– Ukraina jest ważnym producentem i eksporterem zbóż i roślin oleistych. Jest piątym eksporterem pszenicy na świecie oraz czwartym kukurydzy. Jest też największym dostawcą oleju słonecznikowego na rynek światowy – mówi nam Grzegorz Rykaczewski, analityk sektora rolno-spożywczego Santander Bank Polska.
Jego zdaniem może to generować dwa istotne skutki dla podaży tych dóbr.
– Pierwsza kwestia, której skutki możemy odczuć w krótkim terminie, to problemy w dostawach z Ukrainy. Obserwowana eskalacja konfliktu zbrojnego może powodować zaburzenia lub wręcz zerwanie łańcuchów dostaw – problemy w transporcie drogowym, kolejowym, blokady portów – tłumaczy ekspert Santandera. – Drugi skutek możemy obserwować w dłuższym terminie. Chodzi o ograniczenie produkcji rolniczej na obszarze objętym działaniami wojennymi, co przełoży się na podaż w kolejnym roku, a być może nawet w latach. Efektem będzie pozytywna presja na ceny surowców rolnych. Zresztą już obecnie widzimy wzrost cen na giełdach towarowych – dodaje.
Czytaj więcej
Pomimo tarczy antyinflacyjnej, wzrost cen konsumpcyjnych w Polsce w najbliższych miesiącach może przekroczyć 10 proc. rocznie. To jednak nie musi oznaczać ostrych podwyżek stóp procentowych.
– Wojna Rosji przeciw Ukrainie będzie mieć istotne implikacje dla europejskich gospodarek, a co za tym idzie dla sektora rolno-spożywczego. Nie podejmujemy się spekulować o dokładnych konsekwencjach działań zbrojnych i przekładania ich na wyliczenia dotyczące ekonomiki działalności przedsiębiorstw. Wiele zależy od harmonogramu i charakteru ogłoszonych sankcji przeciw Rosji – mówi „Parkietowi" Grzegorz Kozieja, dyrektor Biura analiz sektora Food & Agri Banku BNP Paribas.