Niższy PIT to wyższa inflacja? To nie takie oczywiste

Korekta tzw. polskiego ładu, która spowoduje wzrost dochodów gospodarstw domowych, będzie podbijała inflację. Efekt zobaczymy jednak w 2023 r. i nie będzie silny. Na wzrost cen wpływała będzie przede wszystkim sytuacja na rynkach surowców oraz pracy.

Aktualizacja: 30.03.2022 07:46 Publikacja: 29.03.2022 21:00

Niższy PIT to wyższa inflacja? To nie takie oczywiste

Foto: Adobestock

Około 7 mld zł w tym roku i blisko 24 mld zł w 2023 r. – o tyle zmaleć mają wpływy do budżetu państwa w wyniku zmian podatkowych, które ogłosił w minionym tygodniu rząd. Taki też będzie wzrost dochodów gospodarstw domowych. Spora część z tych pieniędzy zostanie przeznaczona na konsumpcję, a to podbije i tak już najwyższą od ponad 20 lat inflację. Jak silny będzie ten proinflacyjny efekt korekty tzw. polskiego ładu? Konkretnych szacunków jak dotąd nie ma, bo ścieżka inflacji – z powodu zawirowań na rynku surowców i wahań kursu złotego – jest mocno niepewna. Wiele jednak wskazuje na to, że wpływ zmian w podatkach na ceny nie będzie silny – a na tle innych czynników, które napędzają dziś inflację, wręcz zaniedbywalny.

Nowy kontekst negocjacji

Teoretycznie korekta – na którą złoży się przede wszystkim obniżka niższej stawki PIT z 17 do 12 proc., zmiana zasad odliczania składki zdrowotnej od podstawy opodatkowania oraz likwidacja ulgi dla klasy średniej – mogłaby nawet inflację obniżyć, tłumiąc wzrost płac. Zmiany podatkowe przełożą się na wzrost dochodów netto gospodarstw domowych (z pracy, ale też z emerytur). Przykładowo osoba o dochodach na poziomie 5 tys. zł brutto miesięcznie odnotuje wzrost dochodów netto o 125 zł, czyli o 3,5 proc., w porównaniu z sytuacją w ub.r. (czyli sprzed wprowadzenia rozwiązań). Przy niższych dochodach ten wzrost będzie sięgał nawet 5 proc. To może zmniejszać presję pracowników na podwyżki płac, a dla pracodawców będzie z kolei argumentem, że te podwyżki nie są pilne.

GG Parkiet

Takiego zjawiska oczekiwali ekonomiści z Narodowego Banku Polskiego w kontekście tzw. polskiego ładu. W „Raporcie o inflacji" z listopada 2021 r. pisali, że „proinflacyjny wpływ wzrostu popytu może być łagodzony obniżeniem dynamiki płac wynikającym ze spadku opodatkowania dużej części wynagrodzeń". Ekonomiści z Credit Agricole Bank Polska wyliczali, że „zaprezentowane zmiany w systemie podatkowym będą oddziaływały w kierunku wolniejszego wzrostu wynagrodzeń w 2022 r. o 0,1–0,2 pkt proc.". Skorygowany program może stłumić wzrost płac nieco silniej. Po pierwsze, w aktualnej wersji znacznie mocniej zwiększy on dochody „na rękę" niż w wersji pierwotnej (wtedy osoba o dochodach na poziomie 5000 zł brutto miała zyskać zaledwie 1,3 proc.). Po drugie, korzyści będą bardziej powszechne – zyskają nawet osoby o dochodach na poziomie 15 tys. zł brutto. Po trzecie, ze względu na wojnę w Ukrainie firmy mogą być mniej skłonne do przyznawania podwyżek niż jeszcze kilka miesięcy temu. Obniżka podatków może być dobrym pretekstem, żeby się z tym wstrzymać. – Korekta może zmniejszyć apetyt na wzrost płac osób lepiej zarabiających, które domagały się od pracodawców rekompensaty spadku dochodów netto. Ale te podwyżki wynagrodzeń i tak mogą już być za nami – ocenia Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku. – Obniżki podatków ogłaszane są w warunkach niedoboru pracowników. Jest mało prawdopodobne, aby w takiej sytuacji pracodawcy powstrzymali się od podwyżek płac w takim stopniu, żeby to zniwelowało proinflacyjny efekt tych zmian – dodaje Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych.

Czytaj więcej

Obniżka stawki PIT: zysk dla podatników, strata dla gospodarki

Budowa buforów

Są jednak też inne powody, aby sądzić, że wpływ skorygowanego tzw. polskiego ładu na inflację nie będzie duży. Wzrost kosztów tego programu wynikający z ogłoszonych w zeszłym tygodniu zmian wynika w dużej mierze z tego, że mają na nim skorzystać także osoby o relatywnie wysokich dochodach, które w oryginalnej wersji tzw. ładu traciły. Te gospodarstwa domowe mają mniejszą krańcową skłonność do konsumpcji – tzn. wydają mniejszą część dodatkowych wpływów – niż gospodarstwa o niższych dochodach. Zresztą – jak zauważa Marcin Mazurek – z powodu wojny w Ukrainie skłonność do konsumpcji jest dzisiaj prawdopodobnie słabsza w całym społeczeństwie. O ile zwykle można zakładać, że gospodarstwa domowe wydają 70 groszy z każdej dodatkowej złotówki dochodów, to dziś prawdopodobnie wydają sporo mniej. – Nastroje konsumentów absolutnie nie sprzyjają konsumpcji, lecz właśnie budowaniu oszczędności – mówi Mazurek, odnosząc się do badań ankietowych GUS.

W marcu aż 54 proc. konsumentów w tych badaniach podało, że w najbliższych 12 miesiącach planuje przeznaczyć na ważne zakupy (sprzęt RTV i AGD, meble itp.) mniej lub dużo mniej niż w ostatnich 12 miesiącach. Latem ub.r. ten odsetek oscylował wokół 43 proc. – Impuls popytowy spowodowany obniżką podatków będzie silniejszy w 2023 r., ale wtedy gospodarka będzie już mocno hamowała. Spodziewamy się wzrostu PKB o około 2 proc. z silnym ryzykiem w dół – mówi Mazurek.

Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Wydatki świąteczne wciąż rosną, choć wolniej
Gospodarka krajowa
NBP: Aktywa rezerwowe wzrosły o 21 proc. rdr w listopadzie