Około 38 proc. tego, co jest w Polsce wytwarzane, finalnie jest nabywane za granicą, i ta część gospodarki rosła najszybciej, miała największy wkład do wzrostu PKB. A biorąc pod uwagę niekorzystne zmiany demograficzne, które będą sprawiały, że konsumentów będzie coraz mniej, popyt zagraniczny i dalsza ekspansja eksportu będą dla nas jeszcze ważniejsze.

Czy to, że produkcja w branżach eksportowych rośnie szybciej niż produkcja ogółem, a przy tym wysoką dynamikę sprzedaży utrzymują wciąż producenci dóbr zaopatrzeniowych, stanowi dowód na to, że Polska korzysta na przetasowaniach w łańcuchach dostaw, o których mówi się od wybuchu pandemii?

Brakuje jeszcze twardych dowodów na to, że tak się dzieje, ale sugerują to wyniki badań ankietowych wśród firm i inne wstępne dane. Następuje większa dywersyfikacja łańcuchów dostaw. To nie jest tak, że europejskie firmy zdecydują się na reshoring i zamiast w Chinach będą produkowały w Europie. Azja pozostanie główną fabryką świata. Lecz przedsiębiorcy, mając na uwadze doświadczenia z okresu pandemii, ale też napięcia geopolityczne, dążą do zwiększenia liczby dostawców. Chcą uniknąć takich komplikacji, jakie widzieliśmy w sektorze motoryzacyjnym, gdzie produkcja była wstrzymywana przez to, że nagle zabrakło komponentów.

W jakim stopniu odporność polskiego przemysłu jest konsekwencją tego, że mamy własną walutę, która osłabia się w okresach zawirowań? Ta teza pojawia się w kontekście dyskusji o euro.

Sądzę, że w czasie obecnego kryzysu ten czynnik odgrywa mniejszą rolę niż dawniej. W czasie globalnego kryzysu finansowego osłabienie złotego było ważniejsze, ale też dlatego, że było większe, bo złoty wcześniej był przewartościowany. Tym razem kurs waluty nie stanowił ograniczenia dla konkurencyjności eksportu. Przeciwnie, w pewnych momentach to, że złoty był zbyt słaby, podnosiło koszty importu, na przykład surowców. To było szkodliwe też dla eksporterów, którzy często korzystają z importowanych surowców i komponentów. Przyczyn odporności polskiego przemysłu upatrywałbym raczej w jego dywersyfikacji, a także w tym, że w strukturze produkcji mamy relatywnie dużo dóbr pośrednich. To zmniejsza wrażliwość naszego przemysłu na rozmaite zaburzenia w łańcuchach dostaw. Zachowujemy też sporą konkurencyjność kosztów, mamy wykształcone kadry i korzystne położenie geograficzne, a do tego jesteśmy członkami NATO i UE. To ważne w czasach, gdy geopolityka w handlu będzie odgrywała coraz większą rolę. Nie można też zapominać, że nasza gospodarka jest relatywnie duża na tle regionu, co daje pewne korzyści skali. Wszystko to sprawia, że dla zachodnich firm Polska jest na górze listy państw, w których warto ulokować część produkcji.

Prężny sektor eksportowy przyczynił się do tego, że Polska należy do państw, których PKB urósł najbardziej w porównaniu z okresem sprzed pandemii.

W jakim stopniu wysoka inflacja, z którą mamy dzisiaj do czynienia, jest skutkiem tego rozgrzania gospodarki, a nie tylko czynników zewnętrznych?

W UE tylko Irlandia i Chorwacja miały w tym okresie większy przyrost PKB. W Polsce rzeczywiście presja inflacji w usługach była widoczna już przed pandemią. Już w 2019 r. odstawaliśmy pod tym względem od innych krajów naszego regionu i to nie był tylko efekt wzrostu cen odbioru śmieci oraz innych cen regulowanych. Z kolei w pandemicznym 2020 r. większość państw UE odnotowała spadek inflacji, a nawet deflację, tymczasem w Polsce inflacja przyspieszała. Czynniki zewnętrzne, jak ceny energii i żywności, odegrały istotną rolę we wzroście inflacji. Ale wcześniej mieliśmy napiętą sytuację na rynku pracy, ekspansywną politykę fiskalną, relatywnie łagodną politykę pieniężną. I to były czynniki rozgrzewające popyt, które dokładały się do inflacji.

Gospodarka krajowa
Członek RPP rewiduje stanowisko ws. obniżki stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka krajowa
Polacy mogą zaskoczyć rynek wydatkami
Gospodarka krajowa
Inflacja nie daje o sobie zapomnieć
Gospodarka krajowa
Część członków RPP kruszeje w sprawie wiosennych obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Gospodarka krajowa
Trzy kraje w UE z wyższą inflacją niż Polska. Energia drożeje wyjątkowo mocno
Gospodarka krajowa
Czy da się „wykręcić” 110 mld zł dziury w budżecie w dwa miesiące