Produkcja sprzedana przemysłu wzrosła w listopadzie o 4,6 proc. rok do roku, wyraźnie bardziej, niż oczekiwali przeciętnie ekonomiści – podał we wtorek GUS. Choć jest to częściowo zasługa podejrzanie dużej zwyżki produkcji energii elektrycznej, niektóre inne branże przemysłowe także są w niezłej kondycji. Również na rynku pracy nie widać zbyt wielu oznak spowolnienia gospodarczego.
Powrót anomalii
Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie spodziewali się wyhamowania wzrostu produkcji w listopadzie do 2,2 proc. rok do roku z 6,6 proc. w październiku. Na tym tle wtorkowe dane to spora niespodzianka. Tym bardziej że hamowanie wzrostu produkcji w ujęciu rok do roku to częściowo efekt wysokiej bazy odniesienia sprzed roku, a nie wyraz bieżącej słabości sektora przemysłowego. Przeciwnie, w stosunku do października produkcja (po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych) wzrosła o 2,7 proc. To jej największa miesięczna zwyżka od stycznia br.
Jak zauważył Karol Pogorzelski, ekonomista z Banku Pekao, tak dobre wyniki przemysłu to częściowo wynik anomalii w produkcji energii elektrycznej. W listopadzie wzrosła ona o 23,5 proc. w stosunku do października, najbardziej od jesieni ub.r. Wtedy jednak skok produkcji energii w danych GUS nie znajdował odzwierciedlenia w danych o wytwarzaniu (liczonym w MWh, a nie w zł). Stąd podejrzenia ekonomistów, że w warunkach dużych wahań cen statystycy mieli problem z urealnianiem wyników produkcji w tym sektorze. Wygląda na to, że ta trudność wróciła.
W samym przetwórstwie przemysłowym produkcja sprzedana wzrosła w listopadzie o 6,1 proc. rok do roku po 9,2 proc. miesiąc wcześniej. To wynik najsłabszy od lutego 2021 r., ale i tak wyraźnie lepszy niż w przemyśle ogółem. Ekonomiści tłumaczą to m.in. odblokowaniem globalnych łańcuchów dostaw, co szczególnie widać w branży motoryzacyjnej, ale też w innych branżach zorientowanych na eksport. – Hamowanie wzrostu produkcji w przetwórstwie to również następstwo wysokiej bazy odniesienia z ub.r., kiedy to firmy zaczęły intensywnie odbudowywać zapasy. Hamowanie to nie oznacza więc zbliżającej się zapaści przemysłu, tylko raczej powolny powrót do wieloletniego trendu – ocenia Pogorzelski.