Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w marcu aż o 12,4 proc., co jest największą zwyżką od czerwca 2008 r. Tym samym płace wciąż rosną szybciej niż inflacja, co świadczy o utrzymującej się wysokiej presji płacowej i rosnącym ryzyku rozkręcenia się spirali inflacyjno-płacowej. – Tak wysoki wzrost wynagrodzeń wskazuje też, że mimo ograniczenie handlu ze Wschodem i presji kosztowej kondycja przedsiębiorstw nie uległa pogorszeniu i wciąż są one gotowe zatrudniać i konkurować płacowo o pracowników – ocenia Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao.
Galopujące ceny
Za to niewątpliwie konflikt zbrojny za naszą wschodnią granicą odbija swoje piętno na poziomie cen w Polsce. Z czwartkowych danych GUS płyną niepokojące informacje na temat inflacji cen producenckich, która w marcu wyniosła aż 20 proc. wobec 16,1 proc. w lutym (po korekcie). Ceny były wyższe niż przed rokiem we wszystkich sekcjach przemysłu, największy zaś wzrost odnotowano w branży energetycznej – aż o 37,3 proc., oraz w branży górniczej – o 24,2 proc. W przetwórstwie przemysłowym też widać porządny wzrost– o 17,5 proc. (w tym paliw – o 89,4 proc., metali – o 33,5 proc., czy chemikaliów i wyrobów chemicznych – o 27,3 proc.
– Wojnę widać też w inflacji konsumenckiej – zaznacza Pogorzelski. I szacuje, że szantaż gazowy stosowany przez Rosję już od kilku miesięcy, osłabienie złotego, drożejąca ropa naftowa na światowych rynkach i inne tego rodzaju czynniki wynikające z wojny odpowiadają nawet za 4 pkt proc. z 11-proc. inflacji konsumenckiej w marcu.
Kiedy schłodzenie
Ekonomiści zgodnie oceniają, że łącznie I kwartał tego roku mimo wojny może być więc całkiem udany, jeśli chodzi o tempo wzrostu gospodarczego. Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP, szacuje, że PKB mógł wzrosnąć nawet o 10 proc. Karol Pogorzelski mówi o 7 proc. wzrostu, choć sam przyznaje, że to najbardziej pesymistyczna prognoza.
Jednak nikt nie ma wątpliwości, że w kolejnych miesiącach i kwartałach będzie coraz gorzej, zwłaszcza w drugiej połowie roku. – Wojna przerywa łańcuchy dostaw, niesie wzrost cen paliw i energii, budzi ogromną niepewność przedsiębiorców i konsumentów, a jeśli do tego dodamy skutki podwyżki stóp procentowych, to trzeba oczekiwać dużego schłodzenia gospodarki – mówi Pogorzelski.